Sesje synodalne w Rzymie (4-29.10):
przebieg prac, transmisje, zdjęcia / dokumenty, homilie, medytacje itp / pozostałe materiały

Szukaj
Close this search box.

Pomogłem napisać pierwszy dokument globalnego synodu. Oto co usłyszeliśmy od katolików z całego świata – America. The Jesuit Review [Tłumaczenie maszynowe tekstu angielskiego]

Uwaga redaktora: Po fazie słuchania Synodu o Synodalności, mieszanka zakonników, duchownych i świeckich zebrała się we Frascati, we Włoszech, aby dokonać syntezy raportów z całego świata. Austen Ivereigh wziął w tym udział i przedstawia tę wewnętrzną relację.

Pod koniec naszego pierwszego dnia we Frascati pod koniec września, uderzony powagą zadania, które przed nami stało, wysłałem wiadomość do przyjaciela, aby powiedzieć, że wielu z moich kolegów “ekspertów” czuło rękę historii i ciężar odpowiedzialności na naszych ramionach. “Mam nadzieję, że prowadzisz dziennik”, odpisał mój przyjaciel.

Nie chodziło mi tylko o presję stworzenia w ciągu dwóch krótkich tygodni dokumentu, który zbierał owoce największego ćwiczenia w słuchaniu i konsultacjach, jakie kiedykolwiek przeprowadził Kościół katolicki. Było to coś bardziej uroczystego. Jak powiedział nam tego ranka kardynał Mario Grech, sekretarz generalny Synodu Biskupów, byliśmy na res sacra, świętej ziemi. Dokumenty, które powierzono 26 członkom grupy czytającej i piszącej, zostały napisane ze łzami, a czasem nawet z krwią męczenników. Czytanie ich powierzchownie, lub używanie ich w służbie takiego czy innego programu, byłoby brakiem szacunku nie tylko dla ludzi, ale i dla Ducha Świętego działającego poprzez sensus fidelium. “Jesteśmy sercem i uszami Kościoła, aby usłyszeć wołanie ludu Bożego” – powiedział nam kardynał Grech, przemawiając po włosku.

Naszym zadaniem było przedstawienie w jednym dokumencie, dostępnym dla całego Kościoła, nadziei i marzeń ludu Bożego, który w ciągu wielu miesięcy zgromadził się w bezprecedensowej liczbie na całym świecie na pierwszą fazę Synodu o Synodalności.

Przypominając nam słynne cztery zasady papieża Franciszka (czas jest większy niż przestrzeń, rzeczywistość jest większa niż idee, jedność przeważa nad konfliktem, a całość jest większa niż część), kardynał Grech powiedział, że pierwsza faza polegała na tym, aby pozwolić głosowi Ducha Świętego wyłonić się ponad konfliktami i podziałami; na słuchaniu doświadczenia, a nie dyskutowaniu o ideach; oraz na uchwyceniu większego obrazu, “tego, co Duch mówi do całego Kościoła, a nie tylko do jednej jego części”. Wielu ludzi, przypomniał nam, nie wzięło udziału w synodzie lub zrobiło to sceptycznie z powodu poprzednich doświadczeń, w których przemawiali, ale to, co powiedzieli, nie zostało wysłuchane ani nie podjęto działań. Tym razem musiało być inaczej.

Aby być głosem ludu Bożego, dodał kardynał Jean-Claude Hollerich, S.J., relator synodu, “trzeba być obecnym nie tylko umysłem, ale całym sobą”. Oznaczało to bycie uważnym, na przykład na sposób, w jaki w niektórych raportach synodalnych filtry zostały nałożone na to, co mówili ludzie przez biskupów chcących upiększyć lub grupy z agendami.
Bądźcie otwarci na to, co się przelewa” – powiedział nam Giacomo Costa, S.J. – “Gdzie to jest? “Gdzie to jest? Do czego jesteśmy powołani?” Ojciec Costa, weteran Synodu o Młodzieży z 2018 roku i ekspert w procesach rozeznawania grupowego, był inżynierem naszego procesu. Ale tego pierwszego dnia był bardziej jak przewodnik rekolekcyjny, zachęcając nas do otwarcia się na łaski, których potrzebowaliśmy: do bycia otwartym, do zaufania procesowi i do współpracy – nie tylko we wspólnym pisaniu dokumentu, ale do bycia w służbie szerszej misji. Będąc wiernymi temu, co usłyszeliśmy od ludzi, zostaliśmy wezwani do bycia uważnymi na to, co Duch Święty w nas wzbudził, aby uchwycić “nową rzecz”, którą Bóg ofiarował swojemu Kościołowi w naszych czasach, co Papież Franciszek rozumie przez el desborde, przelew.

