Towarzysze podróży
W Kościele i w społeczeństwie jesteśmy na tej samej drodze, ramię w ramię.
Kiedy mówimy „nasz Kościół”, to kogo mamy na myśli? Kto w naszym Kościele „podąża razem”? Kto oczekuje, aby bardziej ku niemu wyjść i zaprosić go do wspólnej drogi wiary? Jakie osoby lub grupy są zaniedbane i nie objęte troską o to, by iść razem drogą wiary i stanowić jedną wspólnotę Kościoła?
Wszystkie syntezy w jednym dokumencie PDF
TOWARZYSZENIE
Całe ludzkie życie to pielgrzymowanie przez ziemię, to wędrówka, podczas której spotykamy wielu ludzi. Jednych na chwilę (współpasażer w pociągu, ekspedientka w sklepie), innych na długie lata (rodzina, koledzy ze szkoły, z pracy). Człowiek potrzebuje innych ludzi, potrzebuje wspólnoty, choć czasem boi się, że wspólnota go wchłonie, zabije jego indywidualność. Synod uwypuklił zawarte w doświadczeniu wiary przeświadczenie, że życie jest „wspólną wędrówką”. We wspólnym wędrowaniu zaś kluczowe są relacje z innymi. Wspólnota wiary kształtuje się przede wszystkim przez jej wspólne praktykowanie. „Rozmowy synodalne pokazały, że musimy wzrastać w tym podążaniu razem. Jak to zrobić? Przede wszystkim przez odkrywanie na nowo relacji między kapłaństwem powszechnym wiernych a kapłaństwem służebnym biskupów i księży. Kapłaństwo powszechne jest celem (tj. świętość ludu Bożego), a kapłaństwo służebne stanowi narzędzie, by dojść do celu”. Tego typu refleksje stanowiły tło dla wyrażania tego, co znaczy „my” w Kościele.
Wspólne podróżowanie dzieje się w pierwszym rzędzie w rodzinach. Rodzina jest pierwszym, domowym Kościołem, jest odpowiedzialna za przekazywanie wiary. Stawiamy sobie dramatyczne pytanie, czy nasz Kościół obejmuje również nasze rodziny (nasz Kościół domowy), a przede wszystkim czy jest w nim jeszcze młodzież. Co zrobić, aby nie utracić młodych ludzi, zwłaszcza tych, którzy nawet jeśli wyszli z rodzin wierzących, nie chcą dalej iść drogą Kościoła i nie identyfikują się z nim? To ci, którzy zniknęli, pozostawili puste miejsca w ławkach kościołów parafialnych. Dla wielu młodych ludzi „Kościół jest smutny”. Młodzież „nie czuje się zachęcona do uczestniczenia w życiu Kościoła”, do przyjmowania sakramentów (szczególnie bierzmowania), do których przygotowanie w opinii młodych jest źle prowadzone. „W ten sposób się nie uczestniczy, tylko «zalicza»”; „Nikt nigdy nie pokazał mi, że Kościół jest fajny, tylko wciąż mnie do wszystkiego zmuszano”; „Nie może być tak w Kościele, że kto ma szczęście, ten w nim zostaje”. Młodzi nie ukrywają, że z praktyk religijnych rezygnują z powodu braku czasu, mnożących się zajęć szkolnych i pozaszkolnych, pracy czy zajmowania się planowaniem przyszłości. Wątpią także w zasadność sakramentu pokuty. Pytają: „Dlaczego mam się spowiadać komuś, kto też grzeszy?”. Od księży oczekują autentyczności, potrzebują ich nie jako „przyjaciół”, ale kierowników i ojców duchownych. „Musimy (my – dorośli i my – księża) wysłuchać tego, co zapytani przez nas młodzi odpowiedzieli na nasze pytania, bo z udzielonych przez nich odpowiedzi wynika, że gorliwość o Kościół pożera ich często znacznie bardziej niż nas”. Młodzież niejednokrotnie otwarcie woła o większe zainteresowanie się nią w projektowaniu życia wspólnotowego, o uwzględnienie jej wrażliwości i mentalności.
Członkowie ruchów i wspólnot, którzy utworzyli grupy synodalne, koncentrują się na wspólnym wędrowaniu. Taka droga z jednej strony rozwija i ubogaca, z drugiej jednak zamyka na doświadczenie innych w Kościele. Deklarujemy, że „nasz Kościół” to parafia i wspólnoty, do których należymy.
Spotkania synodalne uświadomiły uczestnikom różnorodność wrażliwości, sposobów bycia w Kościele i skłaniały do pytania o to, co nas łączy. Przestrzenią, w której wszyscy mogą się spotkać, jest wspólna modlitwa. Znacznie rzadziej spotykamy się we wspólnym działaniu, akcjach ewangelizacyjnych. Często pojawia się wątpliwość, czy rzeczywiście tworzymy w parafii wspólnotę. Brak więzi wynika z braku zaangażowania księży, w tym proboszcza, parafian, pozostawania w ciasnych ramach własnej formacji (wspólnoty i ruchy postrzegane są często jako „silosy duchowości” – hermetyczne środowiska żyjące dla siebie). Niestety, współcześnie często brakuje nam zaangażowania we wspólnotę, nie dostrzegamy innych ludzi, a na towarzysza drogi obieramy internet albo popadamy w inną formę samotności. Najogólniej więc: wspólnoty nie ma i nie będzie bez zaangażowania każdego z nas.
Obecność drugich pozwala nam spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy. Aby stało się to możliwe, trzeba najpierw dostrzec innych, poznać ich potrzeby, poglądy, talenty oraz być gotowym im pomóc w sposób skuteczny i z poszanowaniem ludzkiej godności. W takim kontekście wskazywano szczególnie na osoby poszukujące doświadczenia wiary, skrzywdzone przez duchownych i przez ich antyświadectwo, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, osoby z kręgu LGBT+, ludzi uwikłanych w nałogi oraz uchodźców. Poczucie oddalenia na wspólnej drodze wyrażają również ludzie reprezentujący nurt tradycjonalistyczny. Wykluczone czują się niekiedy także osoby z niepełnosprawnościami, mające trudności z mobilnością i niemogące przez to uczestniczyć w pełni w życiu wspólnoty Kościoła. Brakuje również w parafii łączności między pokoleniami. Poza wspólnotą znajdują się ludzie kierujący się fałszywym i stereotypowym obrazem Kościoła i katolików, a także niepraktykujący, dla których trwanie na peryferiach jest wygodne i jest ich osobistym wyborem. Te grupy i środowiska budzą wyraźnie naszą troskę. Jednocześnie pytamy się, czy duszpasterze i zaangażowani wierni świeccy nie rezygnują zbyt szybko z zabiegania o osoby mające trudności w wierze i przeżywające kryzysy.
[Źródło: https://synod.org.pl/synteza-krajowa/]
1.1 Towarzysze podróży.
1.1.1 Kim są Ci, którzy w naszym Kościele lokalnym „podążają razem”?
– Ci, którzy “podążają razem”, to Ci, którzy są we wspólnocie Kościoła, czynnie uczestniczą w wydarzeniach Kościoła, dbają o dobro Kościoła mimo trudności. Też ci, którzy chcą zmieniać na lepsze to, co trudne.
– To wszyscy Ci, którzy należą do Chrystusa, bez względu na to czy się do tego przyznają, czy nie. Także ci, którzy nie uczestniczą w zwyczajowych praktykach religijnych. Zwyczajowo przyjęło się, że do Kościoła należą tylko biskupi, duchowieństwo i ci, których możemy „spotkać” w świątyniach. Kościół to jednak my wszyscy, towarzyszą nam w tej wędrówce także Ci, którzy z różnych powodów nie praktykują.
– Osoby świadome podstaw naszej wiary,
– Kościół w wymiarze lokalnym jest o tyle żywy, o ile znajdują w nim swoje miejsce odpowiedzi na ludzkie problemy i dylematy. Nie tylko w zakresie wiary, także potrzeb. Czy „podążają razem” nie jestem pewna, motywacja chodzenia do kościoła zwłaszcza w małomiasteczkowym i wiejskim świecie gdzie większość ludzi się zna, to wyjście typu „co ludzie powiedzą jak nie pójdę”, także wyjście nawykowe nie jest wyborem, jest przymusem nakładanym na młodych ludzi, którym gdy dorastają zostają stare nawyki. Chodzą bo muszą, nic z tego nie wynosząc, nie czując potrzeby zmian, bo nie czują żadnych więzi z Bogiem. Więc w pewnym momencie przestają chodzić z własnego wyboru. Drugą skrajnością są katolicy „zanurzeni tak bardzo w życie duchowe, szereg modlitw i działalności”, że Bóg do niczego nie jest im potrzebny. To oni często swoją postawą odstraszają ludzi z kościoła. Są antyświadectwem. Gdzieś pomiędzy jednymi a drugimi są Ci, którzy walczą o swoje życie duchowe z różnym jego natężeniem. Ludzie, którzy czują potrzebę formacji i wzrastania, którzy chcą być w Kościele, chcą brać czynny udział w jego życiu. Tu upatrywałabym największej nadziei Kościoła w tej grupie, na pewno w socjologicznym wymiarze ma tu znaczenie rodzina, otoczenie, relacja z duszpasterzami, w wymiarze teologicznym dobra spowiedź, życie sakramentalne, a więc osobisty świadomy wybór. Kościół lokalny to także dynamika pomiędzy duszpasterzami, a wiernymi. Nie da się długo wytrzymać w miejscu słuchając po raz setny w ten sam sposób podanych rzeczy sprzed 20 lat. Aktualizacja wiedzy teologicznej, dorastanie do nowych wyzwań, nie powielanie starych odpowiedzi na nowe pytania jest bardzo wymagające. Trudno jest być dobrym kapłanem bez głębokiej formacji wewnętrznej. Ale tylko świadkowie własnej relacji z Bogiem, są w stanie pokazać ludziom szukającym, że warto być z Bogiem.
– Na ten cały synod mam dwie odpowiedzi: Niech Kościół żyje zgodnie w prawdzie i podąża za Magisterium Kościoła oraz niech członkowie Kościoła dają świadectwo swoim życiem tak jak św. Andrzej Bobola. Niczego więcej nie potrzeba.
– Na tej samej drodze podążamy również z tymi, którzy do kościoła przyjść nie mogą, łączymy się z nimi duchowo. Idziemy wspólną drogą razem ze wszystkimi, którzy chcą pogłębiać swoją wiarę, rozwijać się duchowo, we wspólnotach, w kościele, indywidualne. Uczymy się od siebie nawzajem, od tych którzy podążają z razem z nami.
– Cały Lud Boży będący adresatem Bożych obietnic, posiadający wspólną godność i powołanie wynikające z Chrztu Świętego. Wszyscy, którzy na mocy Chrztu Świętego są wezwani do aktywnego uczestnictwa w życiu Kościoła. W parafiach, małych wspólnotach chrześcijańskich, ruchach świeckich i innych formach komunii, kobiety i mężczyźni, młodzież i osoby starsze, wszyscy.
– Są wszyscy ludzie włączeni do niego na mocy sakramentu chrztu i pełniący służbę w głoszeniu Dobrej Nowiny. Wszyscy zjednoczeni z Chrystusem. Duchowni i świeccy. Ci, którzy troszczą się o wspólnotę, uczestniczą w duchowości i dbają o materialny byt parafii.
– Każdy z nas ma swoje osobiste doświadczenie Kościoła. Każdy z nas nosi inny jego obraz w umyśle i w sercu, w zależności od wielu czynników- od spotkanych ludzi (przede wszystkim księży, innych wiernych), przeżytych sytuacji, wydarzeń, w których uczestniczył…
– Chrzest jest tym sakramentem, który jest podstawą naszej wspólnoty. To dzięki niemu możemy powiedzieć, że jesteśmy związani z Chrystusem i ze sobą, tworząc ,,nasz kościół” lokalny i powszechny.
– Nie akceptuję wrogości Kościoła do osób homoseksualnych
– Kościół to nie miejsce na politykę i wiece polityczne ludzi, którzy walczą o głosy w wyborach
– mój kościół to pojęcie odległe nie mogę się w nim odnaleźć
– We współczesnym świecie chrześcijanie zatracili poczucie wspólnoty. Coraz częściej idziemy osobno. Przyczyny są różne: światopoglądowe, polityczne. Kościół polski był zjednoczony w momentach próby walki – z faszyzmem czy komunizmem. Teraz, w wolnym świecie, nastąpiły wyraźne podziały – także wśród samych katolików.
1.1.2 Kiedy mówimy „nasz Kościół”, kto do niego należy?
– Przez “nasz Kościół” rozumiem, naszą archidiecezję białostocką z Ks. Arcybiskupem Józefem Guzdkiem Metropolitą Białostockim, który stoi na czele tej wspólnoty. “Nasz Kościół” sensu stricto to moja wspólnota parafialna, która gromadzi kapłanów, wiernych, wspólnoty działające w mojej parafii i podejmujące różnego rodzaju inicjatywy.
– Kościół należy przede wszystkim do Jezusa Chrystusa. Kościół jest też powierzony, zadany jego członkom, należącym do Kościoła, mówiąc “nasz Kościół” myślę także mój.
– Kościół to dla mnie Kościół rzymskokatolicki, nieco szerzej – to cały Kościół chrześcijański, a wąsko – moja diecezja czy parafia. Najczęściej jednak w pierwszej kolejności myślę o mojej wspólnocie parafialnej. Należą do niego wszyscy wierni ochrzczeni, ale w praktyce regularnie udział w praktykach religijnych biorą udział ludzie w średnim wieku i starsi, w mniejszym stopniu dzieci i młodzież.
– “Nasz Kościół” jest określeniem, które zapewne każdy z nas może interpretować trochę inaczej; niemniej jednak określenie “nasz” sugeruje przynależność, poczucie wspólnoty, którą odczuwa się wobec grupy innych osób; ja, mówiąc o naszym Kościele mam na myśli Kościół Rzymskokatolicki, oczywiście cały, obejmujący ludzi na całym świecie, ale ten “nasz” to bardziej lokalny, właściwy dla miejsca zamieszkania (białostocki), w szczególności parafialny.
– Będąc za granicą, nasz Kościół to również wierni z innych krajów, których znajdziemy spotykamy w świątyniach, wtedy, gdy idziemy na Eucharystię, czy inne duchowe spotkania. Nasz Kościół, to przede wszystkim katolicy, ale również wierni innych wyznań chrześcijański.
– Należą do niego wszyscy wierni Kościoła partykularnego jak i światowego, wyznania katolickiego. Zjednoczeni w wierze w jednego Boga pod przewodnictwem przedstawiciela Jezusa na ziemi, dążymy do chwały niebiańskiej. Mówiąc o wszystkich mam na myśli ludzi pełnosprawnych jak i niepełnosprawnych, ale trudno mówić w tej kwestii o osobach homoseksualnych jawnie grzeszących przed Boży majestatem.
– To przede wszystkim nasza wspólnota parafialna, dalej diecezja i cały Kościół powszechny, którego jesteśmy częścią i który współtworzymy. Często jednak jesteśmy zamknięci wewnątrz na osoby, które też należą do tego samego Kościoła powszechnego, lecz mają inne rozumienie czy postrzeganie pewnych prawd i zasad wiary.
– Wszyscy ochrzczeni są powołani do odpowiedzialności za Kościół, bo Kościół to communio, wspólnota osób wzajemnie obdarowujących się. Kościół potrzebuje naszego zaangażowania, aby wzrastać i rozwijać się. Wezwanie to dotyczy nie tylko osób duchownych, ale i świeckich.
– Nasz Kościół, to dla mnie wszyscy Ci, na których mi zależy, wszyscy dla których pragnę zbawienia. Dla mnie Kościołem jest każdy stworzony człowiek, grzeszny, zagubiony, chory.
– Do naszego Kościoła należą prze de wszystkim ludzie ochrzczeni, wśród których są osoby wierzące i praktykujące, osoby, które deklarują że wierzą jednak nie praktykują swojej wiary. Spotykamy też osoby, które sporadycznie uczestniczą w liturgii jednak ich wiara wydaje się być obojętna. Do naszego Kościoła należą też osoby chore, alkoholicy, rozwodnicy, żyjący w związkach pozamałżeńskich.
– Nie chodzę już do kościoła, bo nie podobają mi się głoszone w parafii kazania, organista fałszuje, w ogóle Kościół nie jest taki, jaki powinien być?. Bo księża jeżdżą drogimi samochodami, bo ten i ów zrobił coś gorszącego, bo ksiądz mnie źle potraktował, bo Msza św. jest nudna/za długa, spowiedź jest mi niepotrzebna… Kościół się myli w wielu sprawach, miesza się do polityki i mojego życia, księża wyciągają pieniądze…
– 99 owiec, które pilnują się Pasterza, jak również 1 owca, która się zagubiła? – zarówno ci, którzy aktywnie uczestniczą w życiu Kościoła, jak i ci, którzy z niego z jakiegoś powodu- odeszli lub nie angażują się,
– zarówno ci, którzy idą do Emaus, jak i ci, którzy wracają do Jerozolimy,
1.1.3 Kto nas prosi, abyśmy szli razem?
– Jeżeli myślę o Kościele, to prosi mnie, nas Duch Święty. Może nie tyle prosi, co zaprasza do kroczenia razem ze współbraćmi, dla budowania Kościoła.
-Sam Jezus. Modlił się do Ojca, prosząc abyśmy byli jedno. To moim zdaniem jednoznaczne ze stwierdzeniem „aby szli razem”.
– Człowiek jest wolny. A wyborów można dokonać w wolności lub zniewoleniu. Wybór w zniewoleniu nie jest wyborem prawdziwym, jest uwarunkowany. Bóg daje wolność, zawsze mówi jeśli chcesz. Szanuje człowieka. Mieszkałam w wielu miejscach i często musiałam szukać „swojego” miejsca, swojej parafii, takiej w której poczułam się dobrze zaopiekowana, a nie tylko przynależałam terytorialnie. Dobrze zaopiekowany człowiek chce się dzielić. Łatwiej jest w wielkich miastach, jest wybór, w małych człowiek często jest skazany na daną parafię i duszpasterzy. Mądrością biskupa powinno być kierowanie na małe zwłaszcza jednoosobowe parafie bardzo dobrych duszpasterzy. Czasami słyszy się o „zsyłkach” za karę. Ale wtedy konsekwencje zsyłki ponoszą głównie parafianie, a sam kapłan nie ma możliwości korekty.
– Niektórzy proboszczowie i księża niestety dzielą wiernych na lepszych (np. tych którzy dają więcej pieniędzy na utrzymanie parafii) i gorszych (np. tych którzy są zagubieni życiowo). Tym księżom raczej nie zależy żebyśmy szli razem. Są księża, którzy nie chcą słyszeć prawdy, szczególnie tej niewygodnej, zwracającej uwagę na niedoskonałości, nadużycia. Zdarza się, że zawstydzają wiernych i prowokują ich do odsuwania się od kościoła, lub eliminują z rad parafialnych (duszpasterskich i ekonomicznych).
– Istota wiary chrześcijańskiej polega na miłości i podążaniu razem. To Chrystus jest naszą drogą, prawdą i życiem.
1.1.4 Kim są towarzysze podróży, także poza obszarami kościelnymi?
– To wszyscy Ci, którzy nie praktykują, bo albo sami odeszli, albo poczuli się odrzuceni, albo nie rozumieją Bożego Miłosierdzia. To także ci, którzy są w grupach wykluczonych społecznie. To wreszcie osoby, które praktykują inne religie.
– Wszyscy ludzie a może wszyscy ludzie dobrej woli. Wszyscy, którzy nie zamknęli się w sobie i są otwarci. Którzy szanują humanistyczne i uniwersalne wartości. I wreszcie, którzy nie czują awersji na słowo Ewangelia, kościół, chrześcijaństwo.
– Poza obszarami kościelnymi towarzysze podróży są nierozpoznani. Jedynie Bóg wie kim oni są.
– Jeśli są poza obszarami kościelnymi, to znaczy, że wybrali inną drogę, więc nie są towarzyszami podróży. W razie spotkania możemy dyskutować także o wierze, a nawet się zaprzyjaźnić. Oby nie sprowadziło to nas z wcześniej obranej drogi wiary.
– W podróży towarzyszą nam bracia i siostry z innych kościołów chrześcijańskich, którzy również przybliżają nas do Chrystusa pokazując nam swoje postrzeganie Żywego Boga.
– Są to także ludzie, którzy nie wyznają naszej wiary, ale wyznają wspólne ogólnoludzkie wartości, takie jak: miłość, dobro, piękno, szacunek), którzy szanują naszą wiarę, potrzeby duchowe i praktyki religijne.
– Każdy napotkany człowiek, również ten który ma inne zdanie, bo tym zdaniem może nas ubogacać/być lekcją/próbą/sprawdzianem/łaską.
– Ludzie z marginesu, rozwiedzeni, poszukujący swojego miejsca, ateiści oraz ci którzy zdecydowali się na apostazję.
1.1.5 Jakie osoby lub grupy są pozostawione na marginesie, formalnie lub faktycznie?
– Myślę że często jest to sam wybór człowieka że chcę zostać na marginesie.
– Wszystkie osoby „inne”: niewierzący, innej orientacji niż heteronormatywna, osoby innej wiary, osoby nie zgadzające się z wszystkim, co się dzieje w Kościele, osoby o liberalnych poglądach. Kościół mimo nauczania o miłości wyklucza mnóstwo osób, czasami wręcz gardzi nimi.
– Dziś w świecie na marginesie praw zaczynają być katolicy, którzy “powinni” z wszystkiego rezygnować, wszystkich szanować i być uśmiechniętym, a w międzyczasie, ktoś niszczy to co dla nas jest najświętsze, zabraniając modlitwy, zgromadzeń, i wyśmiewając naszą wiarę i Chrystusa. A może tak ma być, wtedy zostanę tylko ja i Chrystus, i inni wierni oczywiście.
– O błędnej orientacji seksualnej – niestety bardzo niewielu z nich rozumie swój problem. Jak ktoś serio będzie miał z tym problem to znajdzie swoje miejsce. Duch Święty o to zadba. Trzeba raczej modlić się o dobrych kapłanów.
– Agnostycy, homoseksualiści, rozwodnicy.
Formalnie lub faktycznie na marginesie pozostawione są: osoby, które określają się jako wierzące, a nie praktykujące, osoby wykluczone społecznie (w sposób szczególny bezdomni), osoby pozostające w wolnych związkach, małżeństwa niesakramentalne, zwolennicy aborcji, osoby LGBT, niewierzący.
– To nie jest łatwa odpowiedź, kościół nikogo nie pozostawia na marginesie, problem w tym, że wielu ludzi z różnych powodów, zwłaszcza z wygody, lenistwa rezygnuje z udziału w życiu Kościoła, potem dorabia sobie samo wytłumaczenie, że coś mu się nie podoba, albo czymś się zraził.
1.1 Kluczowe hasło synodu: Komunia
1.1.1 Wizja Kościoła odnowionego – wynik ambiwalentnego doświadczenia Kościoła.
Kościół jest lokalny, świadomy tradycji, otwarty, ponadczasowy, zorientowany na przyszłość, wizjonerski (w sensie idei, wartości, planowania duszpasterskiego i celowości podejmowanych działań), zaangażowany w sprawy społeczne (zaangażowany w politykę a jednocześnie wolny od jej wpływów), wrażliwy na potrzeby najbardziej potrzebujących. Opowiada się za otwartą dyskusją; promuje kulturę krytyki, cierpliwie wsłuchując się w głos interlokutorów; jest w stanie wytrwać mimo błędów, upadków i stawić im czoła. Autentycznie głosząc i wsłuchując się w Ewangelię, umożliwia indywidualną formację wiary we wspólnocie. Stwarza przestrzeń do szczerej wymiany poglądów bez obawy przed ocenami. Dostrzega i poważnie traktuje realia życia wierzących. Ma zróżnicowany przystępny przekaz i akceptuje różnorodne formy życia. Integruje je, umacniając wspólnotę. Wychowuje w duch wartości chrześcijańskich. Zaangażowani w duszpasterstwo – duszpasterze i najbliżsi współpracownicy komunikują się ze sobą w sposób otwarty i wiążący, postrzegając siebie jako członków zespołu. Parafiom przewodzą, oprócz proboszcza, razem z nim wybrane i wykwalifikowane osoby świeckie. Wszystkie osoby ochrzczone korzystają z tych samych praw, mają tę samą godność, są wysłuchiwane i uczestniczą w procesach decyzyjnych.
