Medytacja 3 - o. Timothy Radcliffe OP - Rekolekcje - dzień 2 (1.10.2024r.)

Medytacja nr 3
(tłum. automatyczne DeepL)
o. Timothy Radcliffe OP
„Połów ryb po Zmartwychwstaniu”
Ewangelia według św. Jana 21:1-14
1 października 2024 r.
„Tej nocy nic nie złowili”. Każde z tych objawień zmartwychwstania rozpoczyna się w ciemności. Dla Marii Magdaleny była to ciemność jej niewiedzy, że Pan zmartwychwstał. Ale On tam na nią czeka. Dla uczniów w zamkniętym pokoju była to ciemność ich strachu. Chrystus zmartwychwstał w Niedzielę Wielkanocną, zwyciężając noc, a jednak raz po raz znajdujemy się z powrotem w ciemności. Ciemność wojny, kryzys wykorzystywania seksualnego i tak dalej.
Czym jest noc, która otacza tych uczniów, którzy wyruszyli na połów? Wracamy do zwykłego świata. Piotr mówi: „Idę łowić ryby”. Wracają do starej rutyny. Jest prawie tak, jakby w Jerozolimie nic się nie wydarzyło. Ich sieci są puste. Oni są puści. Nieznajomy pyta, czy mają choć trochę do jedzenia. Wszyscy razem odpowiadają Nie. Po grecku Ou. To słowo jest tak samo puste jak oni. Ou! Rybacy istot ludzkich nie mogą złowić nawet najmniejszej ryby.
Wszyscy znamy te chwile, kiedy wydaje nam się, że nic nie osiągamy. Początkowy entuzjazm wygasł. Gdy rozpoczynamy drugie Zgromadzenie, założę się, że niektórzy z nas to czują. Ci, którzy zaczynali z entuzjazmem i ekscytacją, mogą zastanawiać się, czy dokądkolwiek zmierzamy. Niektórzy z nas i tak nigdy w to nie wierzyli. Ou! Najczęstsze pytanie, jakie otrzymywałem na temat Synodu w ciągu ostatnich jedenastu miesięcy, było sceptyczne: Czy cokolwiek zostało osiągnięte? Czy to wszystko nie jest stratą czasu i pieniędzy?
Ale nieznajomy jest tam na plaży, nawet zanim go zauważą. Bóg jest tam zawsze pierwszy, zanim go zauważymy. W Prologu Reguły św. Benedykta Bóg mówi: „Moje oczy są zwrócone na was, a Moje uszy otwarte na wasze modlitwy. I zanim zawołasz, powiem: ‘Oto jestem'”[1]. Bóg czeka, nawet zanim się pomodlimy.
Dlaczego oni Go nie rozpoznają? Można by pomyśleć, że jest to jedno z tych niejasnych pytań, o których uczeni lubią pisać niezrozumiałe artykuły, ale jest to bardzo istotne dla nas na tym Synodzie. Jak mamy rozpoznać Pana, który jest dziś z nami, ale którego być może nie widzieliśmy?
Nie chodzi o to, że wygląda inaczej. Nie, to dlatego, że nigdy wcześniej tak naprawdę Go nie widzieli. Herbert McCabe OP dobrze to ujął: „Ludzie nie tylko rozpoznają Jezusa jako człowieka, o którym wiedzieli, że został zabity. Rozpoznają Go jako człowieka, którego w pewnym sensie znali i myśleli, że znają, ale tak naprawdę nie znali aż do teraz.”[2] On jest tajemnicą Wcielonej Miłości, a oni dopiero teraz zaczynają dostrzegać wysokość i głębię miłości, która przewyższa wszelkie zrozumienie. To umiłowany uczeń mówi: „To jest Pan”, ponieważ ma oczy pełne miłości. Wcześni teologowie często pytali, dlaczego Jezus nie ukazał się swoim wrogom, takim jak Poncjusz Piłat. Mógł podskakiwać przed Piłatem, a i tak Piłat by Go nie zobaczył.
Miłość „jest rosnącym słowem, którego znaczenie zmienia się i rozwija”[3]. Jako dzieci myślimy, że miłość naszej matki polega na dostarczaniu nam jedzenia, gdy tego żądamy i nigdy nie zostawia nas samych. Gdy dorastamy, zaczynamy rozumieć, że czasami miłość wymaga bycia nieobecnym lub odmowy dania ci tego, czego chcesz, na przykład iPhone’a.
W 2012 roku francuski dominikanin Jean-Joseph Lataste został beatyfikowany. Lub, jak to ujęło BBC, „upiększony”! Jego życie wywróciło się do góry nogami, gdy w 1864 roku odwiedził więzienie dla kobiet. Większość z nich była prostytutkami lub popełniła dzieciobójstwo. Spojrzał na nie i powiedział: „moje siostry”. Założył zgromadzenie sióstr, w którym mogły żyć razem z innymi kobietami. Wielu pobożnych mieszczan było zniesmaczonych. Nie nauczyli się jeszcze widzieć miłości w działaniu. Nie rozpoznali obcego na plaży.