Proces i duch Frascati

Wezwani przez sekretariat synodu do Frascati, miasteczka na obrzeżach Rzymu, między 22 września a 2 października, przybyliśmy, jak się wydaje, z każdego zakątka świata. Mieszanka zakonników, duchownych i świeckich z wielu miejsc – między innymi z Libanu, Francji, Kanady, Singapuru, Węgier, Portugalii, Peru, Kenii i Korei – podzieliliśmy się na trzy pokrywające się kategorie. Większość z nas była teologami, prawnikami kanonicznymi i badaczami Pisma Świętego; niektórzy byli facylitatorami procesów synodalnych i programów przywódczych; dwóch z nas zajmowało się komunikacją kościelną. Wielu było również członkami czterech komisji synodalnych: teologicznej, metodologicznej, duchowości i komunikacji. Jedynym biskupem w grupie zaproszonych czytelników/pisarzy był arcybiskup Timothy Costelloe, S.D.B., z Perth, przewodniczący australijskiej rady plenarnej.

Dodając naszych 26 członków grupy czytających/piszących do trzech przełożonych sekretariatu synodu i czterech członków grupy koordynującej synod, 33 osoby były bezpośrednio zaangażowane w opracowanie dokumentu, w tym 12 kobiet. Chociaż czytane przez nas sprawozdania mogły być w każdym z pięciu języków dopuszczonych przez sekretariat, w celu ułatwienia procesu Frascati, w naszych rozważaniach używałyśmy tylko języka angielskiego i włoskiego.

Każdy z członków grupy czytającej i piszącej przybył po przeczytaniu około 15 do 20 dziesięciostronicowych “narodowych raportów syntetycznych” przesłanych do sekretariatu przez 112 – czyli prawie wszystkie światowe konferencje biskupów i Kościoły Wschodnie.

Te lokalne raporty kościelne, z których każdy jest syntezą procesów diecezjalnych, stanowiły główny materiał, nad którym pracowaliśmy. Ale mieliśmy też na uwadze raporty, które sekretariat synodu już przejrzał: syntezy przełożonych zakonów z całego świata; pojedynczy wniosek 150 stowarzyszeń wiernych świeckich; raporty 17 dykasterii Kurii Rzymskiej; raport opracowany przez “influencerów” ze świata cyfrowego, których przełomowe słuchanie online przyciągnęło ponad 100 000 osób. Na koniec wysłuchaliśmy prezentacji na temat propozycji ponad 1000 osób lub grup, które z różnych powodów zdecydowały się napisać bezpośrednio do sekretariatu, a nie poprzez swoje Kościoły lokalne.

Dwa tygodnie zostały podzielone z grubsza na trzy okresy. Najpierw były cztery dni “słuchania”, podczas których pracowaliśmy w małych grupach, aby zidentyfikować kluczowe elementy – odzwierciedlające konsensus lub mniejszościowe, prorocze głosy – które podsumowaliśmy w prezentacjach na sesjach plenarnych. Następnie nadeszły kolejne cztery dni “pisania”, podczas których przygotowywaliśmy pierwszy projekt. Po dniu wolnym od pracy na grupowej wizycie w pałacu papieskim i ogrodach Castel Gandolfo, ostatnie dni spędziliśmy na przeglądach i poprawkach, z pomocą rady synodu składającej się z 16 osób, głównie kardynałów, którzy musieli zatwierdzić ostateczny projekt. No i spotkaliśmy się z papieżem Franciszkiem.