Rola duszpasterza została zdefiniowana na nowo. Duszpasterz ma mieć czas na duszpasterstwo (w sensie klasycznym św. Grzegorza Wielkiego), ma promować wspólnotę, wykazywać prawdziwą gotowość do rozmowy, dostrzegać człowieka i realne potrzeby swojej parafii, podejmować konkretne działania. Aby zintegrować się z lokalną społecznością, potrzebna jest kultura życzliwości zarówno dla członków wspólnoty, jak i dla tych, którzy nie są związani z Kościołem. Kościół nie obraca się tylko wokół własnych problemów, ale wykazuje więcej zapału dla przekazu wiary i odważnie o niej mówi. Osobiste świadectwo wiary nie jest oceniane, lecz traktowane jako bogactwo, potencjał dla dalszego wzrostu w wierze. Fachowo prowadzona formacja biblijna – także we współpracy ekumenicznej – poszerza horyzonty wiary, łączy ją z życiem i umożliwia wspólne aktywności chrześcijan na polu spraw polityczno-społecznych. Budzi wizję dla Kościoła i codziennego życia – jako wspólnoty potrzebnej i użytecznej także niewierzącym lub zobojętniałym.
1.1.2 Ambiwalentne doświadczenie kościoła w konkretnych kategoriach: Kościół – parafia / miejsce kultu religijnego – proboszcz – duszpasterstwo – kształtowanie liturgii nabożeństw – duchowość / wspólna modlitwa
Poniższe wybrane cytaty i opisy w reprezentatywny sposób odzwierciedlają ambiwalentny zakres doświadczeń.
Kościół jest postrzegany w kierunku dwóch ekstremów: od małej ojczyzny, domu aż do miejsca nienawiści. Sam termin Kościół jest dla wielu trudny do zdefiniowania. Wyrażono między innymi następujące opinie: przestrzeń wiary; mała ojczyzna; silna wspólnota; wspólnota wszystkich ochrzczonych; „ja jestem Kościołem“; „pojazd wymagający gruntownej naprawy“; „stary, zalękniony i zmęczony“; „konkubina państwa“; „instytucja bez serdeczności“; „organizacja o rzekomo religijnym charakterze“; „coś dla starszych pokoleń“; „droga synodalna niszczy Kościół“; opinie pozytywne działania Kościoła przeplatają się z negatywnymi hasłami; „większa obecność świeckich w procesach decyzyjnych”, „narastająca polaryzacja pomiędzy tradycjonalistami i progresistami”; „oświecona wspólnota, w której uniwersalne prawa człowieka są traktowane jako coś oczywistego tylko teoretycznie”, „oferta Kościoła zbyt uboga, aby zapuścić w nim korzenie”; „brak obecności osób charyzmatycznych zdolnych do dawania autentycznego świadectwa wiary”; „miejsca (stowarzyszenia, wspólnoty, kościelne placówki edukacyjne, grupy) sprzyjają otwartym rozmowom o wierze i wątpliwościach”; „we wspólnocie znajduję prawdziwe zaufanie”; „zakwestionowanie hierarchii i przywiązanie do tradycji sprzyja odnowie Kościoła”; „dużo dobrowolnego zaangażowania”; braterstwo; wymiana; rozmowy o wierze; potrzeba „poczucia odpowiedzialności za siebie „potrzeba więcej szacunku dla ludzi niż dla budynków i struktury”.
Rola duszpasterza jest postrzegana niejednoznacznie[1] – z jednej strony jako nieobecnego i niezaangażowanego, a z drugiej strony również, jako poszukiwanego przewodnika na drogach wiary. Prawo i obowiązek duszpasterza do wykonywania funkcji administracyjnych było wielokrotnie krytykowane. „Bardzo dokładnie wyczuwa się, kto jest prawdziwym duszpasterzem“; „wyolbrzymianie i idealizowanie wizerunku księdza“ oraz „jego język i sposób nauczania uniemożliwiają przyjęcie wiary”; „samotnie podejmowane decyzje proboszcza alienują go i zrażają do niego“; „brakuje gotowości do prowadzenia bezpośrednich rozmów“; „rozumienie języka wspólnoty”; „kontakt oparty na szacunku; otwartość na wszystkich ludzi”; „powinni się żenić i zakładać rodziny“. Pojawiło się także zdanie: „Nieobyczajne zachowanie księdza….oburza parafian“.
Jakość opieki duszpasterskiej jest postrzegana jako pożądane dobro i potrzeba wielu wiernych. Jest to bezwzględna wartość, której często w realiach życia parafialnego brakuje. Szanowanie i docenianie życiowych doświadczeń ludzi; szczera gotowość do rozmowy; „Kapelani szpitalni bardzo dobrzy“; „słaba jakość posługi odstrasza ludzi“; „zbytni formalizm”; „potrzeba dobrych spowiedników”; „wątpliwości są uprawnione i prowadzą do głębszego zrozumienia wiary i konkretyzacji życia chrześcijańskiego”; „duszpasterstwo wychodzące na zewnątrz; potrzeba zindywidualizowanego podejścia do poszczególnych osób”; „bez kasy nie da się rozwiązać problemu“; „brak spojrzenia na realia życia i przeakcentowanie materialnego wymiaru funkcjonowania parafii”; „uznawanie i docenianie pracy wolontariuszy; „współpraca ze stowarzyszeniami i instytucjami pozakościelnymi i NGOs”. Duszpasterstwo wymaga nieustannego budowania zaufania, bezpieczeństwa, czasu, odpowiedniej przestrzeni.
[1] Jako pozytywne cechy i zachowania duszpasterzy wymienienie są: świadomość powołania, głęboka wiara, prawdziwa pobieżność, życie według zasad, dbałość o kult i nauczanie, troska o człowieka, miłość do Kościoła, apolityczność (w sensie partyjnym, przy jednoczesnym zaangażowaniu w sprawy społeczne), bezinteresowność. Jako jednoznacznie negatywne cechy wskazywane są: brak wiary, laicki sposób życia, materializm, brak autentycznej pobożności, łamanie zasad moralnych, brak wrażliwości na potrzeby ludzi – niska jakość stosunków ze społecznością parafialną i lokalną, błędna wizja antropologiczna – skrajnie negatywne rozumienie człowieka).
[1] Jako pozytywne cechy i zachowania duszpasterzy wymienienie są: świadomość powołania, głęboka wiara, prawdziwa pobieżność, życie według zasad, dbałość o kult i nauczanie, troska o człowieka, miłość do Kościoła, apolityczność (w sensie partyjnym, przy jednoczesnym zaangażowaniu w sprawy społeczne), bezinteresowność. Jako jednoznacznie negatywne cechy wskazywane są: brak wiary, laicki sposób życia, materializm, brak autentycznej pobożności, łamanie zasad moralnych, brak wrażliwości na potrzeby ludzi – niska jakość stosunków ze społecznością parafialną i lokalną, błędna wizja antropologiczna – skrajnie negatywne rozumienie człowieka).
1.1 Spojrzenie analityczne
1.1.1 Towarzysze wspólnej drogi
Wspólnotę parafialną tworzą ochrzczeni, którzy są na rożnym etapie bliskości z Chrystusem. Niektórzy są na peryferiach. Tę grupę stanowią ludzie obarczeni różnymi problemami, poranieni, często uzależnieni od alkoholu i innych używek, żyjący w związkach niesakramentalnych, osoby mające przykre doświadczenia w kontaktach z ludźmi Kościoła, skupieni na sprawach materialnych, przyziemnych, goniący za pieniędzmi, wygodą, pracą, modą, dla których sprawy wiary są drugorzędne lub zupełnie obojętne. Zauważa się, że jest coraz więcej osób deklarujących się jako niewierzące. W niektórych wypadkach decydują się one na akt apostazji.
Brakuje wychodzenia do ludzi, spotkań na ich terytorium, ale także wspólnych wyjazdów, integracji, możliwości poznania się, zapraszania ich do uczestnictwa w różnych obszarach życia parafialnego.
Ludzie zagubieni to ci, którzy nie widzą nadziei na zmianę. Są zaszufladkowani w swoim świecie. Tacy najbardziej oddalają się od Kościoła.
Ludzie Kościoła często oceniają innych, tworzą hermetyczne wspólnoty nie dopuszczając do nich innych osób pozostających na marginesie.
Istnieje ogromna potrzeba, aby być autentycznymi, odważnymi świadkami Chrystusa. To wypływa ze źródła, którym jest Jezus Eucharystyczny. Punktem wyjścia jest rozmowa z Jezusem. Od Niego można czerpać motywację, aby iść do ludzi, rozmawiać z nimi i ich słuchać. Stąd potrzebna jest postawa otwartego serca i akceptacji innej osoby oraz poświęcenia czasu drugiemu człowiekowi. Również młodzież sygnalizuje, że nikt nie ma dla niej czasu, nikt jej nie słucha, nie rozumie jej problemów i potrzeb.
Do wejścia w postawę towarzysza podróży może zmotywować doświadczenie Bożej miłości, sakramenty święte, świadectwo życia innych ludzi, doświadczenie wspólnoty Kościoła, modlitwa indywidualna i wspólnotowa, szukanie wspólnego języka z osobami oddalonymi od Boga i Kościoła oraz dobrze przygotowana i solidnie przeprowadzona katechizacja, szczególnie ludzi dorosłych.
1.1 Co cieszy w Kościele?
1.1.1 Towarzysze podróży
Towarzyszami podróży w większości przypadków są osoby przychodzące do kościoła. Razem podążają kapłani, diakoni stali, siostry zakonne i osoby świeckie. Wspólnotę parafialną tworzoną ludzie o różnym statusie i wykształceniu, różnym stopniu religijności. To ludzie, którzy identyfikują się ze wspólnym wyznaniem wiary, których to wyznanie wiary i wartości chrześcijańskie przyciągają do tej samej drogi, i którzy utożsamiają się z nauczaniem Kościoła. W wielu wnioskach synodalnych podkreślano, że podążanie razem lepiej jest widoczne w poszczególnych wspólnotach istniejących w parafii oraz w małych parafiach. Wówczas jeden drugiego zna osobiście, zna jego radości, cierpienia i trudne doświadczenia. W Kościele jest miejsce nie tylko dla osób praktykujących życie sakramentalne, ale również dla tych, którzy z różnych przyczyn są tego pozbawieni.
(…)
1.2 Obszary wymagające uzdrowienia i nawrócenia w parafii i diecezji
1.2.1 Towarzysze podróży
Towarzyszami podróży są głównie domownicy, krewni, sąsiedzi, przyjaciele, współpracownicy. Na co dzień członkowie Kościoła nie mają czasu dla siebie nawzajem. Nie mają czasu na budowanie wspólnoty pomiędzy sobą i ze sobą poza czasem wspólnej modlitwy i uczestnictwem w Eucharystii. Nie wszyscy, którzy są „na marginesie” chcą należeć do Kościoła i nie wszyscy chcą taką pomoc od Kościoła otrzymać.
Problemem jest brak wspólnego języka i brak relacji z innymi członkami wspólnoty. To powoduje, że ludzie czują się pozostawieni sami sobie, czują się zaniedbani i w konsekwencji trafiają na margines lub odchodzą z Kościoła. Przeszkodami w tworzeniu pełnej wspólnoty są także brak jedności w hierarchii kościelnej oraz brak autorytetów. Na marginesie pozostają osoby, które nie chcą angażować się w żaden sposób w życie Kościoła. Taka postawa często podyktowana jest obojętnością oraz niechęcią do Kościoła. Niepokojące jest to, że wiele osób żyje poza Kościołem i w żaden sposób nie są oni zainteresowani życiem wiarą.
Zdecydowanie nie chcemy podążać razem z innowiercami oraz tymi, którzy nawołują do różnych form odstępstw od zasad wiary katolickiej.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-elcka/]
1.1 Co wiemy po spotkaniach lokalnych – informacje zwrotne
Spotkania zaowocowały zgromadzeniem wiedzy, którą można ująć hasłowo i tematycznie.
1.1.1 Kwestie szczególnie znaczące
1.1.1.2 Potrzeba zniwelowania dystansu między duchowieństwem a świeckimi.
Do trudności w Kościele jest zaliczany brak więzi między członkami Kościoła, zarówno w środowisku laikatu, jak i między świeckimi a duchowieństwem oraz między samymi duchownymi, w tym hierarchami Kościoła. Brak poczucia wspólnoty zauważany jest nie tylko na poziomie parafii, lecz także diecezji i Kościoła powszechnego. Brak więzi wspólnotowych przejawia się m.in. anonimowością i traktowaniem wiernych jako zbioru parafian i brakiem indywidualnego podejścia do konkretnego człowieka. Wypowiedzi synodalne w połowie dotyczą trudności, jakich wierni doświadczyli w komunikacji z duszpasterzami (począwszy od prostego kontaktu codziennego po kwestie współodpowiedzialności).
Wiernych boli to, że niektórzy duchowni prowadzą podwójne, światowe życie, są przywiązani do spraw materialnych, uciekają w aktywizm, zapominają o duchowości i apostolstwie. Efektem takich postaw jest dystans wobec wiernych, szczególnie wobec prostych ludzi wiary, koncentrowanie się na obowiązkach administrowania, zarządzania, nie zaś na działaniach kierowanych troską o zbawienie każdej osoby, która została powierzona kapłanom przez Boga Jedynego i postawiona na ich drodze powołania. Podnoszono również sprawę transparentności i nieumiejętności rozwiązywania spraw dotyczących nadużyć w Kościele.
1.1.1.3 Większy ciężar odpowiedzialności za Kościół spada na duchownych.
Różne środowiska, w tym ludzie młodzi, skarżą się na trudności w odnalezieniu swojego miejsca w Kościele. Oferta ewangelizacyjna (katechizacji) jest mało atrakcyjna, co sprawia, że ludzie ci odchodzą z Kościoła lub przyjmują bierną postawę. Pojawiały się głosy na temat niskiego poziomu katechezy oraz braku adekwatnych programów dla poszczególnych grup wiekowych młodzieży, czego skutkiem jest wygaszanie wiary.
Stwierdzono, że media katolickie nikną wśród wielu innych. Zasugerowano, aby Kościół zainwestował w nowoczesne narzędzia komunikacyjne i dydaktyczne oraz wydarzenia kulturalne promujące dobro pochodzące od Kościoła. Możliwość zaangażowania kompetentnych świeckich dałaby w tej sprawie pożądany efekt. Obrazują to pozytywne przykłady chociażby prowadzenia mediów społecznościowych parafii i wspólnot czy transmisje modlitwy oraz przygotowywanie materiałów ewangelizacyjnych.
1.1.1.4 Polaryzacja katolików.
Zarysował się wyraźny podział na wiernych, którzy preferują ryt trydencki, nie akceptują przyjmowania Komunii św. na rękę i w postawie stojącej oraz na osoby o innej wrażliwości liturgicznej.
1.1.2 Kwestie zaskakujące lub nieoczekiwane
Współczesna praca ewangelizacyjna odbywa się w środowiskach silnie zlaicyzowanych, zwłaszcza przez media. Powoduje to szybkie osłabienie zapału misyjnego. W związku z tym wierni wyrazili zrozumienie dla trudów związanych ze służbą w Kościele duchownych i katechetów i zwrócili uwagę na potrzebę udzielania wsparcia kapłanom, np. w organizowaniu dla nich wspólnot, w których kapłani będą mogli otrzymać pomoc. Praca duszpasterska podejmowana przez duchownych domaga się także zbliżenia edukacji seminaryjnej do realiów życia, aby przyszli kapłani mogli nauczyć się komunikacji na różnych poziomach uwzględniających zróżnicowane realia życiowe środowisk, do których zostaną posłani. . Środowisko nauki zwróciło uwagę na konieczność kompetentnego wykorzystywania w życiu Kościoła (w katechezie, w duszpasterstwie, w liturgii) sfery wizualnej i percepcji wzrokowej oraz na potrzebę wykorzystania rzetelnej i aktualnej wiedzy naukowej do formacji zarówno osób konsekrowanych jak i świeckich. Środowisko osób konsekrowanych wyraziło żal spowodowany niewykorzystaniem ich potencjału ewangelizacyjnego, wynikającego z charyzmatów. Zadeklarowało gotowość do podejmowania nowych inicjatyw, mających charakter powołaniowy i promocji wartości chrześcijańskich (np. festiwal sióstr zakonnych).
Księża narzekali na bierność świeckich, brak ich poczucia odpowiedzialności za organizację życia parafii, przyzwyczajenie do tego, że wszystkim zajmuje się ksiądz, na podejście do Kościoła, w którym panuje klientelizm, a parafię traktuje się jako miejsce świadczenia i kupowania usług w ramach kultywowanej tradycji. Cechą charakterystyczną postaw parafian jest ich indywidualizm, polegający na ograniczaniu się do osobistej satysfakcji z uczestnictwa w liturgii (jakkolwiek nie zawsze i niekoniecznie w sposób pełny), co odzwierciedla między innymi względnie słaba reakcja na zaproszenie do wypowiedzenia się na tematy proponowane przez Synod. Mocny jest rozdźwięk między deklaracją wiary czy przywiązania do Kościoła a praktyką życia codziennego parafian, czego przejawem jest życie w związkach niesakramentalnych oraz duży i wciąż rosnący odsetek rozwodów w małżeństwach katolickich.
Wokół pięciu wskazanych tematów trzeba wyróżnić kilka kwestii wspólnych „rezonujących” w naszej diecezji. Dobór oryginalnych wypowiedzi (uwag) uczestników spotkań – zgodnie z sugestią ISKK – jest subiektywny, lecz konsultowany/dyskutowany w ramach zespołu koordynatorów diecezjalnych i innych współpracowników:
1.1.1 „Towarzysze podróży”.
W odpowiedzi na pytanie o kontakt proboszcza z różnymi grupami wiernych, dokonano następującego podziału uczestników drogi synodalnej:
- zaangażowani – spotkania modlitewne i formacyjne, spotkania Rady Parafialnej raz na kwartał, poza tym w razie potrzeby omówienia bieżących, ważnych spraw (w tym także spotkania z odpowiedzialnymi za wspólnoty działające w parafii);
- niedzielni – wizyta duszpasterska, okazjonalnie w kancelarii, przy załatwianiu różnych spraw (zamawianie intencji mszalnych, nauki przedchrzcielne, przygotowanie do sakramentu małżeństwa), spotkania z rodzicami dzieci przygotowujących się do I Komunii;
- niepraktykujący – okazjonalnie (kontakty indywidualne, czasem w ramach wizyty duszpasterskiej).
Pytanie: Jakie osoby lub grupy są faktycznie pozostawione na marginesie życia parafialnego?
„W trakcie dyskusji członkowie grupy synodalnej uznali, że istotnie z życia parafii wykluczeni są tylko ci, którzy nie praktykują i nie mają specjalnych potrzeb ekonomicznych lub sakramentalnych, z własnego wyboru pozostają poza wspólnotą. Diakonia charytatywna czy formacja związana z przygotowaniem do przyjęcia sakramentów zawsze bowiem dociera do osób tradycyjnie uznawanych za marginalizowane (o niskim statusie ekonomicznym, trudnej sytuacji rodzinnej). Odczucie uczestników spotkania było jednak również i takie, że w szerszym ujęciu dzieci i młodzież (poza mariankami i ministrantami) w sensie parafialnym mogą stanowić grupę zmarginalizowaną, bo za ich formację domyślnie odpowiadają katecheci w szkołach, które znajdują się na terenie parafii”.
Coraz więcej osób aktywnych i zaangażowanych w parafiach i wspólnotach podejmuje stałą formację duchową i podejmuje, np. Kurs Formatora organizowany przez naszą diecezję.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-gliwicka/]
1.1.1 Towarzysze Podróży
,,Zażyłość Kościoła z Jezusem jest zażyłości «w drodze», a komunia «w samej swej istocie przyjmuje kształt komunii misyjnej». Jest sprawą żywotną, aby Kościół, przyjmująca wiernie wzór Mistrza, wychodził dzisiaj głosić Ewangelię wszystkim ludziom, w każdym miejscu, przy każdej okazji, nie zwlekając, bez niechęci i bez obaw” (Evangelii gaudium 23).
Uczestnicy spotkań synodalnych dzielili się obrazem Kościoła zranionego, dotkniętego skandalami i ludzką biedą, którego grzeszna strona związana ze słabością człowieka, niejednokrotnie powoduje zgorszenie i cierpienie. To Kościół często bezradny, dotknięty szokiem zmian, który niejednokrotnie powoduje frustrację wiernych, przypominając bardziej źle zarządzaną instytucję niż wspólnot prowadzoną przez wyrazistych pasterzy. W synodalnych spotkaniach podnoszono problem topniejącej liczby wiernych, porzucania przez młodzież wiary, malejącej frekwencji na Mszach niedzielnych czy zachowawczej postawy tych, którzy co prawda z Kościołem jeszcze się utożsamiają, lecz boją się publicznie do tego przyznawać. Mówiono także o powierzchownym przezywaniu Kościoła przez wielu wierzących, o zanikających więziach rodzinnych i kruszących się relacjach wewnątrz wspólnot parafialnych oraz o niejednokrotnie bardzo skomplikowanej sytuacji życiowej części spośród tych, którzy w nich jeszcze pozostają. Obraz Kościoła wyłaniający się z tych spotkań nie był jednak wyłącznie negatywny. Przeciwnie. Podkreślano, ze Kościół – choć jakby uśpiony, wymagający nowego impulsu i przebudzenia – wciąż dla wielu pozostaje domem, przystanią. Miejscem spotkania Jezusa i drogą do Niego, bezpiecznym środowiskiem dającym oparcie i poczucie bliskości Boga oraz siłę do przezwyciężania życiowych trudności. Wskazywano nie tylko na ludzki wymiar eklezjalnej wspólnoty, ale także na jej wymiar boży, stale rodzący poczucie świętości, niezmienny w swej strukturze sakramentalnej, dający sens i duchowe ocalenie wielu szukającym pomocy.
Wśród mocnych punktów tak przezywanego Kościoła uczestnicy synodalnych spotkań wymieniali fakt podtrzymywania w nim tradycji przekazu wiary, wielkie znaczenie świadectwa rodzin, które dzielą się swoim doświadczeniem Boga z kościelną wspólnotą, zaangażowanie sporej grupy świeckich w aktywność duszpasterską i gorliwość wielu duszpasterzy w sprawowaniu posługi sakramentalnej oraz słowa, a także wzrost chrześcijańskiej dojrzałości u tych, którzy bardziej świadomie identyfikują się z Kościołem. Podkreślano także wartość takich inicjatyw, jak pielgrzymki, rekolekcje ewangelizacyjne, nowoczesne formy duszpasterstwa, przez które buduje się żywa więź z Jezusem i bardziej osobiste relacje między prezbiterami i wiernymi, a także wielki potencjał oddolnych inicjatyw religijnych oraz zaangażowanie świeckich w grupy parafialne, zwłaszcza tam, gdzie w miejsce odgórnego sterowania wykształca się model partnerskiej współpracy i współodpowiedzialności za parafię proboszcza, wikarych i osób świeckich. Zwracano uwag na pozytywne owoce słuchania, bezpośredniego kontaktu oraz indywidualnych form duszpasterstwa, a także na dobro płynące z aktywności tych grup parafialnych, którym towarzyszą prezbiterzy i są w nich czynnie obecni, wspierając zaangażowanie świeckich przez swoją posługę, troskę, świadectwo życia, życzliwość, postawę szacunku i otwartości. Z kolei za szczególną słabość wspólnej drogi w Kościele uznano tendencje do marginalizowania niektórych osób (np. żyjących w związkach niesakramentalnych), izolowanie się części księży od wiernych, brak należytego reagowania na zło seksualnych nadużyć, przedmiotowe traktowanie kobiet i niedocenianie ich roli, spadek powołań, podziały panujące wśród wiernych, przepracowanie prezbiterów, pogłębiającą się anonimowość wśród parafian, brak wzajemnej współpracy, hermetyczny charakter niektórych wspólnot, częste pozostawienie ich samym sobie oraz bardzo słaby przekaz wiary w rodzinach.
Jakie sposoby przezwyciężania rozpoznanych w Kościele słabości postulowano? Uczestnicy spotkań synodalnych mówili o konieczności budowania parafii na wzór wspólnoty wspólnot, gdzie podstawą do zaangażowania świeckich w jej życie będzie dialog, spotkanie, relacje oparte na słuchaniu, zaufaniu i wzajemnym szacunku, a także wsparcie udzielane przez prezbiterów działającym przy parafii wspólnotom, zwłaszcza tym, które podejmują różne aktywności ewangelizacyjne i apostolskie. Podkreślano, ze aktywizacja świeckich w parafii może dokonać się tylko przez pozbawiony uprzedzeń osobisty kontakt prezbiterów z wiernymi i wymaga poszukiwania nowych, dostosowanych do obecnych czasów form docierania do dzieci, młodzieży i dorosłych, w których akcent kładzie się nie na ocenianie, dyscyplinowanie i moralizowanie, ale na bliskość, życzliwość, wsparcie i towarzyszenie.
1.1 Towarzyszenie
Niemal wszyscy uczestnicy spotkań synodalnych podkreślali, że tymi, którzy powinni podążać razem, są ochrzczeni, członkowie wspólnoty parafialnej przynależącej do Kościoła powszechnego. Zauważono, że wśród parafian istnieje grupa ludzi praktykujących i budujących wspólnotę Kościoła, ale wielu jest również takich, którzy do Kościoła należą jedynie nominalnie. Ci w pierwszej kolejności powinni być objęci troską Kościoła, która ma prowadzić do pełnego ich zaangażowania. Podkreślano również, że samo pytanieo „podążanie razem” jest niepełne. W Kościele winniśmy również pytać, w jakim kierunku podążamy. Kościół jest wspólnotą ludu pielgrzymującego, a więc wspólnotą zmierzającą ku określonemu celowi, jakim jest wiara w Boga objawionego w Chrystusie. Samo podążanie razem bez wskazania celu może sugerować budowanie wspólnoty, która podąża ku nieokreślonemu celowi (to mogłoby sugerować, że sama wspólnota jest ważniejsza od celu, jakim jest Bóg). To z kolei sprawia, że pytanie, z kim moglibyśmy wspólnie podążać lub komu towarzyszyć, powinno raczej brzmieć: kto może i powinien pielgrzymować z nami i w jaki sposób włączyć go w pielgrzymowanie Kościoła. W tym kontekście dopiero zrozumiała jest troska misyjna Kościoła, który pragnie włączać w pielgrzymowanie chrześcijan innych denominacji oraz ludzi nieochrzczonych. W wielu wypowiedziach podkreślano potrzebę działalności ewangelizacyjnej, która nie będzie dążyła do budowania wspólnoty Kościoła ponadwyznaniowego, lecz która będzie dążyła do włączenia protestantów do Kościoła katolickiego. Pojedyncze głosy wyrażały zaniepokojenie brakiem integracji wiernych z pełnią doktryny katolickiej, a niektórzy zauważali, że również pytania synodalne są tak sformułowane, jakoby sankcjonowały oderwanie troski pasterzy od depozytu wiary.
Zwracano uwagę na potrzebę większego zaangażowania świeckich w dzieło ewangelizacji, przy czym podkreślano, że owo zaangażowanie ma być związane ze świadectwem życia, tzn. z realizacją Ewangelii w zgodzie ze stanem świeckim. Również istotna dla respondentów synodu jest troska o Kościół, która ma być elementem świadectwa budującego prawidłową wiarę odnośnie natury Kościoła, który jest naszą matką. Wybrzmiało też samooskarżenie, że wierni niestety nie potrafią właściwie bronić Kościoła, co stanowi antyświadectwo deprecjonujące jego wartość.
Niektórzy podkreślali, że w trosce o włączenie we wspólne podążanie ludzi znajdujących się poza obrębem Kościoła katolickiego nie wolno nam zacierać własnej tożsamości. Należy dbać o to, by pełnia prawdy katolickiej nie była drugorzędna względem pragnieniabudowania jedności. Podkreślano także wartość struktury hierarchicznej Kościoła. Wierni, jak się wydaje, nie pragną podążać bez pasterzy, a raczej oczekują od nich, że będą właściwie wskazywali drogę wspólnej pielgrzymki. Również zauważono, że teza, jakoby Kościół nie zapraszał każdego człowieka do wspólnego pielgrzymowania, jest nieprawdziwa. W odczuciu wiernych przeszkoda we wspólnym pielgrzymowaniu częściej leży po stronie tych, którzy znajdują się na marginesie Kościoła, gdyż z pewnych względów nie godzą się oni na przyjęcie prawdy niesionej przez Kościół i na pełne nawrócenie. To nie oznacza, że możemy pozostać obojętni na ich sytuację. Niektórzy wyrażali także zaniepokojenie, że oprócz tych, którzy pozostają na marginesie Kościoła z własnej winy, zdarzają się również tacy, którzy przez pasterzy na ten margines są spychani, pomimo swojej wierności i gorliwości. Chodzi o osoby wierne Tradycji i jasno sprzeciwiające się współczesnym prądom liberalnym.
Mocno również zaznaczało się pragnienie większej troski i zaangażowania skierowanego ku poszczególnym stanom i grupom (dzieci, młodzież, małżeństwa, osoby poszukujące lub z różnych względów pogubione, rodziny niesakramentalne). Środkiem umacniającym wspólnotę powinna być lepsza katechizacja, skoncentrowana na tradycyjnej doktrynie, a zwłaszcza uświadamianie wiernym znaczenia oraz istoty Ofiary Mszy Świętej, dbałość o liturgię i celebracja podkreślająca sacrum liturgii.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-kielecka/]
1.1 W jakości siła!
Pewną część dyskusji o problemach zdaje się oddawać powiedzenie: „Mógł to zrobić każdy, a nie zrobił nikt” w nawiązaniu do powiastki: „Każdy, Ktoś, Ktokolwiek i Nikt”. Wielu chrześcijan uczestniczy w krytyce Kościoła. Ujawniane są roszczenia wiernych względem księży. Można stwierdzić, że w większości zarzuty stawiane są przez chrześcijan bardziej zaangażowanych w życie Kościoła niż tych, którym właściwie wszystko jedno. Zdarza się, że ich pierwotna aktywność, cechująca się ewangelizacyjną troską i bezinteresownością, w sytuacjach problemowych przeradza się w krytykę kościelnych instytucji czy wprost duchowieństwa parafialnej wspólnoty. Skąd się to bierze? Podczas dyskusji padło wiele odpowiedzi. Zwracano uwagę na warunki kościelno-społeczne (np. mało księży, zmniejszająca się liczba uczestniczących w niedzielnej liturgii), sytuacje zawodowo-rodzinne (np. pośpiech, zmęczenie, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem), kondycję duchowo-religijną (np. za mało modlitwy). Syntetyzując, problem widziano raczej w niedostatku lub też i nadmiarze jakiegoś elementu, należącego do kategorii ilościowej: za mało czegoś lub czegoś jest za dużo! Przede wszystkim w poprawieniu stanu ilościowego dopatrywano się lekarstwa. Były jednakże i głosy mówiące o konieczności dokonania zmian jakościowych, które bezwzględnie wynikają z zaaprobowania chrześcijańskiej formacji duchowej. Ona z założenia wszelkie „ilości” przeradza – z pomocą łaski Bożej – w „jakość”. Czyż nawrócenie nie jest wielkością jakościową?!
1.1 Prosić Boga o jedność
Dyskusje, zainspirowane zwłaszcza tekstami biblijnymi, szukały panaceum na pewne rozdarcia tkwiące w Kościele. Mniej wchodzono jednak w podstawowe źródło braku jedności, jakim jest grzech osobisty, za którym kryją się m.in.: szukanie znaczenia, obawa utraty doznawanej przyjemności czy po prostu chciwość. Zatrzymywano się na braku wystarczającej troski o wypracowanie wspólnego celu. Jeśli nawet zgadzano się na dalekosiężne cele, to jednak działania, aby je faktycznie osiągnąć, nakreślane były niejednoznacznie, jako małoznaczące. Wspomniano np. o ogólnopolskich programach duszpasterskich, które nieadekwatnie były adoptowane do diecezjalnych warunków i w rzeczywistości nie stanowiły nawet inspiracji dla poszczególnych duszpasterzy parafii. W Radach Parafialnych były one właściwie nieobecne. Przy okazji stwierdzono, że nie należy tak bardzo koncentrować się na brakach, co dla wielu jest „fascynujące”, lecz coraz bardziej tłumaczyć cel, aby on niejako swą „mocą” pociągał, wzbudzał pragnienie jego osiągnięcia. W kontekście troski o jedność analizowano również te przyczyny, które paraliżowały, nawet uniemożliwiały, duchowy rozwój małżeństw i rodzin. Podejmowano też próby zdiagnozowania życia sąsiedzkiego, parafialnego i samorządowego. Kwestia kapłańskiej jedności w dekanatach również nie była pomijana. Temat jedności objął kwestę pomocy uchodźcom, troskę o ludzi biednych i wykluczonych, szczególnie społecznie konfliktowych. Rozpatrywano je wszystkie w specyficznych okolicznościach, które sformułowała pandemia, wojna na Ukrainie czy ogólne „przeciążenie”, niemające nawet nazwy! Sumarycznie bezwzględnie stwierdzano, że Bóg jest źródłem jedności, a droga prowadząca do niej też została przez Niego podpowiedziana.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-legnicka/]
Do parafialnych i dekanalnych zespołów skierowano dwanaście pytań. Odpowiedzi nadesłało 161 parafii oraz 6 dekanatów. Nadesłano też kilkadziesiąt indywidualnych, anonimowych ankiet za pośrednictwem poczty lub poczty elektronicznej. Oto próba syntezy nadesłanych głosów według kryterium tematycznego.
1.1 Towarzyszenie
1.1.1 Jakie jest Twoje doświadczenie podążania razem we wspólnocie parafialnej czy diecezjalnej? Ku czemu podążasz? Z kim? Jakie są tego owoce?
Odpowiedzi mają najczęściej charakter „katechizmowy”: respondenci mówią, jak powinno być, zamiast pokazywać, jak rzeczywiście jest. Niektóre wypowiedzi mogą świadczyć o niezrozumieniu sensu postawionych pytań. Oto przykład:
Najważniejszy jest Jezus Chrystus. On nas prowadzi i za Nim podążamy. Wszystko, co robimy, powinno wypływać z Jego nauki, być jasne, czytelne i jednoznaczne. A więc moje życie, moje postępowanie, moje wybory, moje małżeństwo, mój stosunek do młodszych, zwłaszcza małych dzieci, musi taki właśnie być. Tylko wtedy mogę jestem prawdziwy i czytelny, wyrazisty dla innych.
Osoby zaangażowane w grupach duszpasterskich mają większą świadomość wspólnoty. Dla nich parafia nie jest rzeczywistością anonimową. Znają duszpasterzy, mają we wspólnocie przyjaciół, mogą liczyć na ich pomoc.
Mamy doświadczenie prowadzenia naszej małej wspólnoty [neokatechumenalnej] przez Kościół do wiary dojrzałej. Kiedy spotykają się wspólnoty z diecezji, mamy doświadczenie wspólnego bycia w diecezji.
Pojawiają się jednak i takie głosy, w których słychać nutę pretensji i rozczarowania:
Mam doświadczenie podążania razem we wspólnocie rodzinnej, Ruchu Focolari, duszpasterstwa jezuitów i kapłana spoza parafii. Parafia nie stanowi żadnej wspólnoty, w której mogłabym znaleźć oparcie. (…) Nie znajduję tam miejsca dla siebie.
Respondenci dość często podkreślają, że uczestnictwo w małej grupie duszpasterskiej to nie tylko wspólna modlitwa, rozważanie Pisma Świętego czy pogłębianie wiedzy religijnej, ale także wzajemna troska i pomoc, odwiedzanie chorych współbraci. Osoby z małych wspólnot mają również większą świadomość materialnej odpowiedzialności za Kościół, pomagają w przedsięwzięciach parafialnych i gromadzeniu funduszy. Podkreślają też, że dopiero uczestnictwo w spotkaniach małej grupy pozwoliło im przezwyciężyć anonimowość w życiu parafialnym.
Czas pandemii odkrył innowacyjność duszpasterzy. (…) Nie tylko dbali o zachowanie zasad sanitarnych, w trosce o zdrowie parafian i własne, ale tak przeorganizowali duszpasterstwo, by można było świadczyć posługę wobec jak najszerszej rzeszy parafian (wprowadzenie dodatkowych godzin sprawowania mszy św. i nabożeństw, modlitwy poza terenem kościoła). Osobny problem stanowi fakt zwiększającej się migracji parafian. Znaczącą grupę stanowią osoby wynajmujące mieszkania na terenie parafii. Ich związek z parafią, w większości przypadków, jest znikomy. Są tutaj niejako „przelotem”, nie są zainteresowani budowaniem relacji, ani z parafią, ani ze wspólnotą mieszkańców, praktycznie z nikim.
Osobny problem stanowi poczucie więzi parafian z diecezją. Wydaje się, że dla statystycznego parafianina „Kościół” kojarzy się przede wszystkim z parafią. To ona jest zwierciadłem Kościoła dla wielu. Sprawy parafii są priorytetem. Pociesza jednak fakt, że liderzy grup pamiętają, by do „modlitewnego planu” włączać sprawy diecezji i Kościoła powszechnego. O tym, na ile wierni w parafii czują się odpowiedzialni za Kościół diecezjalny czy powszechny, świadczy np. zaangażowanie w prace synodalne. Nie ukrywamy, że trudno było zaprosić, zwerbować osoby do zespołu parafialnego. Nie ukrywamy też, że poziom zaangażowania w jego prace jest przeciętny. Są osoby, którym trudno jest komunikować swoje przemyślenia. U niektórych zauważa się mentalność „służalczą”: odpowiedzi na pytania udzielane są w taki sposób, by przypodobać się innym, np. duszpasterzom. Brakuje odwagi w myśleniu. U innych z kolei dominuje myślenie rewolucyjne, millenarystyczne, a nawet apokaliptyczne.
Podsumowując, parafia jest wspólnotą zakorzenioną w Kościele. Przez prawie ćwierć wieku [jej istnienia] określiliśmy także swoją lokalną tożsamość. Czujemy się odpowiedzialni za losy naszej wspólnoty, jesteśmy świadomi czekających nas wyzwań i aktualnych problemów. Celem jest zbawienie, modlitwa, odnalezienie poczucia dziecięctwa Bożego, wzmacnianie wiary, formacja, przekazywanie wiary kolejnemu pokoleniu, modlitwa wstawiennicza, oddawanie czci Bogu w liturgii, wzmacnianie poczucia więzi we wspólnocie Kościoła. Celem jest jak najszerszy wachlarz wspólnot, ale wspólnoty upadają, bo brakuje liderów, więc musi się zrodzić Kościół specjalizacji, duszpasterstwo specjalistyczne, otwarte na parafian i ludzi spoza parafii. W klubie seniora – podanie ręki, rozmowa, bliższa relacja z osobami starszymi i samotnymi. Naszym celem pozostaje budowanie więzi wierzących także poprzez „wychodzenie” duszpasterzy do ludzi, budowanie rodzinnej atmosfery podczas naszych spotkań parafialnych (choć to trudne, bo oczekiwania ludzi są różne, czasem widać bierność, brak reakcji ze strony parafian, kreowana przez parafian relacja jest oficjalna, z dystansem). Zauważamy, że największe owoce przynoszą te formy działań, w których ma miejsce integracja wiernych z duszpasterzami, wspólnie podejmowane i prowadzone prace i zadania. Radością napawa renesans służby liturgicznej, osobistej i wspólnotowej lektury Słowa Bożego (dwie grupy biblijne, w każdej ławce w kościele jest egzemplarz Biblii, wierni w czasie pandemii przepisali całe Pismo Święte), popularyzacja osoby patrona parafii (nowe nabożeństwa ku jego czci). Wiele pozytywnych owoców przynoszą festyny parafialne, zaangażowanie w pomoc charytatywną, udział w rekolekcjach czy wspólne przygotowania i świętowanie konsekracji kościoła.
1.1.2 Które ze wspólnot w Twojej parafii rozwijają się najbardziej dynamicznie, a które przeżywają kryzys? Dlaczego tak się dzieje?
Na przestrzeni kilkunastu lat nie ma dynamizmu (…) jest zastój, brak zainteresowania. Obserwuje się pragnienie „świętego spokoju” – chcą tego parafianie, prawdopodobnie też księża. Ludzie przeżywają „osobistą katolickość” (…) jako konsumenci kultu: ma być szybko, bo większość ma mało czasu, sprawnie, miło (…), a poza drzwiami kościoła – zwykłe życie.
Na pewno ogromną rolę odgrywa stan pandemii, kiedy ludzie zamykają się w swoim gronie, obawiając się o zdrowie i życie. Coraz mniej ludzi przychodzi do kościoła, wspólnoty nie spotykają się ze sobą, trudno jest zorganizować jakąś akcję. Stan pandemii pomógł tylko czemuś, co zaczęło się wcześniej, a mianowicie brak nowych osób chętnych do włączania się we wspólne dzieła. Obserwując sytuację w naszej parafii wydaje się, że jedną z bardziej prężnych wspólnot jest Domowy Kościół, natomiast pozostałe wspólnoty toczą się chyba „siłą rozpędu”. Coraz mniej liczne stają się koła różańcowe, w których miejsce zmarłych członków zostaje puste. Dlaczego tak się dzieje? Rozmawiając z kilkoma osobami i proponując włączenie się w modlitwę różańcową, w odpowiedzi słyszy się zwykle argument: „ja się modlę, ale nie chcę podejmować żadnych zobowiązań” – w domyśle: przyjdę do kościoła, wieczorem się pomodlę, ale nie chcę wchodzić w głąb wspólnoty, wystarczy, że będę jej biernym elementem.
Kryzys przeżywają wspólnoty typu Żywy Różaniec czy Legion Maryi. Starsi członkowie chorują, umierają, a jednocześnie brak nowych chętnych. Kryzys jest widoczny również we wspólnotach młodzieżowych, szczególnie w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży. Jako przyczynę wymienia się utratę zaufania młodzieży do Kościoła, brak obowiązkowości oraz wsparcia ze strony rodziców.
Brak zainteresowania wiarą u młodych to wina rodziców, ale i duszpasterzy, którzy nie potrafią wzbudzić zainteresowania u młodzieży. (…) Zmuszanie kandydatów [przygotowujących się] do bierzmowania do uczestnictwa w nabożeństwach przez cały rok i dokumentowania tego w książeczkach, przynosi odwrotny skutek: „obrzydzenie” do kościoła. (…) Również muzyka kościelna w wykonaniu „geniuszy” wokalno-instrumentalnych tylko odstrasza od kościoła.
Wśród grup najbardziej dynamicznie rozwijających się dość często wymieniany jest Domowy Kościół oraz ewangelizacyjno-formacyjna wspólnota Przyjaciele Oblubieńca.
Dzieje się tak ze względu na zaawansowany wiek uczestników, wiele osób zmarło, trudności w pozyskaniu nowych, szerząca się laicyzacja, oziębłość lub obojętność religijna. Ponadto jest kryzys odpowiedzialności, męskości. Brakuje świadectw ze strony uczestników działających w parafii wspólnot w przestrzeni dostępnej wszystkim parafianom, np. w czasie nabożeństw, rekolekcji. Zapewne niektóre formy pobożności potrzebują zmiany, bo stały się, albo zbyt rozbudowane, albo nieprzystające do mentalności i potrzeb ludzi współczesnych. Być może rozwiązaniem tej sytuacji, remedium na nią, byłyby szersze akcje informacyjne, filmy w Internecie popularyzujące grupy i stowarzyszenia, informacje w gablotach, aktualne ogłoszenia, artykuły w prasie parafialnej czy na stronie internetowej oraz w portalach społecznościowych. Powszechnym zjawiskiem jest uczestnictwo tych samych osób w kilku wspólnotach, przez co wspólnoty te stają się do siebie niejako „podobne” składem, wydają się być zamknięte dla innych. Formuła spotkań musi się także dostosować do przyzwyczajeń ludzi po okresie pandemii. Ważnym aspektem jest otwartość parafii, tworzenie nowych wspólnot odpowiadających potrzebom współczesnych. Może nie dynamicznie, ale prężnie działa w parafii duszpasterstwo akademickie. Decydującym czynnikiem jest tutaj obecność duszpasterza, który spotyka się z młodymi, jest z nimi, organizuje wyjazdy, uczestniczy w życiu akademickim, odprawia mszę św. niedzielną dla tej grupy. Kryzys wspólnot polega na braku dyscypliny ze strony uczestników grup i księży. Przyjęło się, że niektóre grupy „prowadzą się same”, brakuje w nich systematycznej obecności, dostępności i dyspozycyjności duszpasterza. Dobrze byłoby tworzyć wspólnoty z osób np. po bierzmowaniu, może coś dla nich więcej warto zrobić, podjąć wysiłek, aby przynajmniej część z nich znalazła dla siebie miejsce w swojej parafii (angażowanie w liturgię, zapraszanie do działań na miarę wieku i możliwości). Każda młoda osoba identyfikująca się z parafią to dla naszej wspólnoty cenny dar.
1.1.3 Jakich wspólnot czy grup duszpasterskich brakuje w Twojej parafii? (Nie chodzi o podanie konkretnej nazwy, ale o określenie charakteru takiej grupy oraz osób, do których powinna być adresowana)
W wielu parafiach brakuje grup młodzieżowych, a jest to spowodowane brakiem chętnych:
Wydaje się, że dla wielu młodych Kościół nie jest autorytetem i należenie do jakiejś parafialnej wspólnoty jest „passé”.
Zauważono, że oprócz starych, sprawdzonych form duszpasterstwa potrzebne są nowe, wychodzące poza kanon katechizacji szkolnej, np. docieranie do młodych poprzez sport, harcerstwo, turystykę. W parafiach wiejskich wierni zauważają brak grup dla młodzieży i dla małżeństw, a jednocześnie wyrażają obawę, czy znaleźliby się chętni, gdyby taka grupa została zainicjowana. Młodzież, jeśli jest w parafii, często uczy się poza miejscem zamieszkania, do domu wraca jedynie na weekendy. Młode małżeństwa pracują w pobliskich miastach, a dom na wsi stanowi jedynie miejsce noclegowe. Takie osoby najczęściej nie identyfikują się ani ze wspólnotą parafialną, ani ze społecznością lokalną w szerszym znaczeniu.
Ludzie nie chcą się zrzeszać, nie chcą należeć do grup, bo to rodzi obowiązki.
Brakuje grup łączących osoby samotne oraz grup charytatywnych. Coraz bardziej potrzebni są wolontariusze, którzy troszczyliby się o samotnych i starszych. Dostrzega się także brak grup dla osób w średnim wieku, samotnych lub takich, których tęsknota za wspólnotą nie znajduje zrozumienia u współmałżonka. Wiele osób podkreśla potrzebę nie tyle formalnych grup i wspólnot, co raczej otwartych spotkań biblijnych, służących głębszemu poznawaniu i studiowaniu Pisma Świętego.
Potrzeba grup dla mężczyzn, które pomogłyby im odnaleźć swoje miejsce w Kościele, zarówno pod względem duchowości bardziej odpowiadającej ich naturze, jak i pod względem misji, tzn. takich, które stwarzałyby możliwość konkretnego działania, zwłaszcza w sferze dobroczynności, solidarności społecznej.
Im więcej wspólnot o różnych profilach, tym większa szansa, że obejmą one większą liczbę osób z parafii, a (…) poszczególne osoby znajdą w nich właściwe formy apostolskiego zaangażowania. jeden czuje potrzebę modlitwy, innypotrzebuje wsparcia w życiu swej rodziny, inny wsparcia w walce z nałogiem, inny szuka systematycznego pogłębiania wiary…
1.1 Tematyka spotkań zakończona sformułowaniem wniosków
1.1.1 Kościół wspólnotowy bardziej niż urzędowy
Członkowie zespołów synodalnych dostrzegli potrzebę podkreślenia, że Kościół ma stawać się bardziej wspólnotowy, a nie podążać w stronę rozbudowanego urzędu. Chodzi o przestrzeń, w której duszpasterze dostępni są dla ludzi, tworzą miejsca sprzyjające budowaniu więzi i zachęcające do dialogu. Należy stwierdzić, że duża część wiernych postrzega parafię jako “punkt usługowy”. Zwłaszcza młodzież poszukuje jednak duchowych autorytetów, przewodników, dobrych spowiedników czy po prostu przyjaciół i pasterzy. Warto kłaść nacisk na wspomniane kwestie w czasie formacji seminaryjnej. Zespołom synodalnym chodziło również o to, aby podkreślić znaczenie pasji i autentyzmu w posłudze kapłańskiej.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-lomzynska/]
1.1 Towarzyszenie podróży/słuchanie/zabieranie głosu
„Nasz Kościół” to deklaratywnie parafia, a w doświadczeniu wspólnota, do której się należy. Widać wyraźnie, że członkowie ruchów i wspólnot, którzy utworzyli grupy synodalne koncentrują się na swojej drodzewspólnego wędrowania. Ona ich z jednej strony rozwija i ubogaca, z drugiej strony „zamyka” nadoświadczenie innych w Kościele: „W jaki sposób to wspólne wędrowanie dokonuje się dzisiaj w naszym Kościele? Ponieważ tworzymy grupę, której trzon od lat wspólnie wędruje (w sensie dosłownym imetaforycznym) w Kościele, to pytanie nie sprowokowało nas do ożywionej dyskusji. Sposób, w jakim funkcjonujemy i rozwijamy się we wspólnocie odpowiada nam, dlatego nie odczuwamy potrzeby zmiany. Nie oznacza to, że się nie rozwijamy i nie otwieramy na Ducha Świętego.”