Proces był intensywny i męczący, a zadanie – wyścigiem z czasem. Ale udział w nim był też przywilejem. Spędzanie dużej ilości czasu we wzajemnie zachwycającym towarzystwie – przy posiłkach, podczas liturgii i w rozmowach duchowych, pracując w małych grupach i od czasu do czasu idąc do miasta na kawę i lody – pomogło uformować instrument rozeznawania. W miarę jak dostrajaliśmy się do siebie nawzajem, do głosów w raportach i wreszcie do Ducha Świętego, to, co na początku wydawało się niemożliwe, zaczęło ustępować miejsca świadomości, że rodzi się coś ważnego.

Ojciec Costa stale zmieniał skład grup: najpierw według kontynentu, potem według płci, a następnie według statusu kościelnego. I tak na przykład rano byłem w grupie europejsko-włoskiej, po południu w męskiej – angielskiej, a następnego dnia rano w świeckiej – włoskiej. Wszystko to miało na celu zapewnienie, że nasze szczególne perspektywy nie zostaną utracone, a jednocześnie wytworzenie treści do raportu w postaci paragrafów z popierającymi je cytatami z dokumentów. Te cytaty, wyłapujące nie tylko to, co, ale i jak wyrażali się ludzie w Kościołach lokalnych, zaczęto nazywać we Frascati “perłami ludu Bożego”.

Główne napięcie, jakie odczuwałem w grupach, polegało na tym, że niektórzy wydawali się pragnąć porzucić te perły na rzecz abstrakcyjnych komentarzy. Pokusa teologizowania, jak gdyby to, co ludzie powiedzieli, nie mogło być po prostu uznane, była stale obecna we Frascati, co było zrozumiałym oporem wśród ludzi wysoce kompetentnych i wykształconych wobec pokory, jakiej wymagała od nas synteza.

W grupach doświadczyłem tej pokusy jako pewnego rodzaju ciężaru nudy i banalności, co było dla mnie frustrujące. Po prostu pozwólcie ludziom mówić! To stało się moją modlitwą i nadzieją dla tego dokumentu. Kardynał Grech i ojciec Costa również byli świadomi tej pokusy i wyszli jej naprzeciw. “Zostaliśmy tu wezwani z zadaniem słuchania ludu Bożego” – przypomniał nam kardynał Grech. “Jeśli w naszej syntezie nie reprezentujemy tego, co lud Boży próbuje powiedzieć, to znaczy, że ponieśliśmy porażkę”.

Przesłanie dotarło do nas. Dokument końcowy pozostaje zakorzeniony w ludzie. Ale doświadczywszy pokusy w naszych grupach, uświadomiłem sobie, jak trudno jest w procesach synodalnych naprawdę słuchać ludu, zwłaszcza tym z nas, którzy przywykli do analizowania i opiniowania. Uświadomiło mi to znacznie bardziej pokusę zawartą w sprawozdaniach synodalnych, w wielu z nich zastosowano lękliwe “filtry”, przed którymi ostrzegał pierwszego dnia kardynał Hollerich.

W mojej własnej partii syntez krajowych miałem dwa skrajne przypadki: W jednym z nich filtrem był klerykalny establishment, który najwyraźniej nie był przyzwyczajony do idei, że Duch Święty przemawia przez zwykłych ludzi. W drugim, filtr został zastosowany przez instytucję świecką, przekonaną, że posiada już wszystkie odpowiedzi na pytania, tak że słuchanie ludzi w parafiach byłoby bezużyteczne. Doszedłem do końca obu raportów nie mając pojęcia, co ludzie myślą o czymkolwiek, nie mówiąc już o tym, co Duch może przez nich mówić.

Ale to były wyjątki. Większość raportów, niezależnie od tego, czy były pisane bezpośrednio przez biskupów, czy przez powołane przez nich zespoły, podejmowała wielkie wysiłki, aby uchwycić to, co ludzie mówili, przekazując to bez osądu.