1.1.1 Towarzyszenie podróży
Wspólne podróżowanie dotyczy więc w pierwszym rzędzie wspólnot i tu ujawnia się ich bogactwo. Jednocześnie spotkania synodalne uświadomiły uczestnikom różnorodność wrażliwości, sposobów bycia w Kościele, co rodziło pytanie: co nas łączy? Przestrzenią, w której wszyscy mogą się spotkać jest wspólna modlitwa, rzadziej wspólne działanie, akcje ewangelizacyjne czy po prostu dialog, spotkanie i budowanie parafii jako wspólnoty wspólnot, dlatego często pojawia się wątpliwość czy rzeczywiście tworzymy w parafii wspólnotę. Przyczyny tego stanu są różne, chociaż można je określić jednym ogólnym stwierdzeniem: brak zaangażowania każdego z nas. Brak zaangażowania księży, w tym proboszcza, brak zaangażowania parafian,brak zaangażowania wspólnot poza swoją formacją (wspólnoty postrzegane są często jako „’silosy’ duchowości” – hermetyczne środowiska żyjące dla siebie a nie dla parafii). „Pierwsza myśl, która nasuwa mi się po przeczytaniu pytania, to: nie ma dzisiaj wspólnego wędrowania w naszym Kościele, każdy wędruje w swoją stronę, duchowni w jedną, wierni w drugą, reszta całkowicie w inną. Niby mamy wspólny cel – życiewieczne, ale sądzę, że nie słuchamy Ducha Świętego i to nam wszystkim psuje drogę – naszą wspólną drogę”.
Wielokrotnie podkreślano, że wspólne podróżowanie Kościoła zaczyna się w rodzinach. Rodzina jest pierwszym domowym Kościołem, jest odpowiedzialna za przekazywanie wiary. Często stawiano tu pytanie co zrobić, aby w tej drodze nie utracić dzieci a przede wszystkim młodych ludzi, którzy nawet jeśli wyszli z rodzin wierzących, nie chcą dalej iść drogą Kościoła i nie identyfikują się z nim. To ci, którzy zniknęli, często na naszych oczach pozostawili puste miejsca w ławkach kościołów parafialnych i przy ołtarzu, bo wielu z nich było ministrantami. Jedna z osób podzieliła się trudnym doświadczeniem, gdy jej dorosły, ale jeszcze bardzo młody syn, dokonał aktu apostazji. Odbyło się to po wielogodzinnych rozmowach, a potem kilku przepłakanych dniach. Wniosek jednak był taki, że nie można odrzucić swojego ukochanego dziecka, trzeba być dla niego dalej świadkiem wiary i miłości. Są też tacy, którzy choć są ochrzczeni, nigdy tak naprawdę w Kościele nie byli. Ich nieobecność jest zauważana i boli, a jednocześnie niepokoi zbyt mała nasza troska o nich. W obrazie tym było mniej krytycyzmu wobec odrzucających Kościół, a więcej autokrytyki – nie wiemy jak mamy ewangelizować! Są też tacy których wskazywano jako odepchniętych, zmarginalizowanych, pozbawianych głosu. W pierwszym rzędzie wymieniano młodzież, rodziców (zwłaszcza przygotowujących dzieci do sakramentów), związki niesakramentalne, osoby starsze, z niepełnosprawnością, ubogich i bezdomnych. Często Kościół wędruje bez nich przez zaniedbanie duszpasterskie. Przedstawiciele takich grup zabierali w tej sprawie głos: „Na mocy łaski chrztu, pomimo ograniczeń rozwijamy swoją wiarę, nadzieję i miłość. Niestety często czujemy się, jako wierzący wykluczani z innych wspólnot. Nadal występuje ogromne niezrozumienie specyfiki naszej wspólnoty wśród duchowych z moralizowaniem, logiką wykluczenia i stygmatyzacją włącznie. Pomimo tego, że nie przyjmujemy Komunii Świętej, to jednak szukamy z zjednoczenia z Jezusem w inny sposób niż sakramentalny” (głos osób ze związków niesakramentalnych). „Rozumiem moje miejsce w Kościele jako sytuację, kiedy ktoś mówi o mnie. Tymczasem Kościół nie jest w stanie zaproponować niczego małżeństwom, które nie mogą mieć dzieci, a ja jestem w takiej sytuacji. Nie ma wsparcia duszpasterskiego i zrozumienia problemu” (głos osoby doświadczonej niepłodnością). „Prostackie ataki na Kościół dotykajątakże mnie i wielu innych wierzących homoseksualistów”. „Chciałbym przeżyć życie najlepiej jak potrafię. Jak? To pytanie trzeba zadawać sobie każdego dnia. Chciałbym żeby Kościół realnie mnie w tym wspierał”.„Wejście na drogę dialogu i używanie nieco bardziej empatycznego języka nie oznacza jeszcze>rozcieńczania doktryny<” (głos osoby homoseksualnej).
1.1.2 Głosy nieobecne
Mimo prób dotarcia do możliwie szerokiego spectrum środowisk – również grup, które umiejscawiane są na peryferiach Kościoła, w syntezach nie wybrzmiał ich głos.
- Nie włączyli się w synod ci, których Kościół po prostu nie interesuje. To ochrzczeni, którzy jeśli rozpoznają swoje potrzeby duchowe, to nie wiążą ich z Kościołem (od razu rodzi się tu pytanie o ich ewangelizację i nasze świadectwo)
- Próba włączenia w synod grup, które postrzegane są jako pozostające na peryferiach – osoby w związkach niesakramentalnych, osoby z niepełnosprawnością, osoby LGBT+, bezdomni – zakończyła się sukcesem połowicznym. Niektóre z tych środowisk odbyły spotkania synodalne i jest to głos odrębny z pozycji peryferii, a nie wspólnego spotkania.Można zapytać, dlaczego nie było takich głosów na spotkaniach synodalnych grup parafialnych?
- Paradoksalnie w stosunkowo niewielkim stopniu zaznaczony był głos członków wspólnot w tym sensie, że nie w każdej wspólnocie danego ruchu takie spotkania się odbyły tzn. wyznaczano osoby, które tworzyły grupy synodalne w ramach danej wspólnoty (np. Kościoła Domowego), ale nie wszystkie grupy formacyjne pochylały się nad pytaniami synodu podczas swoich spotkań, tak jakby uczestnictwo we własnej wspólnocie było wystarczające, a jej członkowie nie odczuwali potrzeby włączenia się w synod.
Z nadesłanych syntez wynika również, że wielkim nieobecnym na spotkaniach była młodzież. Niewiele syntez powstało w grupach młodzieżowych (po kilka ze spotkań w ramach katechezy szkolnej i przygotowujących się do bierzmowania, grupa online licząca kilkanaście osób, jedna synteza z duszpasterstwa akademickiego), młodzież rzadko przychodziła na spotkania synodalnych grup parafialnych. Tym bardziej należy docenić tych młodych ludzi, którzy bardzo gorliwie zaangażowali się w synod a sam temat młodzieży trzeba uznać za priorytetowy i był on obecny podczas niemal wszystkich spotkań, których uczestnicy zadawali pytanie: Co zrobić, aby młodzież nie odchodziła od Kościoła? Co zrobić, aby wróciła do Kościoła? I w bardzo wielu głosach wybrzmiewała w tym kontekście bezradność.
1.1 Podążanie razem – doświadczenia i marzenia
Wielu uczestników spotkań synodalnych, reprezentujących różne pokolenia i środowiska, za podstawową przestrzeń wspólnego podążania uważa rodzinę: rodziców, rodzeństwo, współmałżonka czy dziadków. Chcą podążać za Jezusem z kimś i za kimś, kto jest dla nich autorytetem na drodze wiary i bliskości z Bogiem, dając mu nawet prawo do napomnień. Zgodnie jednak zauważa się postępujący kryzys autorytetu i rozkład zdrowych relacji rodzinnych, stąd w głosach osób starszych, ale także młodzieży, pojawia się doświadczenie „podążania samemu”, a w przypadku ludzi młodych także „podążanie donikąd” albo „podążania za pieniądzem, dobrobytem, za tym, co materialne”. Wielu wydaje się słusznie diagnozować, że wzrastające tempo życia, coraz większy indywidualizm i egoizm stanowią poważną przeszkodę we wspólnym kroczeniu naprzód.
Drugim najczęściej wymienianym środowiskiem podążania razem jest wspólnota parafialna, w której udział we Mszy św., przyjmowanie sakramentów świętych, wspólne nabożeństwa, a także przynależność do grup parafialnych oraz inne inicjatywy duszpasterskie, takie jak pielgrzymki, czuwania – dają świadomość wspólnego podążania do celu, którym jest wieczność. We wspólnocie parafialnej wierni szukają autorytetu w duszpasterzach; za nimi chcą podążać, ich słuchać. Od ich przymiotów (otwartości, skłonności do dialogu, gotowości słuchania i poświęcania wiernym czasu, dbałości o piękno liturgii i sposobu przepowiadania Słowa Bożego) uzależniają kondycję wspólnoty i możliwości wspólnego podążania za Chrystusem. Im także przyzwalają na napomnienia i wskazywanie drogi, jednak pod warunkiem klarowności ich postawy i świadectwa życia.
Członkowie grup i ruchów religijnych upatrują najlepszego środowiska podążania razem w swojej wspólnocie. Wypracowane w niej więzi, zaufanie, a także lojalność i okazywana sobie wzajemnie pomoc dają poczucie bezpieczeństwa i możliwość dzielenia się doświadczeniem, że Bóg nas kocha. Gdy jednak pojawia się w nich rywalizacja albo wynikający z braku zdrowej formacji fanatyzm religijny, środowiska te tracą zdolność inspirowania do duchowego wzrostu i wspólnego kroczenia drogą wiary.
Zabierający głos w dyskusji zgodnie zauważali, że poza rodziną, parafią i wspólnotą, coraz trudniej o świadomość podążania razem, ponieważ środowiska ich życia, pracy i odpoczynku stanowią coraz liczniej ludzie obojętni religijnie i wrogo nastawieni do Kościoła.
Dzieląc się doświadczeniem podążania razem i napotykanymi na te tej drodze trudnościami, uczestnicy odważyli się na zdefiniowanie wielu konkretnych postulatów o charakterze duszpasterskim, a pośród nich:
- budowanie w Kościele dobrych relacji opartych na wzajemnym słuchaniu, definiowaniu swoich potrzeb, rozmowie i dzieleniu się wiarą; potrzeba spotkań i bycia razem (także fizycznego) kapłanów i wiernych nie tylko w czasie liturgii;
- potrzebę duszpasterskiego inwestowania w małżeństwo i rodzinę, by było środowiskiem wzrostu w wierze i przekazywania dobrych tradycji; czynienie małżeństw i rodzin podmiotem w Kościele, wspieranie ich w byciu Kościołami domowymi poprzez katechezę oraz różne formy liturgicznego i pozaliturgicznego oddziaływania; dopuszczanie rodzin do dawania świadectwa wiary we wspólnocie parafialnej, a rodziców do przygotowania swoich dzieci do I Komunii św.;
- konieczność prezentowania przez hierarchów kościelnych jednoznacznego i spójnego stanowiska w kwestiach wiary, moralności oraz w bieżących kwestiach społecznych i budowania w ten sposób autorytetu Kościoła; jasne i klarowne odnoszenie się do medialnych doniesień o grzechach ludzi Kościoła, aby nie było wrażenia „zamiatania trudnych spraw pod dywan”;
- konieczność zachowania przez duszpasterzy jedności w stawianiu wiernym wymagań i egzekwowaniu dyscypliny kościelnej związanej z przyjmowaniem sakramentów („oczekujemy, że Kościół będzie nam wskazywał drogę”) oraz wypełniania przez duszpasterzy postanowień i zaleceń biskupa („ignorowanie dekretów i zarządzeń biskupa jest gorszące i demotywujące do realizacji wskazań proboszcza”);
- potrzebę troski kapłanów o „jakość” liturgii i przepowiadanego Słowa Bożego, które winno być wolne od politycznych odniesień, moralizatorstwa i braku szacunku dla poglądów innych; obecność kapłanów w konfesjonale i w kancelarii, gotowość do kierownictwa duchowego, bycia „towarzyszem a nie rządcą” wiernych;
- podejmowanie inicjatyw duszpasterskich sprzyjających podążaniu razem: inicjowanie małych wspólnot, troska i stała formacja istniejących grup, zwłaszcza zrzeszające młodych ludzi: ministrantów, Dzieci Maryi, schole liturgiczne, Oazę; troska o to, aby wspólnoty nie rywalizowały ze sobą; organizowanie parafialnych forów dyskusyjnych, wyjazdów pielgrzymkowych; rezygnacja z praktyk duszpasterskich sprawowanych on-line w czasie epidemii;
- uszanowanie i powrót do „zdrowej tradycji” Kościoła i unikanie „zgniłych kompromisów” ze współczesnym światem; śmielszy powrót do liturgii trydenckiej i mniejszy dystans pasterzy (biskupów i kapłanów) do jej „zwolenników”.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-opolska/]
1.1 Obszar trzeci: podążać razem
Trzeci obszar dotyka funkcjonowania świeckich i duchownych, których podstawowym polem współpracy są parafie. Podczas spotkań synodalnych, w których brali udział zarówno świeccy jak i osoby duchowne,zobaczyliśmy, że paradoksalnie podstawowym obszarem troski o rozwój współodpowiedzialności i zwiększeniezaangażowania świeckich w Kościele powinna być ich troska o kapłanów, którzy kreują klimat i funkcjonowanie wspólnot parafialnych. Odczuwamy jak bardzo przemiana pasterza ma wpływ na przemianę całej parafialnej owczarni. Zaskakujące dla nas było jak wiele w ludzkich sercach jest troski i wrażliwości na trudności, któreprzeżywają kapłani, i w jakim stopniu wybrzmiewa potrzeba troski o duchownych.
Dostrzeżone potencjalne trudności, z którymi mogą mierzyć się duchowni zostały zebrane i skategoryzowaneze względu na źródło oraz możliwość rozpoznania przez osoby z zewnątrz zgodnie z poniższym diagramem.
- Dostrzeżone zagrożenia ZEWNĘTRZNE (SPOZA KOŚCIOŁA)
- fake newsy o kapłanach
- obelgi ze strony niewierzących, ataki medialne
- pokusy „łatwego życia” poza Kościołem
- stereotypowe patrzenie na kapłaństwo
- poczucie wyższości, okazywanie tego wobec innych
- niekiedy polityczne i finansowe powiązania
- Dostrzeżone zagrożenia ZEWNĘTRZNE (Z WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA)
- pożądanie awansu, materializm
- brak słuchania wiernych
- odrealnienie, odizolowanie
- traktowanie kapłaństwa jako zawodu
- brak należytego przygotowania kapłanów
- brak poczucia bycia wysłuchanym przez przełożonych
- nadmierna ilość obowiązków (remonty, finanse, zabieganie)
- przymuszanie kapłanów do prowadzenia katechezy szkolnej pomimo braku kompetencji w tym zakresie, a co za tym idzie mała jej skuteczność
- kryzys spowodowany przypadkami nadużyć ze strony duchownych, odbijający się na innych księżach, nieufność w powierzaniu dzieci pod opiekę księży
- brak zrozumienia ze strony wiernych, współbraci i przełożonych
- małe wsparcie modlitewne wiernych
- przyjęcie postawy bardziej urzędnika niż ojca
- Dostrzeżone zagrożenia WEWNĘTRZNE (OSOBISTE, DUCHOWE)
- rutyna w posłudze i celebrowaniu Eucharystii
- uzależnienia
- brak pokory
- brak czasu na rozwój duchowy, brak modlitwy osobistej, formacji własnej
- utrata wiary i powołania
- uwikłanie w niewłaściwe relacje
- samotność – nieumiejętność jej przeżywania
- nieumiejętność radzenia sobie z własną seksualnością
- niewłaściwie ukształtowane wyobrażenie kapłańskiej posługi
Uczestnicy Synodu podkreślają, że powołanie kapłana jest wyjątkowe, jest on uświęcony i patrząc na niego jedynie z perspektywy ludzkiej nie zrozumiemy tego w pełni. Niezbędne jest zatem duchowe wsparcie kapłanów. Tak, jak Jezus potrzebował uczniów, aby czuwali z Nim na modlitwie w Ogrójcu, tak dziś Kapłani zjednoczeni z Chrystusem Kapłanem potrzebują wiernych świeckich.
Ze względu na obszar przeżywania poszczególnych zmagań widzimy, że są takie, zagrożenia, które możnazaobserwować z zewnątrz (zewnętrzne spoza Kościoła oraz niektóre zagrożenia zewnętrzne wewnątrz Kościoła). Są jednak też takie, o których wie sam kapłan zmagający się z danymi zagrożeniami (wewnętrzneoraz niektóre zagrożenia zewnętrzne z wewnątrz Kościoła). Na te pierwsze można zareagować wsparciem lub jeśli wymaga tego sytuacja braterskim upomnieniem. Zagrożenia z drugiej grupy, niewidoczne „gołym okiem”, są przestrzenią, w której można pomóc dopiero, gdy kapłan wyrazi potrzebę i na taką pomoc sięotworzy. Biorąc to wszystko pod uwagę Zespół Synodalny zebrał wspominane w wypowiedziach formy wsparcia kapłanów:
- MODLITWA
- apostolat Margaretka
- Dzieło Duchowej Adopcji Kapłanów.pl
- różaniec
- Komunia w intencji kapłanów
- WSPÓŁPRACA (wsparcie w działaniach – Kościół to nasz wspólny Dom)
- udział i wsparcie w inicjatywach parafialnych
- zaangażowanie świeckich, tak aby ksiądz mógł poświecić się sprawom duchowym, odciążenie z niektórych zadań
- dzielenie się sugestiami mogącymi ulepszyć działania parafii
- prace fizyczne przy Kościele
- stawanie w obronie przed ocenianiem – jesteśmy po „tej samej stronie”
- TROSKA (relacyjne – ludzkie podejście do kapłana)
- dobre słowo i życzliwość
- okazywanie wdzięczności i szacunku
- docenianie ich pracy
- braterskie upomnienie
- codzienna i prosta troska o relację z nimi
- obecność, gotowość do rozmowy
- uśmiech
- pomoc duchowa
- HOJNOŚĆ (wsparcie finansowe /rzeczowe)
- pomoc finansowa w realizacji celów parafialnych („ofiaruj pieniądze”)
- wsparcie rzeczowe („dziel się tym co masz”)
- podejmowanie różnych posług („ofiaruj swój czas”)
Obok kwestii samego kapłana synodalne słuchanie zwróciło naszą uwagę na potrzebę pracy nad relacjami między kapłanami a świeckimi w parafiach. Nie ma potrzeby tworzenia nowych „synodalnych bytów”, ale przemiany rzeczywistości, która jest. Wymaga to zmiany myślenia zarówno kapłanów, jak i świeckich, odwagi, by podjąć współpracę.
Widzimy, że kapłani są przekonani, że muszą brać na siebie ogrom obowiązków zapominając, że wokół jestwielu świeckich specjalistów chętnych do pomocy. Inwestycja w formację liderów, umacnianie wzajemnych więzi w szacunku i zaufaniu daje nadzieję na większe poczucie wspólnotowości w parafii oraz na większą dyspozycyjność kapłana do posługi stricte duszpasterskiej. Jednocześnie, świeccy muszą zrozumieć i przyjąć osobiście tę prawdę, że Kościół tworzą wszyscy ochrzczeni, nie tylko sami kapłani. Podstawowym krokiem, który osoba świecka może zrobić, by włączyć się w życie wspólnoty, jest czynny udział w liturgii, zwiększa to zaufanie kapłanów do świeckich. Relacja, którą zbudujemy pozwoli na wspólne tworzenie planów, wypracowywanie celów i realizowanie inicjatyw. Wykształcenie umiejętności współpracy kapłanów ze świeckimi w parafiach może wzmocnić pragnienie udziału w misji Kościoła i otworzyć te wspólnoty na osoby zagubione, poszukujące, obojętne religijnie i potrzebujące wsparcia. Do tego potrzeba nam odwagi miłości, bywyzbyć się samego siebie dla Chrystusa i w Nim przyjąć drugiego człowieka jak brata.
Proces synodalny pozwolił nam określić jakie są różne modele funkcjonowania duszpasterstwa parafialnego w naszej diecezji.
Model „Każdy sobie” – nie ma obszarów współpracy, zarówno kapłanijak i świeccy czują się osamotnieni w swoich działaniach. Brak doświadczenia wspólnoty Kościoła. Kościół staje się bardziejinstytucjonalny, a świeccy roszczeniowi.
Model „Jeden punkt wspólny” – pozorna współpraca, jest jakiś obszar który stanowi usprawiedliwienie – dla kapłanów przed biskupem (np. mamdużo ministrantów, więc nie muszę robić nic więcej) a dla świeckich przed samym sobą (raz w tygodniu sprzątam Kościół, więc robię więcej niż inni).
Model „Obszar wspólny” (szacunek do różności funkcji) – we wspólnocie parafialnej mamy obszar dialogu, w którym zarówno kapłan jak i świeccy mają prawo głosu i możliwość współdecydowania. Jednocześnie każda ze stron uznaje priorytety drugiej – świeccy mająświadomość funkcji kapłana w parafii, a kapłani wiedzą, że pierwszym powołaniem małżonków jest rodzina – nikt nie wchodzi nikomu w kompetencje, współpraca odbywa się z szacunkiem.
Model „Brak rozłączności” – współpraca bez granic. Kapłan skupia się na nie swoich zadaniach lub na prywatnej działalności, a odpowiedzialność za działania duszpasterskie przerzuca na osoby świeckie. Świeccy w poczuciu odpowiedzialności przyjmują nadodpowiedzialność pozornie wyręczając kapłana. Są różne funkcje, ale się zlewają i nie ma jasno określonych zasad kto za co odpowiada.
Mając przed oczami cztery modele rodzi się pytanie, do którego z nich prowadzi droga synodalna? Współcześnie może się wydawać, że „idealną wersją Kościoła” jest totalna równość wszystkich członków i do niej powinniśmy zmierzać. Diecezjalne spotkania, podczas których wspólnie wsłuchiwaliśmy się w Ducha Świętego otworzyły nasze oczy na piękno różnorodności funkcji w Kościele. Każdy ma w Nim swoje niepowtarzalne miejsce i w tym miejscu może wypełniać Jego misję. Kluczem do tego jest by odkryć, nazwać iwypełnić swoje powołanie, a następnie w zgodzie z nim włączać się w życie Kościoła. Model „obszar wspólny” umożliwia realizację osobistego powołania oraz stwarza przestrzeń wzajemnego słuchania i brania współodpowiedzialności za Kościół.
Rozeznajemy, że Duch Święty zaprasza nas by „podążać razem” odkrywając na nowo tożsamość Kościoła i zakorzeniając się w Nim poprzez czerpanie ze źródła Eucharystii. Doświadczyliśmy tego jak ważne jest słuchanie Boga i bliźniego. Zrozumieliśmy jak daleko byliśmy na siebie głusi i jak wiele mamy do zrobienia, bysłuchanie każdego z miłością stało się stylem życia na wzór Chrystusa.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-pelpinska/]
Poniżej znajduje się zbiorcze opracowanie zebranych głosów w kluczu dziesięciu kwestii synodalnych. Wszystkie stwierdzenia zostały zaczerpnięte z przedstawionych sprawozdań, maili i innych głosów, a następnie przepracowane i zaadaptowane na potrzeby niniejszego sprawozdania. Każda z kwestii poprzedzona jest krótką, ogólną refleksją filozoficzno-teologiczno-duszpasterską, po czym zapisane zostały wskazania szczegółowe (konkluzje) do dalszej pracy w procesie synodalnym w diecezji płockiej, czyli kroki do podjęcia w tym, co zostało rozeznane jako głos Ducha Świętego.
1.1.1 Towarzysze podróży
Pytanie o „podążanie razem”, czyli synodalny charakter wspólnoty Kościoła w różnych jego wymiarach i przestrzeniach, przewijało się w czasie spotkań i refleksji różnych grup. Od odpowiedzi na kwestię, jaki jest i co stanowi „nasz Kościół”, zależy formułowanie innych diagnoz i projektów, a przede wszystkim określanie celów działania pastoralnego.
Współczesna kultura postmodernistyczna oraz „płynne”, nierzadko dialektyczne wręcz myślenie o świecie i wartościach nie sprzyjają wzajemnemu wędrowaniu i słuchaniu. Nie bez znaczenia jest zakorzeniony w wielu Polakach homo sovieticus i takie traktowanie Kościoła, by widzieć w nim jedynie doczesną rzeczywistość charytatywno-usługową. Wiele skandali i grzechów ludzi Kościoła spowodowało ogromny spadek zaufania, budując trudne do sforsowania mury, szczególnie w postawie zaufania ludzi młodych do kapłanów. Bagatelizowanie różnych nadużyć i postawa zachowania za wszelką cenę dawnego status quo ludzi Kościoła doprowadziły nierzadko do wielkiej obojętności, a nawet wrogości na dobro, płynące z posługi duszpasterskiej.
Nie są to jednak powody, dla których Kościół miałby rezygnować albo poddawać się w swojej ciągle aktualnej misji ewangelizacyjnej. Szczególnie wobec podkreślanej przez Franciszka sytuacji „zmiany epoki” Lud Boży Mazowsza potrzebuje dynamicznej i konkretnej odpowiedzi na to, co przynoszą nowe znaki czasu. Oprócz troski o owce, które „trwają mocne w wierze” (por. 1 Kor 16,13), na pierwszy plan duszpastersko nawracającego się Kościoła wysuwa się docieranie do tych chrześcijan, którzy na nowo stali się poganami. Rodzi się w tym kontekście pytanie o to, w jaki sposób niezmienne i umacniające człowieka treści wiary przekazać współczesnym, nierzadko znudzonym, zniechęconym i obecnym jedynie w świecie wirtualnym ludziom. Szczególnie młodzi wskazywali, że spada ogólne zainteresowanie nie tylko skandalami w Kościele, ale w ogóle samą instytucją, która dla niemałej liczby ochrzczonych zdaje się być oddzielona od swoiście rozumianej przez nich wiary. Dlatego tak bardzo aktualne, także dla diecezji płockiej, są słowa papieża Franciszka z adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium: „Obecnie nie potrzeba nam «zwyczajnego administrowania». Bądźmy we wszystkich regionach ziemi w «permanentnym stanie misji»” (FRANCISZEK, Adhortacja apostolska „Evangelii gaudium”, Watykan 2013, nr 29).
- Wśród wędrowców, którzy rozumieją i widzą potrzebę przynależności do wspólnoty, są mieszkańcy Mazowsza Północnego i ziemi dobrzyńskiej, tradycyjnie przywiązani do Boga, Kościoła i Ojczyzny. Wielu z nich to ludzie otwarci na pomoc drugiemu, działalność charytatywną i społeczną. Dla znaczącej większości z nich wiara w Boga jest ważnym elementem egzystencji, nawet jeśli nie jest ona wyrażana w regularnej pobożności i praktykach religijnych.
- Wspólne wędrowanie utrudnione jest przez obecne w życiu niektórych duchownych i świeckich lenistwo duchowe, brak dojrzałości, egoizm, myślenie o doczesnym sukcesie, uparte powtarzanie schematów i dawnych czasów, pracę w pojedynkę i indywidualizm, niezrozumienie współczesnych wyzwań Kościoła powszechnego. Wymaga to postawienia pytania o fundamentalne, ludzkie chęci do pracy, a także motywację i ocenę podejmowanych działań.
- Niestety, zaobserwowane zostało w ostatnich latach znaczące porzucanie przez dzieci i młodzież praktyk sakramentalnych, zwłaszcza spowiedzi i niedzielnej Mszy św. Nie bez znaczenia jest również nieuczęszczanie przez coraz większe grupy młodych na lekcje religii w szkołach, przez co coraz bardziej zwiększa się ich dystans do wiary i Kościoła. Wydaje się, że ta grupa młodych ludzi, z którymi w poprzednich dziesięcioleciach ludzie Kościoła katolickiego podejmowali konstruktywny dialog, wymaga dziś szczególnej uwagi i zrozumienia, dlaczego znaleźli się faktycznie, a nierzadko formalnie na marginesie Kościoła.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-plocka/]
1.1 Pozytywne obszary życia kościoła oraz te, które potrzebują uzdrowienia i nawrócenia
1.1.1 Idziemy razem
Dla uczestników Synodu Kościół jest miejscem modlitwy i sakramentów. Jest wspólnotą, w której wzrasta się w wierze. Podstawowe doświadczenie Kościoła zawarte w syntezach akcentuje skojarzenia z religijnością obrzędową oraz nauczaniem, szczególnie w kontekście katechezy szkolnej i sakramentalnej.
Wiele zapisanych świadectw ujawnia głęboką przynależność uczestników Synodu do Kościoła, głównie poprzez zaangażowanie w grupy duszpasterskie i wspólnoty. W syntezach znajdujemy wiele opisów pozytywnych doświadczeń wypływających ze współpracy i przyjaźni z księżmi, biskupami i osobami konsekrowanymi: „Wielu ludzi przez całe życie spotkało na swojej drodze wspaniałych kapłanów”.
Odpowiadając na fundamentalne pytanie o to, jak idziemy razem w Kościele i społeczeństwie, uczestnicy Synodu zwrócili szczególną uwagę na relacje katolików z niekatolikami. Nie tyle koncentrowali się na „razem w Kościele”, ile na „Kościele razem z wszystkimi”. Uznali, że osoby związane z Kościołem, żyjące na jego pograniczu lub nie mające bezpośrednich z nim relacji nie separują się w życiu codziennym. Współpracują ze sobą w różnych wymiarach życia, przede wszystkim podejmując wspólnie działania charytatywne. Zdaniem większości uczestników codzienne życie Kościoła nie charakteryzuje się jednak wolą podążania wspólną drogą z wszystkimi: „Osoby nie uczęszczające na liturgię są przede wszystkim piętnowane”. „Wspólna droga” dostrzegana jest raczej w kontekście wewnątrzkościelnym, z akcentem na osoby praktykujące i zaangażowane w życie Kościoła.
Ważną kategorią opisującą Kościół synodalny była „rodzinność”. Wiele syntez zawiera słowo „rodzina” w różnych odniesieniach, głównie w kontekście potrzebnej odnowy relacji we wspólnocie Kościoła. Doświadczenie rodzinne jest ważnym źródłem uczenia się wspólnej drogi ze wszystkimi, bo właśnie w rodzinach owi „wszyscy”, osoby o różnych poglądach i wyborach życiowych, tworzą wspólną przestrzeń życia. Rodzina – zdaniem wielu uczestników Synodu – powinna mieć wsparcie Kościoła w budowaniu trwałych relacji, także wtedy, gdy przeżywa ona trudności: małżeńskie, międzypokoleniowe, rodzice-dzieci czy w rodzeństwie. Rodzinom należy pomagać, ale nie przeceniać ich możliwości, nie idealizować. Powinna być ponadto wyposażona w solidną wiedzę, która pozwala na odpieranie argumentów ideologicznych i podejmowanie decyzji kontrkulturowych, gdy dominująca kultura narzuca antyrodzinny styl życia.
W syntezach powraca nieustannie obawa, że nie tylko osoby spoza Kościoła, ale także osoby wierzące i praktykujące będą miały coraz większą trudność w identyfikowaniu się z Kościołem katolickim. Motywują to zgorszeniem grzechami duchownych, a zwłaszcza niewłaściwą reakcją ze strony przełożonych na informacje o wykorzystaniu seksualnym przez niektórych duchownych, nadużyciem władzy poprzez nierzetelne procedowanie niektórych zgłoszonych spraw oraz niewłaściwe informowanie na ten temat opinii publicznej. Osoby z pogranicza Kościoła opowiedziały także o swoim rozczarowaniu spowodowanym niechęcią Kościoła do prowadzenia z nimi poważnego dialogu.
Zdaniem znacznej grupy uczestników Synodu nieodpowiedni jest stosunek Kościoła do osób LGBT+: „Brakuje miłości bliźniego”. Ludzie młodzi reprezentujący pogranicze Kościoła, identyfikujące się ze środowiskami LGBT+ oraz bardzo niewielka grupa osób, które dokonały aktów apostazji, wyraziły swój ból z powodu twardego, a czasami nawet agresywnego języka niektórych duchownych i świeckich wobec osób LGBT+. Bardzo niewielka grupa uczestników Synodu wyraziła oczekiwanie zmian w nauczaniu Kościoła. Inna, równie niewielka, wyraziła swoje zdecydowane zadowolenie z obecnego stanu rzeczy. Większość uczestników Synodu, która wypowiedziała się na ten temat, dała do zrozumienia, że potrzebna jest zmiana języka i postaw wobec tych osób: „Oczekujemy traktowania ich z szacunkiem, współczuciem i delikatnością, tak, jak o tym mówi Katechizm”.
Niekiedy powracał w syntezach temat niewłaściwego traktowania imigrantów i uchodźców z krajów pozaeuropejskich. „Czasami się o nich mówi, ale niewiele robi, a jeśli mówi, to rzadko i mało stanowczo”. Niektóre osoby podkreśliły, że taka sytuacja jest efektem ulegania władz Kościoła dominującej aktualnie narracji politycznej. Inne wyraziły pełne poparcie dla nieprzyjmowania uchodźców oraz polityki „pomagania tylko na miejscu”, czyli w krajach ich pochodzenia.
Bardzo pozytywne były doświadczenia spotkań z przedstawicielami innych wyznań i religii. Dominowało przekonanie wszystkich uczestników spotkań, że dialog jest bardzo potrzebny, aby lepiej się 6 wzajemnie rozumieć i przełamać stereotypy. Zauważono wyraźny deficyt wzajemnej otwartości i współpracy, co rodzi czasami niepotrzebne napięcia i wzajemne niezrozumienie.
1.1 Wędrowanie razem
Uczestnicy drogi synodalnej potwierdzają poczucie, że Kościół to podążanie razem na drodze zbawienia. „Każdego dnia Pan Bóg stawia na naszych drogach ludzi, którzy są nam dani jako pomoc lub po prostu postawieni w celu codziennego spełniania się. Pokazuje to, że nie jesteśmy sami na naszej drodze do zbawienia, choć czasem to może być droga na górę Tabor, a czasem droga na Golgotę. Codziennie stajemy między chwałą Tabor i cierpieniem Golgoty”. W świadomości członków grup synodalnych wyraźnie wyodrębnione zostały trzy grupy osób, tzn. duchowni, świeccy i zakonnicy (rzadziej osoby konsekrowane), które wzajemnie na siebie oddziałują tworząc społeczność Kościoła.
Podstawową rzeczywistością, w której realizuje się wymiar wspólnotowy jest parafia. Jest ona miejscem, które ma wpływ na rozwój wiary i doświadczenie Kościoła. „Tu słucham słowa Bożego, przystępuję do sakramentów świętych, adoruję Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Tu też mogę na różne sposoby służyć innym”.
Wspólnota w parafii opiera się w zdecydowanej mierze na relacji kapłani – świeccy. Do tej relacji sprowadza się też chyba główny problem życia wewnątrz Kościoła, wykraczając poza wąsko pojęte ramy parafii. Tej współpracy poświęconych było najwięcej wypowiedzi w ramach drogi synodalnej. Przeważająca część członków grup synodalnych to świeccy, dlatego w syntezach tych grup przeważają spostrzeżenia, zarówno te pozytywne jak i negatywne, oraz uwagi i oczekiwania wobec kapłanów. Oczywiście, uwaga i ilość miejsca, jakie temu zagadnieniu poświęcono, nie bierze się tylko z ilości świeckich uczestników drogi synodalnej, ale z pewnością jest też pochodną kondycji duchowieństwa, sytuacji Kościoła i sposobu postrzegania różnych problemów.
Jako istotne problemy, które mocno determinują wzajemną współpracę kapłanów i świeckich, identyfikowano postępującą laicyzację, liberalizm, wybujały indywidualizm oraz konsumpcjonizm. Zjawiska te są często przyczyną nowych form ateizmu czy kształtowania się fałszywych autorytetów.
Doceniając zaangażowanie kapłanów, ich poświęcenie, wyrażając swoją wdzięczność i szacunek oraz dostrzegając ich coraz trudniejszą sytuację we współczesnym społeczeństwie, wskazują również wiele mankamentów i braków związanych z posługą kapłańską. Niektórzy zauważają, że kapłan jest przecież człowiekiem, więc naiwnością byłoby oczekiwać, że jego postawa będzie we wszystkich wymiarach idealna. Wskazują jednak, że niejeden z elementów postawy kapłana jest wynikiem braku formacji, bylejakości, niedbałości, czy wręcz braku osobistej kultury, a nawet braku wiary. Konkretnie wskazuje się np. uleganie pokusie „łatwego życia”, materializm, wyniosłość, arogancję, izolowanie się, brak otwarcia na wiernych, bycie urzędnikiem i traktowanie kapłaństwa bardziej jako zawodu, rutynę, ciągły pośpiech, uwikłanie w niewłaściwe relacje, stronniczość, uzależnienia. Konieczną konsekwencją takich postaw jest złe świadectwo dawane wokół, które powoduje nieufność i oddalanie się wielu ludzi od Kościoła. Oczywiście, dostrzegane jest również to, że wiele zarzutów wobec kapłanów płynie z uogólnionych negatywnych opinii związanych z ich życiem czy choćby stereotypowego patrzenia na kapłaństwo. W tym miejscu nie można nie wspomnieć o „zgorszeniu po potwierdzonych i upublicznionych przypadkach niemoralnych zachowań i przestępstw popełnionych przez duchownych”, szczególnie wśród ludzi młodych i pozostających na peryferiach Kościoła.
Kwestia współpracy między kapłanami i świeckimi to jednak przede wszystkim problem wzajemnego zaufania i otwarcia. Ciągle pokutuje wśród wielu kapłanów pogląd, że działania w Kościele i parafii powinny być domeną kapłanów, oni mają odpowiadać za wszystko. U wielu świeckich powoduje to z kolei wygodne wycofanie się połączone z cedowaniem całej odpowiedzialności na kapłanów. Przyjmują jedynie, że rolą świeckiego jest materialne wspieranie działalności Kościoła. U innych zaś powoduje poczucie frustracji oraz braku jakiegokolwiek wpływu na rzeczywistość Kościoła, w tym sposobu funkcjonowania Kościoła lokalnego. Owocuje to pogłębianiem się przekonania, że „Kościół to oni” czyli duchowieństwo.
Stąd postulaty większego otwarcia na świeckich we wszystkich wymiarach, z zachowaniem i poszanowaniem właściwego świeckim i duchownym powołania. „Nie pomijać, czy tym bardziej wykluczać żadnej osoby, być otwartym na każdego człowieka, bez względu na jego status społeczny, czy poglądy; słuchać innych, starając się zrozumieć jego zdanie, zadając sobie pytanie, skąd to zdanie wypływa; patrzeć w jednym kierunku na to, co nas łączy, a nie dzieli. Należy pamiętać, że Duch Święty posługuje się różnymi osobami, dlatego mamy żyć z otwartym sercem i otwartymi oczami, aby widzieć Jego prowadzenie. Być autentycznym w relacjach z innymi”. Wśród świeckich nie brakuje ludzi przygotowanych, których merytoryczny potencjał może stanowić nieoceniony wkład w realizację misji Kościoła. „Duch Święty posługuje się w Kościele różnymi osobami: biednymi, bogatymi, zdrowymi, chorymi, wykształconymi, bez wykształcenia, osobami skrzywdzonymi w życiu. Wszystkie doświadczenia życiowe mogą służyć w Kościele”.
Szczególnym polem współpracy, towarzyszenia są wszelkiego rodzaju grupy, wspólnoty i stowarzyszenia zrzeszające świeckich. „Dzięki zaangażowaniu tych grup widzimy, że parafia „żyje”, że kapłani są aktywni pozaliturgicznie, czujemy się potrzebni i możemy znaleźć swoje miejsce we wspólnocie”. „Parafia jest wspólnotą wspólnot, więc dobrze, jakby w nich zostały stworzone warunki do ich działania i rozwijania się; skierowanie „przychylnego” spojrzenia na wspólnoty przez proboszczów i kapłanów. Potrzebna jest też integracja różnych wspólnot działających w danej parafii, podejmowanie wspólnych działań, inicjatyw, dzieł ewangelizacyjnych – wychodzenie do innych wiernych Kościoła lokalnego. Właściwie nie ma syntezy synodalnej, w której nie powtarzało by się twierdzenie o konieczności tworzenia grup i ich zaletach. „Aby wzrastać we wspólnocie Kościoła potrzebujemy: małych grup, głoszenia świadectw przy różnych okazjach, wspierania osób już zaangażowanych w życie Kościoła, otwartości na nowe osoby”.
Grupy i wspólnoty pomagają wiernym odnaleźć swoje miejsce w Kościele, pomagają w nim trwać, ale też są w stanie łatwiej docierać do tych, którzy pozostają na marginesie Kościoła albo odeszły już od niego. Wykluczenie poszczególnych osób, choć nie zawsze, to zwykle ich indywidualny i świadomy wybór. Wśród nich wymienia się osoby ochrzczone, ale niepraktykujące, osoby pozostające w związkach niesakramentalnych, osoby zaaferowane światem, migranci, osoby homoseksualne, osoby innych kultur i religii, osoby uzależnione, bezdomni. „Na marginesie pozostają też te osoby, które nawet będąc w Kościele, nie zostały zewangelizowane”. W jakiejś mierze mogą do niech też należeć ludzi chorzy, niepełnosprawni i w podeszłym wieku, czy nawet mężczyźni żyjący samotnie. Specyficznym był głos osób związanych ze środowiskami tradycyjnymi. „Czujemy się tolerowani, ale niechciani”. Mają poczucie marginalizacji swego przeżywania liturgii oraz obawiają się tendencji do jej wygaszania.
Z pewnością coraz dalej do Kościoła młodzieży, która jest pod silnym wpływem mediów i panującej mody. Stąd coraz częstsze akty apostazji w tej grupie. Te grupy wymagają szczególnej uwagi, by do nich dotrzeć i towarzyszenia im. Dzieci i młodzież wymagają tworzenia dla nich takich środowisk, w których będzie zaspokojone poczucie przynależności, a jednocześnie będą one miejscem przekazywania Bożych wartości. „Pokazanie piękna Kościoła, jego bogactwa i tego, że dla młodego człowieka jest miejsce w Kościele jest bardzo ważne, kluczowe. Doświadczenie żywego Boga i tego, że Kościół to nie tylko Eucharystia, choć najważniejsza. Potrzebne są różne formy przeżycia religijnego. Włączeniu tej grupy w życie Kościoła z pewnością służy katechizacja, ale ona musi być prowadzona na odpowiednim poziomie. Nie wystarczy tylko katechizacja szkolna, konieczna jest również ta przy parafii.
Nie można nie dodać, że nie może zabraknąć nigdy wzajemnej za siebie modlitwy poszczególnych grup tworzących wspólnotę Kościoła.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-radomska/]
1.1 Ogólna retrospekcja pytań synodalnych
Pytania synodalne (37), co zostało już wyjaśnione, zostały pogrupowane zgodnie z magisterium synodalnym w określone obszary tematyczne (10). Na podstawie zebranych wypowiedzi, z każdego obszaru zostały wyprowadzone wnioski synodalne.
1.1.1 W Kościele, jako ochrzczeni jesteśmy na tej samej drodze, ramię w ramię
«Podążanie razem», to inaczej wspólne trwanie, dążenie; ochrzczeni idą za Chrystusem-Nauczycielem, czyli: słuchają Ewangelii, czytają ją, modlą się, przyjmują sakramenty (środki zbawienia), trwają przy Bogu, są w Nim zakotwiczeni, trwają w objawionych, niezmiennych prawdach wiary. Wspólnota, która podąża razem w wierze ku zbawieniu, pomaga sobie (także materialnie), dba o jakość tej pomocy. Świadomość podążania razem nie wyklucza różnic w pielgrzymce wiary, jednakże wymaga dostrzeganie tych aspektów drogi, które łączą członków wspólnoty. Wspólne podążanie drogą wiary, to stałe poszukiwanie okazji do dialogu, to wzajemne słuchanie i zatroskanie o jedność. Warunkiem podążania razem jest jedność z Chrystusem-Drogą. Podążając ramię w ramię, wspólnota dba o stały, duchowy kontakt z Panem. Wszelki wysiłek w tym względzie nie wynika z siły intelektualnych kalkulacji, ale pokornego poddania się woli Bożej i natchnieniom Ducha Świętego.
«Wspólnota» opiera się na stałej więzi osób, które żyją duchem Ewangelii i dążą do zbawienia; rozumieją wartość służby – poprzez służbę posiadają siebie w dawaniu siebie innym – w ten sposób stale odkrywają swoją tożsamość, charyzmat swojej misji według stanu. Wspólnota świadczy o Bogu, jest przekonana o potrzebie dzielenia się wiarą. Główną przestrzenią, w której wspólnota wzrasta jest Eucharystia – ona buduje więzi członków wspólnoty. Prawdziwa wspólnota, w której ochrzczeni są na tej samej drodze i podążają ramię w ramię ku zbawieniu, żyje duchem liturgii.
«Nasz Kościół» to ten, do którego przynależymy przez chrzest święty, a dalej przez czynne uczestnictwo w jego życiu i wspólnocie; karmimy się Słowem Bożym, przyjmujemy sakramenty święte; do Kościoła należą także ci ochrzczeni, którzy są od niego oddaleni,którzy są pogubieni w wierze, których duchowe rany krwawią, którzy są zniechęceni do Kościoła, czują do niego żal lub pretensję. Mówiąc „nasz Kościół”, powinniśmy wysilić się na rzecz eklezjalnej jedności – nie możemy być statystami w Kościele, „niemymi konsumentami wiary zamkniętej jedynie w obrzędowości, rytuałach, świątkach”.
Eucharystia jednoczy wszystkich ochrzczonych, jest źródłem wiary w realną moc Słowa Bożego. Słowo Boże jest skarbcem naszej wiary, głoszone (kerygmat) ożywia naszą wiarę. Słuchając i wierząc Słowu widzimy „oczyma wiary”. Nasza wiara, dzięki Słowu, jest naszym widzeniem. Słowo jest lampą na ścieżce naszego życia. Słowo Boże głoszone z troską, powagą i namaszczeniem, zawszeprzyciąga, ożywia i kierunkuje. Warto dbać o Jego przekaz. Ten jest skuteczny, kiedy kapłan żyje Słowem (jest alter Christi). On z wiary i woli, nie tylko z urzędu, jest głosicielem Słowa.
Wspólnotę tworzy jeden duch – należy więcej mówić o Duchu Świętym i żyć Jego natchnieniami. Warto troszczyć się o życie duchowe wspólnoty. Warto mówić o roli Ducha Świętego w Kościele – pokazywać realną siłę Jego oddziaływania, wyjaśniać Jego istotę – przez konkretny przykład: np. jedności małżonków, jedności kapłanów, sióstr zakonnych, osób konsekrowanych żyjących w jedności duchowej z Bogiem. Każdy członek wspólnoty wierzących jest odpowiedzialny za tę wspólnotę – warto to sobie stale uświadamiać – warto z wiarą (Bogiem w sercu), pokazywać formy i obszary oczekiwanej odpowiedzialności – konkretnie, kto za co (np. za biednych, za chorych, za młodzież). Warto wierzyć w sens wspólnoty żywej wspierając to, co we wspólnocie dobre – nie ganić wspólnoty za drobne niedociągnięcia, ale zawsze ją wspierać i wzmacniać w niej ducha służby. Kościół, który jest wspólnotą świeckich i duchownych, musi dbać o ducha relacji. W tejże relacji musi być jeden duch – jak? – stan wzmacnia stan (Msze św. za parafian, za wspólnoty; parafianie, wspólnoty za kapłanów); duchowa adopcja kapłana przez wspólnoty; klerycy za rodziny, chorych, samotnych, cierpiących (to skarby Kościoła); rodziny za formację kleryków, za posługę duszpasterską kapłanów. Ożywcza limfa tchnienia Ducha Świętego musi krążyć w Kościele, aby ten żył. Co więcej, we wspólnocie Kościoła, tych którzy są słabi, którzy duchowo nie domagają, trzeba wspomóc, dowartościować – pociągać ku górze – tu liczy się świadectwo (świeckich i duchownych) życia Bogiem.
Jak osoba duchowna dba o ducha wspólnoty? Dba o tyle, o ile troszczy się o własną duchowość. Co to znaczy? Pielęgnuje w sobie dar duchowego Ojcostwa. Wierzy w sens i wielką wartość osobistej wspólnoty z Bogiem. Dzięki temu zna swoją tożsamość, co pozwala troszczyć się o tożsamość wspólnoty Kościoła. Duchowe Ojcostwo kapłana jest potrzebne wspólnocie. Duchowni nie mogą dbać o swój dobrostan, ale z racji wybranej drogi powinni realnie, z przykładem, żyć duchem cnót ewangelicznych. Ich przykład, to dowód miłości Ojcowskiej do Kościoła. Wszelki pozór rani wspólnotę, znieważa, okalecza. Prawdziwa miłość osoby duchownej do Kościoła zawsze służy wspólnocie, ubogaca ją, integruje i obdarza zapałem współpracy.
Warto pogłębiać świadomość przynależności do Kościoła: dbać o wszystkie okazje, które wzmacniają jedność wspólnoty (różne formyrekolekcji, także świeckie formy integrujące wspólnotę); stwarzać okazję do wspólnej adoracji Najświętszego Sakramentu; organizować nabożeństwa pokutne i dziękczynne, organizować katechezy, konferencje duszpasterskie, zapraszać i angażować (osobiście!) osoby świeckie, członków parafii do aktywnego włączenia się w przygotowanie, organizację różnych wydarzeń parafialnych („nasz Kościół” nie przekreśla Nikogo, stara się wysłuchać Każdego). Troska o przekaz wiary we wspólnocie Kościoła (świeckich i duchownych), to przejaw realnej współodpowiedzialności za „nasz Kościół”.