Odnalezienie zagubionej owcy

We Frascati nauczyłem się także, jak ważne jest nie tylko włączenie wszystkich, ale także poszukiwanie zaginionych. Powiedziano nam, abyśmy dodali puste krzesło do naszych grup i zadali kilka pytań: Gdzie były głosy mniejszości, które były stałe w raportach, ale ryzykowały zagubienie w skupieniu się na sprawach celebrytów? Czyj proroczy głos nie został usłyszany? Która perspektywa jeszcze się nie pojawiła? Podczas sesji plenarnej, która nastąpiła później, nagle pojawiły się głosy, które były obecne w raportach, ale nie zostały jeszcze przez nas dobrze usłyszane.

Raporty z całego świata mówiły o tym: Odgórne struktury i modus operandi dzisiejszego Kościoła są zużyte i nie pasują do kontekstu misyjnego, niezależnie od tego, czy Kościół jest stary czy młody. Istniejące ramy nie są wystarczające, aby pomieścić różnorodność Kościoła, ani aby umożliwić udział wszystkich w misji. Nadszedł czas, aby nadać treść rozumieniu przez Sobór Watykański II Kościoła jako ludu Bożego.

Jednak głos, który się pojawił, nie domagał się ani nie upominał; był to głos bardziej pokorny, kochający, taki, który mówił bezpośrednio i stanowczo, nazywając realia, z którymi trzeba się zmierzyć, ale który ufał w mądrość procesu synodalnego, aby rozeznać właściwe odpowiedzi. Wezwanie, które zaczęło się kształtować we Frascati, było właśnie tam, w tej nadziei na przestrzenie przynależności, w których wszyscy mogliby się wyrazić bez obawy o wykluczenie, w których zarówno zaangażowanie w prawdę ewangeliczną, jak i radykalne włączenie wszystkich mogłoby być lepiej wprowadzone w płodne napięcie.

W tym, co się wyłoniło, zacząłem pojmować prawdę tego, co papież Franciszek mówi w “Evangelii Gaudium”, że “Bóg wyposaża ogół wiernych w instynkt wiary – consensus fidei – który pomaga im rozróżniać, co jest naprawdę z Boga”. Jest to instynkt, który przychodzi – kontynuuje papież – wraz z pewnym rodzajem mądrości, “aby intuicyjnie uchwycić te rzeczywistości, nawet jeśli brakuje im środków, aby je precyzyjnie wyrazić”. To, co Duch mówił do Kościoła, było przecież właśnie tam, w sprawozdaniach, w tym “instynkcie wiary” w głosach zbolałych z powodu fragmentacji i podziałów, które tęskniły za Kościołem matczynym, obejmującym, cierpliwym, bardziej pojemnym, takim, który mógłby zgromadzić tych, którzy zostali na zewnątrz, takim, który byłby bardziej zdolny do utrzymania w napięciu różnic i sporów i który poważnie traktuje ideę, że wszyscy ochrzczeni są powołani do misji i do zasiadania przy stole, przy którym rozeznaje się decyzje.

Pomimo naszego zmęczenia, czuliśmy się podbudowani tą świadomością. Lud Boży był w ruchu. Musieliśmy pomóc Kościołowi ruszyć z nim.

Kościół w wielkim namiocie

Pod koniec pierwszego tygodnia spotkania pojawiła się wśród nas idea, która stała się ikoną w sercu dokumentu z Frascati. Namiot spotkania, o którym mowa w Księdze Izajasza 54,2, ma w centrum tabernakulum i jest mocno zakotwiczony na solidnych palach, ale może być powiększany i przenoszony w zależności od potrzeb misji. Uderzyło nas to jako doskonała metafora tego, do czego wzywa lud Boży, a co dokument nazywa “misyjnym Kościołem synodalnym”.

Niektórzy będą zaskoczeni, że dokument nie zagłębia się bardziej w kwestie, które poruszył synod, ale pozostawia je zawieszone, zauważając różnice zdań tam, gdzie one istnieją i zapraszając do zmagania się z nimi. Większość dokumentu poświęcona jest nie kwestiom, ale “procesowi”. To właśnie proces jest celem synodu na temat synodalności i to właśnie w nim dokument otwiera nowe ważne pole, zbierając i dając wyraz zawartemu w sprawozdaniach pragnieniu synodalnego sposobu postępowania. Stąd też w sprawozdaniu przełożonych zakonnych pojawia się marzenie o “Kościele globalnym i synodalnym, który żyje jednością w różnorodności” i który dodaje: “Bóg przygotowuje coś nowego, a my musimy współpracować.”