Wspólna droga ochrzczonych, podążanie ramię w ramię ku zbawieniu, nie jest oczywiste dla wszystkich. Uczestnicy konsultacji synodalnych zasygnalizowali, że „na marginesie, na peryferiach Kościoła” jest młodzież, są bezdomni, osoby samotne, osoby dorosłe, osoby homoseksualne, rodzice dzieci poczętych metodą in vitro, osoby ochrzczone ale nie utożsamiające się nauczaniem Kościoła, osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, osoby rozwiedzione i takie, które trwają w mocy węzła małżeńskiego, ale żyją w nowych związkach, wierzący ale nie praktykujący sakramentów; na marginesie są także osoby odsunięte przez wspólnotę wiernych (cicha separacja), osoby poranione duchowo, które nie miały przykładu wiary, osoby skrzywdzone, osoby będące w kryzysie wiary, osoby pracujące za granicą, katolicy rytu przedsoborowego, kobiety samotnie wychowujące dzieci, osoby uzależnione, bezdomni i ubodzy, osoby niepełnosprawne, chore psychicznie, kapłani w kryzysie wiary, także „tradycyjni katolicy” czyli małżeństwa sakramentalne, które potrzebują również uwagi, troski duszpasterskiej, która wzmocni ich chrześcijańską tożsamość na rzecz świadectwa potrzebnego innym.
W kontekście wspólnej drogi ochrzczonych, którzy ramię w ramię podążają ku zbawieniu, uczestnicy konsultacji synodalnych zasugerowali m.in.: nie można dopuszczać do zamykania się wspólnot parafialnych na chrześcijan z „marginesu Kościoła” – wspólnoty nie mogą być grupami ekskluzywnymi, „szczelnie zamkniętymi”, ale dzięki swojej permanentnej formacji (we wspólnotę się wrasta i w niej wzrasta), przemyślanej formule duszpasterskiej, powinny zawsze otwierać się na tych, którzy szczerze szukają Boga. Duszpasterstwo wymaga woli szukania wszelkich inspiracji tylko w łączności z Chrystusem; pomysł duszpasterski powinien być zawsze rozeznany na modlitwie, co do treści i formy – cel jest jeden: troska o formację dusz. Integracja zmarginalizowanych chrześcijan jest duszpasterskim wyzwaniem; sposoby tej integracji zna Chrystus Pan – Jemu zależy na każdej zagubionej owcy – warto więc z Nimposzukiwać dróg dojścia do serc ludzi oddalonych od wspólnoty Kościoła; nie można polegać na zastanych, duszpasterskichschematach („jak chcą sami przyjdą”), tym bardziej nie można polegać na sobie. Chrystus jest Panem każdej wspólnoty, w której jeśli On zechce, znajdą się (przy duszpasterskim zaangażowaniu świeckich i duchownych) osoby będące aktualnie na peryferiach Kościoła.
1.1 Towarzysze podróży
Wspólna pielgrzymka synodalna, którą zaproponował Ojciec Święty Franciszek, zmusiła wszystkich wierzących do refleksji, że jesteśmy częścią wspólnoty Kościoła, a w zrozumieniu tego pomaga zaangażowanie w życie kościoła lokalnego. We współczesnym społeczeństwie rodzą się nowe przestrzenie ubóstwa szczególnie moralnego i duchowego. Wartym podkreślenia jest też, że w dzisiejszych czasach młodzi ludzie są coraz bardziej zdezorientowani. Poszukują sensu życia i swojego miejsca we współczesnym świecie. Niestety, czasami we wspólnocie Kościoła nie potrafią się odnaleźć, bo świat proponuje życie przyjemniejsze i łatwiejsze, bez wyrzeczeń. Jest to też przyczyną tego, że młodzież jest bardzo krytyczna wobec Kościoła, nie jednak wobec samej wiary (religii), bo w wielu przypadkach jest ona dla nich ważna. Wielu z nich twierdzi, że dekalog i wartości wynikające z religii są oceniane jako drogowskazy w życiu. Do krytyki Kościoła zhierarchizowanego najczęściej prowadzą zaniedbania samych osób Kościoła.
Współczesny młody człowiek jest coraz bardziej zdezorientowany. Z jednej strony żyje w świecie ustabilizowanym, wolnym, w którym jest duży rozwój technologii. Z drugiej strony ma do czynienia z niepokojącą sytuacją, że spotyka dużo ludzi zagubionych, odrywających się od korzeni, bez świata wartości. Dzisiejsze nowinki technologiczne powodują, że brak jest relacji osobowych, ciepła rodzinnego, gdzie mógłby odnaleźć siebie i zostać wysłuchany. Warto podkreślić, że w ramach dyskusji w grupach synodalnych podkreślone zostało, że najczęściej miejscem zamieszkania młodych ludzi jest świat wirtualny, w którym człowiek jest anonimowy i skupia się wyłącznie na sobie. W takim świecie człowiek, nie tylko młody, jest samotny, pozbawiony relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Jest to świat relatywizmu moralnego, w którym każdy wybiera co mu odpowiada. Takie zakorzenienie w świecie wirtualnym powoduje, że w młodym człowieku wykształca się pewien styl postepowania: łatwo, szybko i wygodnie. Uciekanie w świat wirtualny zapełnia pustkę relacji międzyludzkich.
Taka sytuacja młodych ludzi powoduje, że przed Kościołem stoi wielkie wyzwanie. Poszukiwanie takich młodych ludzi i towarzyszenie tym osobom w odkrywaniu własnej tożsamości i Boga. Najważniejsze jest, aby Kościół zauważył wołanie takich młodych ludzi, które często jest niemym wołaniem. Zadaniem wspólnoty Kościoła jest towarzyszenie młodzieży na ścieżkach życia i wiary. Towarzyszenie jest punktem wyjścia. Najistotniejszą predyspozycją osoby towarzyszącej powinna być empatia połączona z umiejętnością słuchania, okazanie szacunku drugiemu człowiekowi oraz bliskość. Ważne jest też, aby słuchając zadawać pytania i wspólnie szukać na nie odpowiedzi. Taka postawa może pomóc w przywróceniu wiary tym, którzy ją utracili, albo jej poszukują. Po doświadczeniu bliskości drugiego człowieka, trzeba poprowadzić do budowania osobistej relacji z Jezusem, która prowadzić będzie do żywego zaangażowania się w życie wspólnoty Kościoła. Wartym podkreślenia jest też to, że towarzyszenie wymaga czasu i cierpliwości.
W towarzyszeniu człowiekowi trzeba unikać rywalizacji między różnymi wspólnotami w Kościele na rzecz współpracy dla dobra całej wspólnoty. Działalność tych grup nie powinna ograniczać się jedynie do modlitwy, ale również do organizowania się w różne działania ewangelizacyjne.
1.1 Towarzysze podróży
Jesteśmy świadomi tego, że łączy nas wiara w Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Poczuciu bycia częścią wspólnoty Kościoła pomaga zaangażowanie w życie parafialne – zarówno w sferze religijnej, jak i materialnej. Dostrzegamy jednak potrzebę szerszego zrozumienia wśród wiernych, że parafia jest naszym wspólnym dobrem. Szczególną dla nas wartość stanowią łatwy dostęp do świątyń i szafarzy, możliwość korzystania z sakramentów oraz słuchania Słowa Bożego. Zauważalna jest również wdzięczność przodkom, którzy przekazali nam wiarę. Doceniamy środki społecznego przekazu – rozgłośnie katolickie, prasę i strony internetowe zajmujące się tematyką wiary, pomagające w kształtowaniu naszej świadomości przynależności do Kościoła.
Świadectwo:
„Jesteśmy szczęściarzami, gdyż mieszkamy w Polsce, w małych miejscowościach, nasza parafia też jest nieduża – nasze położenie to dodatkowy atut. Zawsze w parafii mamy Księdza Proboszcza, nie musimy czekać, aż do nas dojedzie z innej parafii i udzieli sakramentów świętych. Obecność w parafii Księdza Proboszcza, który wskazuje właściwy kierunek to skarb…”. W wielu wypowiedziach padło stwierdzenie:
„Jesteśmy dumni z naszej parafii”, albo „cieszymy się, że nasz parafialny Kościół… funkcjonuje poprawnie…”.
Zauważamy liczne wspólnoty i ruchy religie. „Można powiedzieć, że Kościół to wspólnota małych wspólnot. To właśnie we wspólnocie łatwiej budować więzi, czy to ze świeckimi, czy z duchownymi. To tutaj mamy możliwość skracania dystansu, tworzenia relacji. To tutaj przestajemy być anonimowi. Różnorodność wspólnot funkcjonujących dzisiaj w Kościele powoduje, że każdy może znaleźć „coś dla siebie”. Trzeba unikać wzajemnej rywalizacji pomiędzy wspólnotami na rzecz nawiązywania szerszej współpracy ukierunkowanej na dobro całej wspólnoty parafialnej, jak i Kościoła lokalnego. Działalność tych grup nie powinna ograniczać się jedynie do aktywności modlitewnej; warto podejmować inne działania (społeczne, artystyczne), które również będą mogły przyczyniać się do ewangelizacji i formacji religijnej – zwłaszcza dzieci i młodzieży.
Szczególnym miejscem, w którym doświadczamy „podążania razem”, jest rodzina. Doświadczenie miłości w domu rodzinnym przekłada się na umiejętność zobaczenia w drugim człowieku brata. Widzimy, jak wiele jest dobrych i religijnych rodzin, ale jednak dostrzegamy też coraz większy kryzys rodziny. Potrzeba więc pielęgnowania wartości, jaką jest rodzina, i tu widzimy priorytetową przestrzeń dla pracy w Kościele.
Świadectwo:
„Konsultacje w grupach i refleksje przenosiliśmy na grunt rodzinny, aby w szerszym gronie szukać odpowiedzi na pytanie, jak obecnie „podążać razem” ze wspólnotą Kościoła i jak to realizować w naszej parafii”
Widzimy we wspólnocie również ludzi młodych. Trzeba dać im szansę bycia wysłuchanym i traktować ich poważnie. Wielu młodych angażuje się w formację w ruchach i stowarzyszenia katolickich, ale coraz więcej młodych osób nie utożsamia się z Kościołem. Widzimy tu przestrzeń do pracy. Niezbędne jest połączenie entuzjazmu młodych i bogactwa doświadczenia starszych. Według młodych, Kościół powinien zachęcać, a nie narzucać.
Ludzie są coraz bardziej zmęczeni tempem życia, zagubieni, zniechęceni, zajęci swoimi problemami, krytyczni wobec innych, czasem obojętni i wycofani, dlatego nie chcą uczestniczyć w życiu Kościoła. Czasami czują się wykluczeni ze względu na okoliczności swojego życia. Widzimy konieczność wsparcia, towarzyszenia duszpasterskiego osobom żyjącym w niesakramentalnych związkach i po rozwodach. Powinniśmy też bardziej wyjść do osób starszych, chorych, samotnych
„Podążanie razem” – najczęściej wskazywane trudności |
o rozchodzi się droga między Kościołem a światem; o różna jest świadomość wiernych dotycząca ich przynależności do Kościoła; o słaba wiara i osobiste uprzedzenia do ludzi Kościoła; o brak jednomyślności w Episkopacie, sprzeczne informacje, co powoduje również gubienie się wiernych na poziomie parafii; o wśród wielu wierzących nie ma zrozumienia istoty Eucharystii, Słowa Bożego, wspólnej modlitwy, adoracji Najświętszego Sakramentu; o coraz mniej wiernych uczestniczy w życiu Kościoła (część wypowiedzi wskazuje pandemię jako jedną z przyczyn); o coraz więcej ludzi (nie tylko młodych) odchodzi z Kościoła; o coraz mniejsza liczba powołań kapłańskich i zakonnych; o wiele osób w formacji religijnej zatrzymało się na etapie katechezy szkolnej; o widoczny zanik przekazywania wiary z „pokolenia na pokolenie”; o słabnący autorytet Kościoła jako wynik wewnętrznych kryzysów, braku jedności wśród duchownych oraz nieprzychylnego przekazu medialnego; o postępowanie niektórych duchownych wpływające na opinię o całym duchowieństwie, a tym samym spadające zaufanie do Kościoła; o laicyzacja życia jest coraz bardziej zauważalna w życiu rodzinnym, dzieci i młodzieży; o brak jednomyślności ludzi Kościoła występujących w środkach społecznego przekazu, w wielu kwestiach dotyczących wiary katolickiej. |
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-siedlecka/]
1.1 Towarzysze w podróży
- Życie jest święte i powinno trwać od poczęcia do naturalnej śmierci. Bóg jest Panem życia, a każdy człowiek jest indywidualny i niepowtarzalny jako osoba wyjątkowa i ważna w historii zbawienia.
- Doceniamy wartość zgodności nauki z Objawieniem Bożym i rozumu z wiarą.
- Bóg jest Stwórcą świata. Stworzył nas z miłości i do miłości. Bóg dał nam życie za pośrednictwem miłości rodziców. Jesteśmy jako ludzkość ograniczeni ziemskim czasem, ale jednocześnie jesteśmy wdzięczni Bogu za stworzenie i odpowiedzialni za losy Kościoła w trzecim tysiącleciu.
- Syn Boży Jezus Chrystus jest dla chrześcijan Mesjaszem do naśladowania i Osobą dającą zbawienną nadzieję. Chrześcijanin to człowiek wiary, który w Jezusie ma osobistego Zbawiciela i Pana. Poprzez modlitwę „Ojcze nasz” prosimy, abyśmy jako Lud Boży nie utracili łaski wiary, ale wytrwali w zjednoczeniu z Bogiem.
- Matka Boża, Matka Kościoła, prowadzi nas do Swojego Syna i wskazuje nam na Niego. Dostrzegamy wartość poświęcenia się Matce Bożej wg zaleceń Św. Ludwika Grignion de Montfort oraz modlitwy różańcowej.
- Doceniamy podążanie wspólną drogą wiary jako świeccy, duchowni, osoby życia konsekrowanego, przy zachowaniu jedności nauki Kościoła pod przewodnictwem Pasterzy Kościoła.
- W duchu ewangelizacyjnym dostrzegamy pragnienie większego zainteresowania osobami „stojącymi z boku”, mniej zaangażowanymi w życie duchowe, aby wszyscy doświadczyli bliskich relacji w celu przełamania anonimowości oraz zostali włączeni do wspólnoty Kościoła i odkryli w nim Chrystusa, żyjącego w Słowie i sakramentach.
- Istotne jest podążanie wspólną drogą jako przyjaciele, towarzysze jednej drogi wiary, bez wywyższania się i zbędnych podziałów na świeccy – duchowni – konsekrowani.
- Pozytywne znaczenie ma aktywizowanie oraz angażowanie osób i grup społecznych, które chcą wnieść swój wkład w tworzenie wspólnoty Kościoła.
- Obejmujemy stałą troską osoby wykluczone społecznie. Widzimy w tym szansę dla ich rozwoju, dzięki posłudze charytatywnej poprzez dzieła miłosierdzia.
- Wszyscy zranieni w Kościele otrzymują odpowiednią pomoc i opiekę w aspekcie duchowym, terapeutycznym, prawnym, kanoniczno-państwowym, psychologicznym i społecznym. Zachowujemy stałą otwartość duszpasterską na wszystkich świeckich, duchownych, osoby życia konsekrowanego, którzy zostali zranieni w Kościele, aby zachowali łaskę wiarę i modlitwy, a Kościół był dla nich Matką.
- Zachowujemy otwartość na związki niesakramentalne, osoby rozwiedzione lub opuszczone przez współmałżonków. Posługa duszpasterska nie pomija tych osób, ale stwarza wszystkim właściwe miejsce w liturgii i życiu Kościoła oraz parafii.
- W parafiach jest żywa troska o osoby chore i niepełnosprawne, np. w formie rozwijających się wolontariatów i działalności charytatywnej, prowadzonej przez Parafialne Oddziały Caritas, młodzież i wspólnoty kościelne.
[Źródło: https://synod.org.pl/archidiecezja-szczecinsko-kamienska/]
1.1 Wnioski ze spotkań
1.1.1 Spotkanie I: wspólna droga – słuchanie – mówienie
Pierwsze spotkania odbywały się w grudniu 2021 i styczniu 2022. Obejmowały one 3 grupy pytań (por. zał. nr 1). Pytania dotyczyły kwestii słuchania, mówienia oraz świadomości podążania wspólną drogą.
Wśród uczestników spotkań pojawiały się często głosy, które wskazywały na brak jedności w Kościele i poczucia wspólnego celu, co skutkuje brakiem zaufania do pasterzy Kościoła, którzy różnią się między sobą poglądami. Zauważalne jest także zróżnicowanie w recepcji nauczania papieża Franciszka. Świeccy uczestnicy grup synodalnych zwracali uwagę, mówiąc o osobach wykluczonych ze wspólnoty Kościoła, że są to najczęściej osoby i grupy „zaniedbane”, dla których nie ma propozycji duszpasterskich, które same często odchodzą: młodzież (prawie wszyscy zwracali uwagę na tę grupę); osoby w związkach niesakramentalnych; młodzi rodzice, młodzi dorośli; osoby LGBT (wymieniani zwłaszcza przez młodzież, ale także wiele grup parafialnych).
W wielu relacjach ze spotkań sygnalizowany był brak poczucia bycia wysłuchanym – brak także istnienia właściwego forum, miejsca, przestrzeni do rozmowy, dialogu; „Brakuje budowania bliższych relacji między wiernymi poprzez wspólne przebywanie i dzielenie się wiarą i wiedzą religijną. Przestrzeń do wysłuchania i dialogu z wiernymi jest stanowczo za mała”. Wyraźnie wyłania się chęć nawiązywania relacji, wołanie o rozmowy o Kościele, o wierze (choć w niektórych notatkach przebija strach, że to mogłoby doprowadzić do rozmycia doktryny). Wskazywano, że wierni nie są słuchani przez księży, wikarzy przez proboszczów, katecheci przez proboszczów, proboszczowie przez biskupa. Zwracano także uwagę, że niekiedy w szczególnie złej sytuacji są kobiety, których głos jest lekceważony. Wskazywano na brak dialogu, gdyż decyzje są podejmowane odgórnie, bez konsultacji. W niewielu parafiach można stwierdzić, że osoby mają poczucie bycia słuchanym przez proboszcza, księży.
Zauważano często, że komunikację z księżmi utrudnia “poczucie przez księży wyjątkowości na tle innych ludzi, bycie przekonanym o swojej wyższości i szczególnej wartości.”; „podstawowym stereotypem utrzymywanym również przez księży jest to, że proboszcz jest szefem na parafii, a nie sługą bożym. To najbardziej utrudnia rozmowę na ważne tematy”. Księża z kolei w większości uważają, że istnieje możliwość spotkania, że są dostępni i podają jako miejsce możliwego spotkania kancelarię parafialną, kolędę i konfesjonał.
Podkreślano, że relacje istnieją jeśli wierni są w jakiegoś typu wspólnocie, mają wtedy relacje ze sobą i z księdzem, który z nimi współpracuje. Jeśli w parafii jest wiele różnych wspólnot, najczęściej także nie ma wzajemnego dialogu między tymi grupami. Istnieje przekonanie, że nawet jeśli ktoś ma odwagę coś powiedzieć, to blokuje go poczucie braku sensu, że i tak nic się nie zmieni. Pojawiały się stwierdzenia, że mówienie wprost mogłoby zaszkodzić. W niektórych (nielicznych) parafiach deklarowano, że „jesteśmy słuchani przez księdza proboszcza i radę parafialną”. Jednocześnie część osób deklarowała aprobatę dla status quo, że nie mają potrzeby mówienia i bycia wysłuchanym.
W ocenie uczestników spotkań synodalnych rady parafialne często nie istnieją. Jeśli nawet są, to pełnią fikcyjną funkcję. W niektórych grupach wybrzmiało stwierdzenie, że rada parafialna jest grupą zamkniętą, w której nie pojawiają się nowe osoby.
Wiele wypowiedzi diagnozowało, że mamy obecnie deficyt lokalnych autorytetów – ”księży nie darzymy zaufaniem, nie są autorytetami – co innego mówią, a inaczej żyją”. Ta luka jest uzupełniana poszukiwaniem autorytetów kościelnych w Internecie. Raczej w nielicznych grupach padało stwierdzenie: „mamy zaufanie do naszych pasterzy”. Jedna z grup księży wskazała, że „zauważyć można, że nie mamy do siebie nawzajem zaufania: księża wobec księży, księża wobec swoich biskupów, biskupi wobec swoich księży. Często można odnieść wrażenie, że biskupi nie chcą nas słuchać. Oczywiście mamy też świadomość tego, że i my sami nie umiemy też słuchać swoich wiernych”; „nie jesteśmy słuchani przez Biskupa, nie mamy odwagi o tym mówić, to wynik naszej dyplomacji”.
W notatkach pojawia się negatywna ocena wypełniania urzędu biskupa (niedostępność, brak dialogu), jak i całego Episkopatu (brak mówienia jednym głosem, brak zdecydowania w działaniach, ale także wyrażany brak zaufania). Odniesienia pojawiają się stosunkowo rzadko, ale jednak w kontekście negatywnym; powtarzające się głosy, które sygnalizują problem klerykalizmu, który paraliżuje albo wręcz wyklucza jakąkolwiek formę współodpowiedzialności za Kościół w wymiarze lokalnym.
W relacjach grup młodzieżowych występują stwierdzenia, że „Kościół jest smutny. To raczej nie zachęca”; że młodzież „nie czuje się zachęcona do uczestniczenia w życiu Kościoła”. Z przekazanych notatek tych grup wynika, że jest ogromny problem z praktykami religijnymi, niedomaga przygotowanie do sakramentów (bierzmowania), które w opinii młodych jest źle prowadzone: „w ten sposób się nie uczestniczy, tylko «zalicza»”; „nikt nigdy nie pokazał mi, że Kościół jest fajny, tylko wciąż mnie do wszystkiego zmuszano”.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-swidnicka/]
1.1.1 Towarzysze podróży
Odpowiedzi na tę kwestię opierały się zasadniczo na nauczaniu Kościoła i nawiązywały do zapisów zawartych w Katechizmie KościołaKatolickiego. Pojawiały się także odpowiedzi bardziej opisowe. Przykładowo, że „wspólnota Kościoła to wszyscy ludzie ochrzczeni. Nikt,zgodnie z katechizmem Kościoła Katolickiego nie jest odrzucany. Dlatego potrzeba wysłuchiwania głosu ludzi niepraktykujących,odrzuconych, migrantów, itd.” oraz podkreślenie, że dzisiaj w Kościele trzeba mocniej otworzyć się na osoby poszukujące. Pojawiły siętakże odniesienia do samych pytań przesłanych do diecezji. W syntezie przygotowanej przez Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Bogarodzicy Dziewicy Niepokalanie Poczętej znajdujemy słowa, że „treści zaproponowane przez Synod Biskupów bardzo mocnokoncentrują się na relacjach w wymiarze horyzontalnym, natomiast – naszym zdaniem – zbyt mało jest odniesienia do Chrystusa, który jest Głową Kościoła”. Warto zaznaczyć, że V SDT mocno akcentuje fakt, że w centrum wspólnoty Kościoła jest Chrystus, zgodnie z celem Synodu, który ma kształtować Kościół tarnowski „na wzór Chrystusa”. Jak czytamy w opisie logo V SDT umieszczonym na jegostronie internetowej „w środku Logo znajduje się chrystogram, jeden z najstarszych znaków określających osobę Jezusa Chrystusa. Jest on złożeniem dwóch greckich liter Χ (Chi) i Ρ(Ro), które są skrótem słowa Χριστóς (Christós) – Chrystus. Centralne umiejscowienieChrystogramu oddaje prawdę, że Chrystus jest niezmiennym wzorem dla Kościoła”.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-tarnowska/]
1.1 Synteza poszczególnych tematów synodalnych
Poniżej przedstawiono syntezę poszczególnych tematów synodalnych. W znacznym stopniu oddaliśmy głos uczestnikom spotkań synodalnych. Ich wypowiedzi zostały zaznaczone kursywą.
1.1.1 Towarzysze podróży
1.1.1.1 Nasz Kościół, kto do niego należy?
Odpowiedzi: Naszym Kościołem są wszyscy ochrzczeni; Należą do niego wszyscy ludzie ze wspólnoty parafialnej; To ci, którzy praktykują, angażują się; To zgromadzenie ludzi, którzy kochają Boga i innych ludzi; To osoby przyzwyczajone do rytmu organizacyjnego bycia we wspólnocie parafialnej, ale bez refleksji; Nasz Kościół to głównie osoby starsze; Należą do niego wszyscy ludzie wspierający siebie nawzajem w wierze: wierzący w rodzinie, najbliżsi przyjaciele, prowadzący nas księża, rodzice, znajomi; Należą do niego wszyscy, bo Bóg nas stworzył i do niego powołał; To osoby nam znane, z którymi dzielimy się doświadczeniem naszej wiary wynikającymi z kontemplacji Słowa, modlitwy i życia codziennego.
1.1.1.2 Kto nas prosi, abyśmy szli razem?
Odpowiedzi: Nikt nas nie prosi, abyśmy szli razem, my tego potrzebujemy, by stawać się lepszymi w drodze do Jezusa; Nikt nas nie prosi – kapłani są jedynie szafarzami sakramentów i urzędnikami kościelnymi, nie mówią swoim życiem, my jesteśmy obok, a nie razem; Do wspólnego przeżywania wiary i doświadczania obecności Boga zapraszają nas księża i osoby konsekrowane posługujące w naszej parafii; Do podążania razem zaprasza nas sam Chrystus, a w Jego imieniu kapłani; Potrzebujemy kapłanów inicjujących, wsłuchujących się w głos wiernych, o otwartej postawie na wiernych, docierąiących do członków parafii także poza celebracją Eucharystii; Potrzeba księży którzy nie boją się wychodzić do wiernych z propozycjami wspomagającymi podążanie razem a także potrafiącymi zaangażować świeckich.
1.1.1.3 Kim są towarzysze podróży?
Wśród tych, którzy „podążają razem” zostali przez uczestników spotkań wymienieni: sąsiedzi, rodzina, koleżanki i koledzy z pracy, członkowie wspólnot, grupy parafialne, proboszcz, ludzie szczerze szukający Boga, wierzący parafianie. Osoby, które podążają razem, to ci: którzy kultywują wiarę swoich rodziców, dziadków, przodków; to ci, którzy uczestniczą w Eucharystii, w katechezach i spotkaniach wspólnotowych. ,,Podążają razem” ci, którzy wierzą, że Duch Święty prowadzi Kościół oraz mniej lub bardziej wierzą w to, co dzieje się podczas Mszy Świętej. Jedna z uczestniczek podkreśliła, że: nie czuje, aby biskup kroczył razem z nami, ponieważ jest daleko, a jego przyjazdy do wspólnoty parafialnej są zbyt formalne. Wśród kroczących razem zostali wymienieni także ci, którzy proszą o modlitwę.
1.1.1.4 Jakie osoby są na marginesie?
Osoby pozostawione na marginesie to np.: małżeństwa niesakramentalne, czy osoby, które same się wykluczyły poprzez podpisanie aktu apostazji, są jednak ochrzczone; to również niewierzący, członkowie grup LGBT, innowiercy, osoby samotne, mieszkańcy domów opieki społecznej, alkoholicy, kobiety, osoby rozwiedzione, chorzy, ciężko pracujący, ubodzy, ludzie walczący z Kościołem z powodu zranień, tworzący wspólnoty w parafii ale pozostawieni sami sobie. Jedna z odpowiedzi: na marginesie pozostawione są osoby młode, do których umysłów niestety większość kapłanów ma problem dotrzeć.
1.1.1.5 Wnioski
Uczestnicy spotkań synodalnych podkreślili niedostateczne wychodzenie do ludzi, którzy potrzebują pomocy i wsparcia ze strony osób Kościoła. Zaznaczono również, że brakuje zaangażowania osób świeckich w kościołach lokalnych oraz katechez dla wierzących (zarówno młodych ludzi, jak i małżeństw czy osób starszych).
1.1 Czym jest dla Ciebie Kościół?
Ksiądz Arcybiskup Metropolita Warmiński, a także Archidiecezjalna Rada Duszpasterska wspólnie uznali, że te pytanie jest fundamentalne dla rozważań synodalnych, ponieważ aby prowadzić dialog o Kościele należy najpierw znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia i ustalić, co rozumie się, kiedy mówi się o Kościele. Zgromadzoną refleksję synodalną na ten temat można zebrać w sześciu głównych punktach. Dla wiernych Archidiecezji Warmińskiej Kościół jest:
- wspólnotą, rodziną, miejscem, do którego przynależy się dzięki wierze rodziców i dziadków;
- domem, miejscem modlitwy i skupienia;
- pomocą w życiu zgodnym z przykazaniami;
- instytucją;
- miejscem, w którym można spotkać ludzi o podobnych wartościach;
- miejscem, w którym można jednać się z Bogiem.
Rada Duszpasterska analizując odpowiedź wiernych na te pytanie zauważyła, iż wielu z nich redukuje Kościół do instytucji o cechach świeckich, z wyłączeniem nadprzyrodzonego charakteru, często zapominając, iż jest on święty, że jest drogą do zbawienia. Z radością przyjęto jednak, że w wielu głosach zauważalne było właściwe, całościowe patrzenie na Kościół, dostrzeganie w nim instytucji zbawczej, powołanej do prowadzenia wiernych do zbawienia. Widać było także w głosach osób, które odeszły od praktykowania wiary w Kościele, że stał się on dla nich wyłącznie ludzką instytucją, niejako oderwaną od Boga, z którym mogą oni pojednać się czy nawiązać kontakt bez pomocy Kościoła.
1.2 Czy Kościół jest dla Ciebie ważną wspólnotą?
Przez te pytanie chciano dowiedzieć się, jakie miejsce w życiu wiernych zajmuje Kościół, czy jest dla nich istotny, czy czują się członkami wspólnoty. Wiele głosów wskazywało na to, że Kościół jest dla ludzi ważną wspólnotą, domem, miejscem, które pozwala im być bliżej Boga, przestrzenią, w której mogą spotykać się i modlić z innymi ludźmi, przyjmować sakramenty święte, które umacniają wiarę. Z radością przyjęto, że większość synodalnych głosów były świadectwem istotności wspólnoty Kościoła w codziennym życiu wiernych. Zauważalne było, że wielu z nich nie mogłoby żyć bez Kościoła, że jest on dla nich miejscem, w którym razem ze swoimi braćmi i siostrami mogą podążać ku zbawieniu.
Pojawiały się jednak także głosy osób, które podkreślały, że Kościół nie jest ważną wspólnotą w ich życiu, gdyż jest tylko instytucją, którą opuścili. Wielu z nich podawało powody odejścia, które były różne, począwszy od osobistego kryzysu wiary, poprzez zgorszenie różnymi skandalami w Kościele, nieobyczajnym życiem księży, zaangażowaniem w politykę czy też niezgodą na pewne nauki głoszone przez Kościół.
Szczególnymi głosami, wymagającymi głębszej refleksji pastoralnej, są te pochodzące od wiernych, którzy praktykują, ale Kościół nie jest dla nich ważną wspólnotą. Pojawiały się głosy, w których uczestnicy synodu mówili o tym, że nie czują w swojej parafialnej wspólnocie żadnego związku z posługującymi tam księżmi, ale także z innymi ludźmi przychodzącymi na Mszę świętą. Bardzo często osoby dzielące się tym spostrzeżeniem dostrzegały winę w sobie mówiąc, iż nie robią zbyt wiele, aby budować w swojej parafii wspólnotowość. Wielu z nich jednak winiło za ten stan rzeczy księży, którzy ich zdaniem nie działają w celu tworzenia ze swojej parafii prawdziwej wspólnoty. Pojawiły się także świadectwa osób zaangażowanych w działalność ruchów i stowarzyszeń katolickich, które mówiły, że Kościół jest dla nich ważną wspólnotą, ale tylko ze względu na wspólnotę, do której przynależą. Zwracali oni uwagę, że w czasie nabożeństw dla wszystkich parafian czują się oni wyobcowani, nie tak, jak na spotkaniach swojego ruchu, w czasie których doświadczają prawdziwego braterstwa w wierze. Rada Duszpasterska, podejmując refleksję nad tymi głosami, zwracała uwagę na konieczność tworzenia w parafiach przestrzeni dla działalności osób świeckich, zwiększania ich zaangażowania w życiu parafii, w liturgii, a także na istotność dalszego rozwijania ruchów i stowarzyszeń katolickich przy jednoczesnym integrowaniu ich z parafią i włączaniu w odpowiedzialność za jej codzienne życie.
1.1 Towarzysze podróży
W naszej Archidiecezji wierni, którzy podążają razem, to przede wszystkim ci ochrzczeni wierzący, którzy dokonali świadomego wyboru, by uczestniczyć w życiu kościoła lokalnego, w parafiach lub w diecezji. Wśród nich znajdujemy wszystkie stany Kościoła: duchownych diecezjalnych i zakonnych, osoby konsekrowane i siostry zakonne, członków zrzeszeń kościelnych, rodziny.
Zdajemy sobie sprawę, że ta aktywna część naszego Kościoła lokalnego, która podąża razem, stanowi małą część wiernych i mieszkańców naszej Archidiecezji. Dostrzegamy wiele grup i środowisk, które wydają się bardziej oddalone i pozostają na marginesie Kościoła: osoby rozwiedzione, w powtórnych związkach, osoby homoseksualne i ich bliscy, osoby z innych kultur, osoby uzależnione, szczególnie od alkoholu, osoby, które zostały zranione w Kościele, chorzy, samotni i starsi, którzy nie mogą wychodzić z domu, młodzi ludzie, do których Kościół nie trafia z Ewangelią, ci, którzy z różnych powodów dokonali apostazji. Wobec tych ludzi w zdecydowanej większości Kościół powinien wykazać więcej delikatności, empatii, zadając sobie pytanie, czy Chrystus odrzuciłby dziś tych, którzy czują się odrzuceni. W tym kontekście prace synodalne w naszej Archidiecezji pokazały, jak ważne jest słuchanie siebie nawzajem bez przesądów i ideologicznych uprzedzeń. Jasna jest świadomość, że nie chodzi o to, aby zmieniać doktrynę, ale aby nasze duszpasterstwo było otwarte na wyzwania współczesnego świata i szło w kierunku osobistego rozeznawania każdej sytuacji w świetle Ewangelii.
W prace synodalne naszej Archidiecezji włączyło się środowisko osób homoseksualnych, które nie czują się zrozumiane przez Kościół i proszą o duszpasterstwo, uwzględniające ich sytuację życiową. Również aktywne były środowiska związane z liturgią trydencką, które zwróciły uwagę na ważność bycia wiernym wielowiekowej tradycji Kościoła i na niebezpieczeństwo przypodobania się „światu”.
Rozmowy synodalne pokazały, że musimy wzrastać w tym „podążaniu razem”. Jak to zrobić? Przede wszystkim przez odkrywanie na nowo relacji między kapłaństwem powszechnym wiernych a kapłaństwem służebnym biskupów i księży: kapłaństwo powszechne jest celem (tj. świętość ludu Bożego), a kapłaństwo służebne stanowi narzędzie, by dojść do celu. Zwrócono uwagę na konieczność przemyślenia formacji księży w seminariach duchownych. Podkreślano, jak ważne w tym wzrastaniu, w którym mamy być towarzyszami podróży, jest odbudowanie relacji między sobą, tak, aby parafia przestała być anonimowa. Decydującą rolę w odejściu od anonimowości mają ruchy i stowarzyszenia, w których członkowie doświadczają prawdziwej synodalności i gdzie na ogół nie ma problemu z klerykalizmem. Model parafii jako wspólnoty wspólnot, w której panuje jedność w różnorodności, wydaje się adekwatną odpowiedzią na znaki czasu, o ile wspólnoty będą działały na rzecz parafii, a nie dla samych siebie. Spotkania synodalne pokazały, jak bardzo ludzie potrzebują wspólnoty: parafianie, którzy nie należeli do żadnych wspólnot stwierdzali, że wreszcie znaleźli miejsce w Kościele, gdzie mogą wyrażać swoje opinie i czuć się aktywnymi członkami parafii. Podkreślono też konieczność formacji świeckich. Za szczególnie ważną uznano formację i pomoc rodzinie, młodym małżeństwom, ponieważ rodzice są pierwszymi wychowawcami młodego pokolenia, które w naszej Archidiecezji coraz mniej uczestniczy w życiu Kościoła. W tym kontekście spotkania synodalne na wszystkich poziomach pokazały, jak palącym wyzwaniem jest dotarcie z Ewangelią do młodych: Ewangelia sama w sobie jest piękną i przyciągającą propozycją życia, ale brakuje nam często odpowiedniego języka, by ją przekazać młodemu pokoleniu. Duszpasterstwo młodzieżowe stanowi jedno z największych wyzwań dla naszego Kościoła lokalnego.
1.1 Wyniki analiz ankiet w kluczu głównych tematów synodu
1.1.1 Wspólnoty parafialne
Znakomita większość wszystkich, którzy wypełnili ankiety uważa, że parafia bądź wspólnota jest miejscem rozwoju ich wiary. Dla członków wspólnot takim miejscem jest oczywiście wspólnota dużo bardziej niż parafia zaś dla większości osób wypełniających ankietę indywidualnie właśnie parafia jest miejscem rozwoju wiary. W najmniejszym stopniu tak uważają osoby anonimowe.
Parafia to głównie msze święte, uroczystości i obrzędy liturgiczne (sakramenty) oraz miejsce modlitwy, skupienia, możliwości adoracji Najświętszego Sakramentu, miejsce spotkań grup religijnych. Wspólnota, dla swoich członków, to przede wszystkim miejsce formacji i rozwoju duchowego.
Wśród elementów, które przeszkadzają w tym, by parafie były prawdziwie miejscami wiary, ankietowani wymienili: zamknięte budynki kościołów w dni powszednie; brak stałych godzin otwarcia kancelarii (niektóre parafie); niska aktywność parafialna w postaci małej ilości konferencji, spotkań i innych aktywności; słabe, nudne i schematyczne kazania; złe relacje z księżmi (szczególnie z proboszczem); podejmowanie w Kościele tematów politycznych. Osobom indywidualnym przeszkadza głównie postawa księdza (najczęściej autokratyczne bądź niegrzeczne podejście) oraz brak Mszy świętej odprawianej w rycie trydenckim (wiele osób w ankietach indywidualnych zwracało uwagę na niesprawiedliwe potraktowanie liturgii trydenckiej po wprowadzeniu w naszej diecezji wskazań Tradicionis Custodes papieża Franciszka).
Część́ osób przyznało, że chodzi na msze i nabożeństwa do innych parafii, gdzie czują̨ się̨ lepiej (głównie chodzi o kazania), część rzadko chodzi do Kościoła ze względu na to, że ich zdaniem Kościół popełnia błędy – biskupi i kapłani nie chcą oczyszczenia Kościoła z grzechów pedofili.
Generalnie, parafie i wspólnoty są miejscami rozwoju wiary, utrudnienia są, ale nie jest tak, że uniemożliwiają one formację i rozwój wiary. Z ankiet wynika, że każdy kto tylko chce formować i pogłębiać swoją wiarę w parafii bądź wspólnocie ma w naszej diecezji taką możliwość.
1.1.2 Kościół
Odpowiedzi w ankietach, w których formułowano definicje Kościoła zawierają bardzo szeroki wachlarz różnych treści. Najczęściej wierni podkreślają, że Kościół to:
- Bóg,
- Jezus Chrystus,
- papież,
- kapłani i hierarchowie Kościoła,
- wszyscy wierzący,
- członkowie wspólnot,
- rodzina,
- wszyscy wyznający podobne wartości,
- parafianie,
- wszyscy ochrzczeni,
- ja, my.
Tak szerokie rozumienie pojęcia Kościół dotyczy wszystkich grup jakie wzięły udział w ankiecie.
1.1.1 Towarzysze podróży
We wszystkich ankietach synodalnych akcentowano, że tym, co łączy ludzi w Kościele jest wiara w Boga i sakramenty. Szczególne znaczenie ma chrzest, który tworzy z ochrzczonych wspólnotę, podążającą razem do królestwa niebieskiego. Jednocześnie dostrzegalna jest potrzeba przypomnienia, bądź wyjaśniania wiernym znaczenia tego sakramentu w życiu człowieka oraz zadań jakie z niego wynikają. Jako przewodnicy wskazywani zostali biskupi i prezbiterzy. Wyraźnie wybrzmiało, że wierni oczekują od swoich duszpasterzy mądrości i wiedzy w sprawach wiary i moralności, głębokiej pobożności i rozmodlenia, a przede wszystkim świadectwa życia, którym potwierdzać będą głoszone słowo. Podkreślone zostało, że w tych kwestiach powinni być autorytetami.
Akcentowana była też rola wspólnot, które pomagają w podążaniu przez życie. Grupy te dają ludziom wsparcie i poczucie, że nie są sami, a spotkania formacyjne dają okazję pogłębienia wiary i wiedzy. Należy jednak dołożyć wszelkich starań, by wspólnoty nie stawały się hermetycznymi grupami, a były otwarte na nowych członków.
Dało się też zauważyć oczekiwanie ze strony świeckich większej otwartości na ich inicjatywy oraz chociaż obecności księdza podczas ich realizacji. Jak powiedziano, co prawda rzadko, ale jednak można niekiedy usłyszeć od księdza: „możecie to zrobić, ale na mnie nie liczcie”.
Poruszając kwestię osób pozostających „na uboczu”, podkreślano, że w Kościele jest miejsce dla każdego i nikt nie może czuć się niechciany, niepotrzebny, niemile widziany. Powodem takiego stanu jest odejście od wspólnoty i wyobcowanie się samych ludzi odchodzących od Boga i Kościoła. Przyczyn tego upatrywano w słabej, nieugruntowanej wierze, braku poczucia więzi z Kościołem, niezrozumienie lub brak elementarnej wiedzy religijnej, że do kościoła nie chodzi się dla/do księdza, ale do Pana Boga. Wskazywano również, że przyczyną takiego „autowyobcowania” są najczęściej nieporozumienia, zatargi i osobiste urazy w relacji z księdzem, zaniedbanie życia sakramentalnego, tzw. „wolne związki”, poczucie samowystarczalności i brak potrzeb duchowych. Problemem w dotarciu do tych ludzi jest ich niechęć oraz obojętność na wszelkie zabiegi pragnące przybliżyć ich Kościoła.
Kolejnym problemem jest zbyt duży wpływ mediów, które coraz częściej zastępują relacje interpersonalne; szczególnie cierpią na tym relacje dzieci i młodzieży z rodzicami, którzy szukając odpoczynku, pozwalają dzieciom bawić się smartfonami, tabletami itp.
1.1 Towarzysze podróży
Życie naszego Kościoła realizuje się przede wszystkim w parafiach, w związku z tym osoby „podążające razem” to w odczuciu wiernych zazwyczaj ci, którzy stanowią cząstkę tej samej parafii. Dla mieszkańców dużych miast, wobec społecznej mobilności, to także ci, którzy należą do tego samego ruchu lub wspólnoty, uczęszczają do tych samych kościołów. W relacjach kapłańskich poczucie podążania razem rodzi się zwłaszcza, gdy można dzielić się doświadczeniem pomiędzy księżmi.
Rodzina oraz grupy zaangażowane w życie parafii, mające żywą relację z Chrystusem tj. m.in. rady parafialne, służba ołtarza, szafarze nadzwyczajni Najświętszego Sakramentu, Róże Różańcowe to osoby najczęściej rozpoznawane jako dzielące to samo doświadczenie drogi. Zazwyczaj stanowią oni część parafii najbardziej świadomą celu życia w Kościele i do niej najczęściej wierni odnoszą określenie „nasz Kościół”.
Nie bez znaczenia w wielu społecznościach lokalnych jest także obecność grup znajdujących się na styku przestrzeni Kościoła i szerszego życia społecznego takich, jak wszelkiego rodzaju rady, stowarzyszenia z ich przedstawicielami, a także przyjaciele i znajomi osób zaangażowanych.
Z bólem trzeba zauważyć, że coraz bardziej daleka od doświadczenia wspólnego kroczenia staje się młodzież – z różnych powodów trafiająca na margines życia Kościoła. Młodzież często otwarcie woła o większe zainteresowanie nią w projektowaniu życia wspólnotowego, o uwzględnienie jej wrażliwości i mentalności. Istnieje potrzeba większego dowartościowania sióstr zakonnych w życiu Kościoła i poszczególnych wspólnot parafialnych. Wśród proszących o włączenie we wspólną pielgrzymkę znajdują się także poszukujący doświadczenia wiary, skrzywdzeni przez ludzi Kościoła i przez ich antyświadectwo, małżonkowie żyjący w powtórnych związkach małżeńskich, osoby z kręgu LGBT chcące poważnie przeżywać swoją wiarę, osoby uwikłane w nałogi oraz uchodźcy. Utrudnione jest poczucie bliskości we wspólnej drodze także w przypadku osób reprezentujących nurt tradycjonalistyczny. Wykluczeni czują się niekiedy niepełnosprawni mający trudności z mobilnością, z racji niemożności uczestniczenia w życiu parafii. Brak łączności między pokoleniami w parafii zaburza poczucie, że stanowi ona wspólnotę. Poza wspólnotą znajdują się ludzie kierujący się fałszywym obrazem Kościoła, czy stereotypami, a także osoby niepraktykujące, dla których trwanie na peryferiach jest wygodne i jest ich osobistym wyborem. Równocześnie wydaje się, że duszpasterze i zaangażowani wierni zbyt szybko rezygnują z zabiegania o osoby mające trudności w wierze i przeżywające kryzysy.
Doświadczenie kroczenia razem budowane jest przez uczestnictwo w liturgii parafialnej: niedzielnej Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu, wspólnotowej medytacji Słowa Bożego. Jest ono wzmacniane przez realizację wymiaru praktycznego życia wspólnoty: organizację odpustów i festynów parafialnych, akcji charytatywnych, działań związanych z troską o struktury materialne parafii tj. porządkowanie budynków, wyposażenia ruchomego.
Wierni, zwłaszcza młodzi, widzą niekiedy, że „pasterze podążają swoim rytmem, a owce idą swoim rytmem”, co sprawia, że „są od siebie oddaleni i sobie obcy”. Niepotrzebne bariery budowane są przez wyniosłość księży w słowach i w stylu życia. To oddalenie księży od wiernych w konsekwencji przynosi brak więzi, samotność, unikanie siebie, osamotnienie księży w dźwiganiu odpowiedzialności za parafię i poważną trudność w angażowaniu nowych ludzi w życie parafii. Obrazem tego jest niedostępność księży dla osób przychodzących na plebanię, dzwoniących, piszących emaile, a także nieznana droga dostępu do urzędów kurialnych. Odczuwany jest też pośród wiernych brak spotkań z biskupami, ich oddalenie, niemożność zakomunikowania im wprost swoich myśli, problemów dotyczących codzienności. Poczucie jedności z Kościołem, z diecezją, zaburzane jest także przez zauważany brak przejrzystości i milczenie w rozliczaniu nadużyć i zaniedbań w życiu księży i sprzeczne komunikaty medialne episkopatu.
Wszędzie tam, gdzie służą kapłani głęboko uformowani duchowo, potrafiący być przewodnikami dla ludzi sobie powierzonych, pogłębia się poczucie wspólnej drogi. Głęboka tęsknota za Kościołem przeżywanym jako wspólny dom ma tam szansę znaleźć swoje zaspokojenie. Taki Kościół jest atrakcyjny, a zaangażowani weń wierni mają siłę do przyciągania tych, którzy stoją na peryferiach wspólnoty lub poza nią, mają też zdolność do rozpoznawania siebie nawzajem jako braci i siostry. W Kościele widzianym jako dom jest miejsce dla każdego, jest otwartość na różnorodność, na istnienie różnych grup pozwalających uniknąć anonimowości, czy relacji usługodawca – petent, które dotykają dziś tak wiele parafii. Taki Kościół przestaje nadmiernie zajmować się sobą jako instytucją, a zaczyna odpowiednio intensywnie troszczyć się o zbawienie ludzi.
1.1 Oddaleni i pozostający na marginesie, zaangażowanie w misję
W czasie trwającej obecnie wojny na Ukrainie osoby niewierzące angażują się w różne działania pomocowe we współpracy z parafiami. Niestety, to zaangażowanie nie niesie ze sobą rozbudzenia wiary i nie owocuje włączeniem we wspólnotę parafialną.
Uczestnik dekanalnego spotkania synodalnego
Przez cały okres, kiedy prowadzę duszpasterstwo związków niesakramentalnych – to jest przez 22 lata – przewinęło się przez nasze spotkania około trzydziestu par. Ostatnio regularnie przychodzą jedynie cztery pary. Większość par swoją przygodę z duszpasterstwem kończy na pierwszej wizycie, jak tylko okazuje się, że udział w spotkaniach nie doprowadzi ich do możliwości zawarcia sakramentalnego małżeństwa. Brak zainteresowania nie wynika z braku wiedzy, co do istnienia tego duszpasterstwa, gdyż podejmowane były w minionych latach różne inicjatywy promujące naszą grupę, ale odzew był znikomy. Można nawet stwierdzić, że żaden.