Czym jest to coś nowego, ten Kościół w wielkim namiocie? Zainspirowany przez “Evangelii Gaudium”, paragrafy 30-33 kontynentalnego dokumentu zauważają dwie duchowe pokusy stojące przed zróżnicowanym Kościołem: z jednej strony, by wpaść w pułapkę konfliktu i polaryzacji; z drugiej, by ignorować napięcia, które przynosi różnorodność, udając, że nie istnieją w pewnym rodzaju fragmentarycznego współistnienia. Nikt nie może czytać raportów i nie znaleźć w naszym Kościele osób ubolewających nad jednym i drugim: Zarówno polaryzacja, jak i fragmentacja w dzisiejszym Kościele pokazują, że pojemniki, które mamy, są niewystarczające. Dokument z Frascati oferuje narzędzie hermeneutyczne do stworzenia nowego pojemnika, takiego, który pozwoli nam stworzyć Kościół o większych rozmiarach, zdolny do utrzymania różnorodności i niezgody w generatywnym napięciu.

Czerpiąc z sugestii zawartych w raportach, dokument oferuje szeroką gamę podejść dla kolejnych etapów synodu, które będą kontynuowane w zgromadzeniach regionalnych w lutym przyszłego roku. Można jednak przeoczyć, co to oznacza dla często drażliwych kwestii poruszanych w sprawozdaniach synodów krajowych. Oznacza to przede wszystkim, że jako Kościół nie powinniśmy traktować tych kwestii jako problemów do natychmiastowego “rozwiązania” lub “podjęcia decyzji”, ale jako dynamiczne napięcia, które – jeśli radzimy sobie z nimi w sposób otwarty na Ducha – są życiodajne. Zaproszenie polega na “artykułowaniu ich w procesie ciągłego, nieustannego rozeznawania, tak aby wykorzystać je jako źródło energii, nie stając się przy tym destrukcyjne.”

Papież Franciszek z tego powodu przedłużył proces synodalny, tak aby zakończył się on nie jednym zgromadzeniem w Rzymie w październiku 2023 roku, ale drugim rok później. To da czas Duchowi Świętemu na wejście w te napięcia, aby stały się one nowymi możliwościami, a nie przyczynami pogłębiającego się konfliktu.

To właśnie dzięki takim procesom Kościół w swojej wczesnej, misyjnej erze był w stanie tak szybko wzrastać ponad granicami ras, języków i kultur. Dzięki niezwykłemu zgromadzeniu wiernych z całego świata, które rozpoczęło się w 2021 roku, pojawiło się marzenie o sposobie postępowania, który odnawia tę synodalną tradycję w sposób odpowiedni dla dzisiejszego globalnego Kościoła o ogromnej różnorodności.

Skupienie się na procesach synodalnych może być frustrujące dla tych, którzy niecierpliwie oczekują konkretnych zmian, które, patrząc przynajmniej z Manhattanu czy Monachium, wydają się oczywiste. Dla innych, którzy podejrzewają, że cały proces synodalny jest rozcieńczeniem lub kapitulacją, będzie to brzmiało niebezpiecznie bezbronnie i otwarcie. Ale nikt nie może wątpić, czytając raporty Kościoła lokalnego, tak jak to miało miejsce we Frascati, że sensus fidelium obudził się i przemówił, i że nie możemy w żaden sposób stawić czoła tym napięciom bez uprzedniego stworzenia zdolności do Kościoła synodalnego. Jeśli udało nam się uchwycić to wezwanie i podzielić się nim tak, aby inni mogli je zrozumieć, to nasza misja we Frascati została spełniona.

[Źródło: https://www.americamagazine.org/faith/2022/10/27/frascati-document-synod-synodality-244031]
tłumaczenie: DeepL