Wieloletni duszpasterz związków niesakramentalnych
Problemy, o których rozmawiamy w ramach procesu synodalnego są nam dobrze znane. Borykamy się z nimi od jakiegoś czasu i szukamy rozwiązań. Nie należy się spodziewać, że dostaniemy jakieś gotowe rozwiązania. Nie mamy pomysłów żeby pracować z dziećmi, z młodzieżą, bo jeśli po pierwszej Komunii św. wszystko się rozmywa i rodziców nie ma, to znaczy, że aktualnie stosowane przez nas metody są nietrafione.
Proboszcz parafii w większym mieście
Jeszcze kilka lat temu, gdy koledzy i koleżanki w pracy dowiadywali się, że ktoś jest wierzący, uznawali to z szacunkiem za gwarancję pewnych wartości. Dzisiaj wywołuje to raczej niewybredne żarty, przyjmowane jest z politowaniem i powoduje, że traktuje się nas jako osoby nieprofesjonalne i nielogiczne.
Świecki uczestnik synodu diecezjalnego
* * *
Wspólna refleksja pomogła zarówno parafiom jak i całej diecezji uświadomić sobie, jak wiele osób i środowisk trwa w oddaleniu od Kościoła lub pozostaje w nim na marginesie. W pierwszej kolejności wskazano na imigrantów zarobkowych, głównie z Ukrainy (a w ostatnich miesiącach również uchodźców wojennych). Najczęściej są to osoby wyznania prawosławnego lub grekokatolicy, których charakteryzuje szczera i otwarta wiara. Szukają oni pomocy w naszych kościołach. To ludzie z dużym potencjałem duchowym, którymi należy się zająć, stworzyć im przestrzeń do rozwoju wiary i formacji, zaangażować ich w życie parafii. Wśród imigrantów są również osoby niewierzące. Część z nich wyraża zainteresowanie wiarą, a nawet prosi o sakramenty inicjacji, chociaż nierzadko aktualnie obowiązujące przepisy kościelne i wymogi formalne są trudne do spełnienia ze względu na szczególną sytuację tych osób. Potrzeba w tej dziedzinie większej elastyczności. Warto również, by diecezja starała się o nawiązanie kontaktu z duszpasterzami katolickimi pracującymi na Wschodzie, aby czerpać z ich doświadczeń i wykorzystywać je w duszpasterstwie imigrantów.
Liczna grupa oddalonych to młodzież i dzieci. Chociaż w dużej części uczestniczą oni jeszcze w lekcjach religii w szkole (ale jest z tym coraz trudniej), to nie przekłada się to na ich więź z Bogiem i życie chrześcijańskie. Zwłaszcza pandemia wprost „wygoniła ich z kościoła”, a świat wirtualny, w którym żyją, dosłownie ich „pożera”. Nie są wrogo nastawieni do wiary chrześcijańskiej, ale po prostu obojętni. Zdają się nie mieć żadnych potrzeb religijnych. Próba zatrzymania ich niejako „na siłę” przy Kościele, na przykład poprzez wydłużanie formacji przygotowującej do sakramentów, przynosi zupełnie odwrotne efekty. Duszpasterze obwiniają za to rodziny, w których młodzi ludzie często nie znajdują przykładu żywej wiary i religijnej atmosfery. Jednak również w tych rodzinach, gdzie rodzice są głęboko wierzący i ofiarnie zaangażowani w religijne wychowanie dzieci, młodzi ludzie tracą wiarę i odchodzą od Kościoła.
Znaczącą grupę oddalonych stanowią także osoby znajdujące się w nieprawidłowych sytuacjach małżeńskich: żyjący ze sobą bez ślubu, rozwiedzeni, żyjący w tzw. związkach niesakramentalnych. Ich sytuacja uniemożliwia im pełnienie funkcji rodziców chrzestnych. Osoby te mają poczucie wykluczenia, czują się chrześcijanami „drugiej kategorii”.
Zwrócić należy też uwagę na mieszkańców wsi, która doświadcza obecnie głębokich przemian społecznych związanych z rozpadem tradycyjnej wspólnoty. Dotychczas wspólnota ta opierała się na bliskich relacjach związanych ze wspólnie podejmowaną pracą na roli. Rolników na wsi jest jednak coraz mniej. W takiej sytuacji wiejskie parafie, z obiektywnych powodów oferujące znacznie mniej rozwiniętą aktywność duszpasterską niż ośrodki miejskie, nie potrafią stworzyć dostatecznie silnej i angażującej wspólnoty.
Ponadto wskazywano jeszcze następujące kategorie oddalonych i pozostających na marginesie:
- Osoby zajęte przez cały dzień pracą zawodową.
- Mieszkańcy parafii, którzy wyjechali za granicę ze względu na pracę zawodową.
- Osoby sporadycznie praktykujące, pojawiające się w kościele wyłącznie przy okazji pogrzebu, ślubu, czy innego rodzinnego wydarzenia. Aktualne propozycje duszpasterskie nie docierają do nich i nie powodują obudzenia wiary.
- Mężczyźni.
- Romowie i inne osoby znajdujące się w podobnej sytuacji. Ich sposób życia i mentalność stoją w sprzeczności z obowiązującymi wymaganiami formalnymi wynikającymi z prawa kanonicznego. To ich zniechęca, a przez to utrudnia lub wręcz uniemożliwia dostęp do sakramentów.
- Ludzie, którzy praktykowali wiarę przed pandemią, ale obecnie – po zniesieniu związanych z nią obostrzeń – nie ma już ich w kościele. Pracę i obowiązki stawiają przed formacją i życiem duchowym.
Przy świadomości istnienia wszystkich tych grup oddalonych, w refleksji synodalnej pojawiały się jednak również głosy, bynajmniej nie odosobnione, że w oddaleniu i na marginesie pozostają wyłącznie ci, którzy sami to wybrali. Chcą stać z daleka i krytykować, albo nawet całkowicie zrywają więź z Kościołem.
Aby dotrzeć do oddalonych i pozostających na marginesie, potrzebne jest „wyjście na peryferie”, aktywne poszukiwanie tych, którzy opuścili Kościół, większe skoncentrowanie działań duszpasterskich na ludziach wykluczonych i nieobecnych. Wskazywano w tym kontekście na ważną, a nawet decydującą rolę świadectwa składanego przez wiernych świeckich. Mówiono o potrzebie specjalistycznego duszpasterstwa związków niesakramentalnych, katechizacji dorosłych, propozycji formacji dla młodzieży po bierzmowaniu, konieczności odnowienia nauczania religii, być może nawet rezygnacji z nauczania jej w szkole. Wskazywano, że jako przestrzeń ewangelizacji trzeba wykorzystać przygotowanie dzieci do pierwszej Komunii św., przygotowanie młodzieży do bierzmowania czy kursy przedmałżeńskie.
Wszystkie te propozycje pozostają jednak ogólnymi postulatami. W praktyce duszpasterze i zaangażowani wierni świeccy szczerze przyznają: nie wiemy, co robić. Podejmowane próby nie przynoszą spodziewanych owoców, choć bywają nieraz okupione wielkim wysiłkiem i nakładem środków. Przykładem tego jest sam proces synodalny. W spotkaniach konsultacyjnych w parafii brali zwykle udział najbardziej zaangażowani parafianie (liderzy grup, osoby z rady duszpasterskiej). Do osób rzadko uczęszczających do kościoła nie udało się dotrzeć.
Wśród przeszkód w aktywności duszpasterskiej i ewangelizacji wymienia się przytłoczenie proboszczów bardzo absorbującymi kwestiami administracyjnymi i gospodarczymi. Wskazuje się także na całkiem przyziemne kwestie, jak na przykład brak ogrzewanych kościołów i innych pomieszczeń umożliwiających spotykanie się. W mniejszych i uboższych parafiach zmusza to do ograniczenia działalności duszpasterskiej w zimniejszej porze roku do niezbędnego minimum. Niektóre parafie na terenach wiejskich sygnalizują również problemy z dostępem do Internetu, co utrudnia im wykorzystanie nowych mediów w podejmowanych działaniach ewangelizacyjnych i w komunikowaniu się z wiernymi oraz z instytucjami diecezjalnymi.
Ewangelizacja to nie tylko zadanie stojące przed parafią bądź innymi podmiotami kościelnymi, ale także zadanie każdego chrześcijanina. Wierni zasadniczo mają tego świadomość, chociaż tu i ówdzie pokutuje jeszcze przekonanie, że misje dotyczą jedynie tzw. terenów misyjnych. Świeccy katolicy doświadczają jednak rozmaitych trudności w codziennym dawaniu chrześcijańskiego świadectwa w swoich środowiskach. Jako przeszkody w misyjnym zaangażowaniu wszystkich wierzących najczęściej wymieniane są:
- Obawa przed szykanami bądź odrzuceniem lub wyśmianiem.
- Brak silnej tożsamości chrześcijańskiej wśród wiernych. Brak żywej wiary lub wiara wyłącznie powierzchowna, tradycyjna.
- Brak spójności we własnym życiu, niezgodność własnego postępowania z wyznawaną wiarą.
- Brak wiedzy religijnej lub zbyt słaba wiedza.
- Brak wsparcia ze strony duchowieństwa. Chodzi o to, że Kościół w swoich oficjalnych wypowiedziach coraz częściej bywa odbierany jako niejednoznaczny, rezygnujący z jasnego i klarownego „świata norm”, reagujący zbyt słabo lub zbyt bojaźliwie na kierowane w jego stronę ataki.
[Źródło: https://synod.org.pl/diecezja-zielonogorsko-gorzowska/]
1.1 Towarzysze podróży
Dla wielu osób Kościół jest wspólnotą ludzi wierzących. Miejscem, gdzie można się wyciszyć, doświadczyć Boga, odnaleźć odpowiedzi na pytania codzienności, a także zobaczyć świadectwo wiary innych ludzi. Często podkreślano, że to dzięki wspólnocie można lepiej poznać Boga i zrozumieć nauczenie Kościoła.
Kościół to wspólnota ludzi potrafiących ze sobą rozmawiać, wymieniać poglądy, dyskutować o sprawach istotnych, dla których najwyższym darem jest Eucharystia. Kościół jest miejscem, w którym człowiek spotyka Boga. Nie tylko w Eucharystii i sakramentach, ale również w drugim człowieku.
Niektórzy sądzą, że ewangeliczne podążanie za Chrystusem staje się coraz bardziej teorią, a nie praktyką. Kościół hierarchiczny dostrzegany jest jako odrębna grupa pozbawiona jedności. Świeccy i duchowni – to dwa światy, a to przeszkadza synodalności i wspólnemu towarzyszeniu. Rozmówcy podkreślali, że wiele problemów, z jakimi mierzy się Kościół, dotyczy bardziej jego struktury, a nie wspólnoty. Dostrzegano zamknięcie się instytucji na tych, którym leży na sercu dobro Kościoła i którzy chcą go autentycznie i mądrze reformować oraz uzdrawiać.
Wielu świeckich zauważyło, że w ordynariacie polowym cenne jest zrozumienie i otwartość kapelanów na ludzi i ich problemy. Podkreślali, że kapelan jest osobą jednoczącą i potrafiącą przyjść z pomocą do drugiego człowieka. Najbardziej cenna jest wierność tradycji Chrześcijańskiej, budzenie, krzewienie i ożywianie wartości religijno-patriotycznych. „Cenne jest to, że chrześcijanie są również w mundurach” – stwierdziła pewna osoba.
Dostrzeżono, że ordynariat polowy troszczy się o tych, którzy na co dzień służą Ojczyźnie, spiesząc im z posługą sakramentalną, przez co umacnia wiarę „mundurowych”. Uczestnicy podkreślali ludzkie podejście kapelanów do problemów wiernych, zrozumienie i wsparcie, jakiego potrzebują i oczekują w kwestiach wiary i moralności.
Niestety Kościół osób zaangażowanych to mniejszość. Za pozostającymi na„marginesie” uważa się ludzi przychodzących sporadycznie do Kościoła tylko przy okazji chrztu, Pierwszej Komunii św., ślubu, pogrzebu. Do grupy wykluczonych zaliczyć można także osoby, które dokonały aktu apostazji oraz świadomie niebiorących udziału w życiu wspólnoty. Podkreślano, że wiele osób żyje „na peryferiach Kościoła” zpowodu życia niezgodnego z przykazaniami, w myśl zasady: „jeśli nie żyjesz tak, jak wierzysz, zacznieszwierzyć tak, jak żyjesz”, uznając zasady Kościoła za zbyt trudne i nieprzystające do współczesnych czasów.
Jednym z pojawiających się w konsultacjach problemów był temat marginalizowania osób w związkach niesakramentalnych, których zarówno w środowisku wojskowym, jak i cywilnym jest coraz więcej. Wierni stwierdzili, że brakuje im bardziej „ludzkiego” podejścia do takich związków oraz możliwości przyjmowania Komunii świętej.
Kościoła nie stanowią tylko tzw. „katolicy praktykujący”. Można odnieść wrażenie, że większość stanowią ci, którzy przyjmują wciąż sakramenty chrztu czy małżeństwa, jednak traktują te wydarzenia jako pewnego rodzaju tradycję, spotkanie towarzyskie czy folklor. Jednocześnie zupełnie zaniedbują spowiedź i Mszę św.
Liczba osób, które identyfikują się z Kościołem, spada. Wydaje się, że Kościół nie czuje się za to odpowiedzialny, często usprawiedliwiając to warunkami zewnętrznymi: liberalizmem, wzrostem znaczenia mediów, upadkiem autorytetów we współczesnym świecie, konsumpcjonizmem, itd. Jednak wśród odchodzących są też ci, którzy podjęli taką decyzję wskutek osobistego kontaktu z proboszczem, płytkimi wypowiedziami ludzi Kościoła, a przede wszystkim z powodu haniebnych czynów niektórych duchownych.
Wielkim problemem współczesnego Kościoła jest rosnąca obojętność wielu ludzi młodych. Swoim buntem pokazują, że Kościół nie zna ich świata, że mówi w niezrozumiałym dla nich języku. To zagubienie i odejście od Kościoła ludzi młodych jest spowodowane nie tylko z winy Kościoła, ale też z powodu kryzysu, jaki przeżywa współczesna rodzina. Wielu ludzi młodych czuje się zagubionych z powodu braku przykładu życia wiarą ze strony rodziców. Część rodziców, jak przyznają same dzieci, nie uczęszcza regularnie do kościoła, nie uczestniczy w życiu sakramentalnym. Zauważa się to podczas przygotowania do Pierwszej Komunii św., kiedy to sama uroczystość Komunii jest tylko okazją, pretekstem do rodzinnych spotkań, a nie osobistym przyjęciem Chrystusa w sakramencie Eucharystii.
Uczestnicy spotkań podkreślali, że Kościół jest otwarty dla wszystkich. Jedynym wspólnym mianownikiem jest przyjęty sakrament chrztu. Do Kościoła bowiem należą zwolennicy różnych opcji politycznych i praktykujący z różną częstotliwością.
Nie brak także postaw traktujących parafię jako punkt usługowy, w którym wszystko się należy, nawet z pominięciem prawa kanonicznego.
Dość powszechna krytyka kapłanów skutkuje nie tylko brakiem szacunku względem duchownych, ale jest totakże zły przykład dla młodych, którzy poszukują autorytetów, a w niektórych przypadkach rozważają wybór stanu kapłańskiego lub wstąpienie do zakonu.
Braki w Kościele często wynikają z braków zwykłych ludzi tworzących wspólnotę – osób świeckich. Nie są one domeną jedynie osób duchownych. Zachowanie zwykłych ludzi również bywa gorszące. Społeczeństwo oczekuje, że duchowni poprzez wiedzę i doświadczenie pomogą ludziom stawać się lepszymi.
W Kościele brakuje zwrócenia większej uwagi na osoby upadające, które gdzie niegdzie mogą być wręcz narażone na ostracyzm i mają trudności w powrocie do wspólnoty. Potrzeba obecności kapłanów dla zwykłych wiernych, zrozumienia i człowieczeństwa, opieki i otwartości. Brakuje też ludzi młodych i młodych rodzin, autentycznej radości z Eucharystii oraz ducha odnowy w Duchu.
Oto świadectwa pewnych osób: „W obecnym kościele brakuje mi spokoju. Rozliczenia za przewiny i przestępstwa”. „Nie można pozostawać obojętnym na ataki na współczesny Kościół jako całość i stać z boku nie zajmując stanowiska”. „Brakuje tego abyśmy szli przez życie w jedności, a nie w waśniach, sporach, podziałach i nienawiści (…)”.
Z przeprowadzonych ankiet wyłania się obraz osoby wierzącej, która definiuje siebie jako katolika na podstawie własnej deklaracji i uczestnictwa w obrzędach religijnych. Niektórzy uważają, że wierni wybiórczo traktują dogmaty – ludzie wierzą w to, co chcą lub w to, co jest dla nich wygodne. Jako przyczynę trwania w wierze najczęściej wymieniano wychowanie, tradycję i przekazywane wartości. Religijność przestaje być masowa czy narzucona, a często staje się przemyślana i osobista. Można odnieść wrażenie, że praktyki religijne są ważne, ale najważniejsze stały się osobiste odczucia.
Niektórzy badani uważają, że nie należy doszukiwać się jakiegoś kryzysu wiary, bardziej należałoby zwrócić wzrok w stronę narastającego negatywnego stosunku wiernych do instytucji Kościoła. Część z osób przyznała,że za taki stan rzeczy odpowiadają spory związane m.in. z zapłodnieniem „in vitro”, aborcją, mieszkaniem bez ślubu czy rozwodami. Warto zauważyć, że Kościół nadal przyciąga wielu młodych ludzi i jest w stanie zaoferować im odpowiedzi na pytania, których w nowoczesnym świecie brakuje.
1.2 Chrześcijanie w środowisku mundurowym
Od chrześcijan w środowisku mundurowym oczekuje się braterstwa, większego dbania o innych, wspólnego zaangażowania w głoszenie dobroci i miłosierdzia Bożego. Dyspozycyjności, gotowości do działania – jak w służbie Ojczyźnie. Rozsądnego połączenia służby z dobrocią, szczerością, sprawiedliwością i godnością chrześcijanina. Chrześcijańskiego zachowania, wybaczania bliźnim i przestrzegania przykazań. Równego traktowania bez hierarchizacji, wiarygodności i nie ukrywania się z praktykami chrześcijańskimi.
Lista tematów synodalnych
Przebieg procesu synodalnego
Opis jak wyglądał proces synodalny w poszczególnych diecezjach, najważniejsze daty, kamienie milowe, pozytywne doświadczenia, co było trudne w spotkaniach synodalnych.
Towarzysze podróży
W Kościele i w społeczeństwie jesteśmy na tej samej drodze, ramię w ramię.
Kiedy mówimy „nasz Kościół”, to kogo mamy na myśli? Kto w naszym Kościele „podąża razem”? Kto oczekuje, aby bardziej ku niemu wyjść i zaprosić go do wspólnej drogi wiary? Jakie osoby lub grupy są zaniedbane i nie objęte troską o to, by iść razem drogą wiary i stanowić jedną wspólnotę Kościoła?
Zestawienie odpowiedzi na te pytania zawarte w syntezach diecezjalnych.
Słuchanie
Słuchanie jest pierwszym krokiem, ale wymaga otwartego umysłu i serca, bez uprzedzeń.
Czy umiemy słuchać siebie nawzajem w naszym Kościele? Czyj głos jest pomijany lub za mało słyszany? Z jakiego powodu? Czy potrafimy określić uprzedzenia i stereotypy, które utrudniają nam słuchanie innych? Czy z otwartym umysłem i sercem umiemy wsłuchiwać się w poglądy inne niż nasze; także osób spoza wspólnoty Kościoła?
Zabieranie głosu
Wszyscy są zaproszeni do mówienia z odwagą i zaufaniem, to znaczy łącząc wolność, prawdę i miłość.
Czy w Kościele nasz/mój głos ma znaczenie i czy znajdujemy przestrzeń do wypowiedzi i bycia wysłuchanym? Czy czujemy, że przemawiający w naszym imieniu faktycznie reprezentują także nas? Jaki mamy na to realny wpływ?
Celebrowanie
„Wspólna droga” jest możliwa tylko wtedy, gdy opiera się na wspólnotowym słuchaniu Słowa Bożego i sprawowaniu Eucharystii.
Czy liturgiczne celebracje i doświadczenie wspólnotowej modlitwy w naszym Kościele mają realny wpływ na moją/naszą praktykę codziennego życia: decyzje, wybory, inspiracje? Czy czujemy się zaproszeni do czynnego (praktycznego) zaangażowania w liturgię, czy też pozostawia nam się rolę „widza”? Czy sami pielęgnujemy w sobie pragnienie zaangażowania? Czy przeżywanie liturgii umacnia i motywuje mnie/nas do podjęcia misji ewangelizacji?
Współodpowiedzialni w naszej wspólnej misji
Synodalność służy misji Kościoła, do udziału w której powołani są wszyscy jego członkowie.
Czy mamy świadomość, że jako ochrzczeni wszyscy jesteśmy powołani do misji ewangelizowania? Co nas hamuje w podejmowaniu tej misji i wspieraniu w niej innych: w nas samych, w środowisku życia, we współczesnej kulturze?
Dialog w Kościele i społeczeństwie
Dialog wymaga wytrwałości i cierpliwości, ale umożliwia także wzajemne zrozumienie.
W jaki sposób w naszym Kościele rozwiązywane są konflikty i trudności wynikające z różnicy poglądów, dążeń, oczekiwań? Czy dialog jest naszym sposobem wychodzenia z tych problemów? Jak w tym kontekście wygląda współpraca różnych instytucji, organizacji i ruchów kościelnych? Czy umiemy uczyć się form dialogu od instytucji niekościelnych? Czy dialog jest również przestrzenią naszego spotkania z wyznawcami innych religii i zniewierzącymi?
Ekumenizm
Dialog między chrześcijanami różnych wyznań, zjednoczonymi przez jeden chrzest,
zajmuje szczególne miejsce na drodze synodalnej.
Jakie relacje ma nasza wspólnota kościelna z członkami innych tradycji chrześcijańskich i wyznań? Co nas łączy i jak razem podążamy? Jakie owoce przyniosło nam wspólne podążanie? Jakie są trudności? Jak możemy zrobić następny krok we wspólnym podążaniu naprzód?
Władza i uczestnictwo
Kościół synodalny jest Kościołem uczestniczącym i współodpowiedzialnym.
Kto w naszym Kościele podejmuje decyzje i czego one dotyczą? Czy jest to wyłącznie forma indywidualnego przewodniczenia czy jest też w tym wymiar wspólnotowy? Czy istnieje współpraca zespołowa i czy w tym kontekście promowane jest zaangażowanie świeckich, np. w radach duszpasterskich i ekonomicznych, w kierowaniu wspólnotami? Czy jesteśmy gotowi podjąć się współodpowiedzialności za podejmowane decyzje i działania?
Rozeznawanie i podejmowanie decyzji
Na drodze synodalnej podejmujemy decyzje poprzez rozeznawanie tego, co Duch Święty mówi przez całą naszą wspólnotę.
Jak rozumiemy to, że Kościół jest hierarchiczny a nie demokratyczny? Czy w tak zorganizowanym Kościele widzimy miejsce dla wspólnego rozeznawania i podejmowania decyzji całego ludu Bożego wraz z pasterzami? Jak możemy wzrastać we wspólnotowym rozeznawaniu duchowym?
Formowanie się do synodalności
Synodalność pociąga za sobą otwartość na zmiany, formację i ciągłe uczenie się.
Jak formowane są osoby, zwłaszcza te, które pełnią odpowiedzialne funkcje we wspólnocie chrześcijańskiej, aby były bardziej zdolne do słuchania i dialogu, rozeznawania? Czy mamy świadomość odpowiedzialności za własną nieustanną formację do odpowiedzialności i misji ewangelizacyjnej w Kościele?
Peryferia
W wielu syntezach problem osób pozostających na marginesie Kościoła przewijał się w kontekście podstawowych pytań synodalnych. Jednak w niektórych opracowaniach peryferiom poświęcone zostały osobne sekcje – prezentujemy je w tym miejscu.
Młodzież której nie ma
Palący brak młodzieży w Kościele zauważono w prawie każdej syntezie diecezjalnej. Najczęściej poruszano tą kwestię w kontekście pytań synodalnych. Czasami poświęcano młodzieży osobne sekcje – prezentujemy je w tym miejscu.
Wnioski synodalne przygotowane wg innych kluczy
Niektóre wnioski synodalne przygotowane zostały według innych kluczy niż 10 pytań synodalnych.
Prezentujemy je w tym miejscu.
Podsumowanie syntez diecezjalnych – zakończenie
Wnioski kończące syntezy diecezjalne.