Bibliści spędzają godziny w ciszy w bibliotekach, studiując niejasne, martwe języki. Niektórym wydaje się to stratą czasu, ale jest to również akt miłości. Nie zbieramy się na synodzie po to, by negocjować kompromisy czy obrzucać się wyzwiskami. Jesteśmy tutaj, aby uczyć się od siebie nawzajem, jakie jest znaczenie tego dziwnego słowa „miłość”. Każdy z nas jest umiłowanym uczniem, który ma szczególny dar dostrzegania obcego na plaży i mówienia: „To jest Pan”.
Punktem zwrotnym jest posłuszeństwo głosowi Pana i zarzucenie sieci na drugą stronę. Wydaje się to bezcelowe. To oni znają się na łowieniu ryb. Po co słuchać tego człowieka, który nic nie wie o łowieniu ryb? Przybyliśmy na ten Synod w posłuszeństwie. Dla wielu wydaje się to bezcelowe. Pracowaliśmy dniami i nocami i być może wątpimy, że cokolwiek osiągniemy. Ale Kościół mówi: przybywajcie, a my przybyliśmy. Zarzuciliśmy sieć po drugiej stronie łodzi, nawet jeśli niektórzy z nas myślą, że nie będzie połowu. Ale to posłuszeństwo może być owocne w sposób, którego sobie nie wyobrażamy.
Tutaj dochodzimy do wielkiej zagadki: 153 tłuste ryby. Mógłbym zanudzać cię godzinami wszystkimi cudownymi i często absurdalnymi wyjaśnieniami tej liczby. Dlaczego 153? Niektórzy twierdzą, że musiało ich być 153. Ale wyobraź sobie, że można je policzyć skaczące po całym świecie. Inni odnoszą się do 153 kościołów, które mogły istnieć w tamtym czasie. Inni mówią o 153 narodach, które były wówczas znane. To wyraźnie oznacza obfitość. Opatrzność Boża działa w obfitości. John Henry Newman opisał opatrzność jako „bezszelestną pracę Boga”. Instrumentum Laboris rozpoczyna się cytatem z Księgi Izajasza: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.” (25.6).
Królestwo wkracza w nasze życie z biesiadnością, nadmiarem, jak całe to wino w Kanie Galilejskiej. Dominik wrócił do klasztoru mniszek w Rzymie późno w nocy po misji głoszenia kazań. Obudził mniszki, aby opowiedzieć im o swoim nauczaniu. Poprosił o wino. Zostało go tylko trochę. Zakonnice przyniosły kielich, który podał siostrom, mówiąc: Pijcie, Bibite satis, pijcie do syta. Kielich nigdy się nie skończył.
Musimy mieć odwagę ufać, że Boża Opatrzność pobłogosławi ten synod obficie, „miara dobra, ściśnięta, utrzęsiona, opływająca, będzie włożona w kolana wasze” (Łk 6,38). (Łk 6,38). Nie jesteśmy tu po skromny posiłek, ale po wykwintną kuchnię Królestwa, jeśli wystarczająco tego pragniemy.
Piotr zostaje natychmiast przemieniony. Na początku tej sceny jest pusty. Powrócił do swojego dawnego życia. Jakby nic się nie wydarzyło. Teraz wstaje i zakłada swoje ubranie przed skokiem do morza. Zwykle zdejmujemy ubrania, gdy idziemy popływać, ale to jest znak przywróconej godności, tak jak ojciec ubiera marnotrawnego syna, gdy ten wraca do domu. Pomimo wstydu przed Panem, płynie w kierunku swojego przyjaciela. Ja byłbym tak zawstydzony, że popłynąłbym w przeciwnym kierunku. Pozostali uczniowie z trudem wyciągają połów na brzeg. Piotr robi to sam. Jaki jest sekret Piotra? Bez względu na to, co zrobił, ciągle powraca do Pana. Jego miłość jest silniejsza niż wstyd.
Jezus powiedział: „Gdy zostanę wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”. (12.32). Teraz widzimy, jak Piotr przyciąga – to samo słowo w języku greckim – sieć pełną tłustych ryb do siebie, a sieć nie zostaje zerwana. Nie jest to zasługą jego siły, ale jego współpracy z przyciąganiem Pana, magnetycznym przyciąganiem Zmartwychwstałego. To atrakcyjność Pana wyciąga na brzeg niezerwaną sieć. Piotrową posługą jedności nie jest pilnowanie krnąbrnych dzieci Bożych. Ukazuje ona atrakcyjność Pana, który przyciąga nas do siebie.
Kiedy przybyłem na Synod w zeszłym roku, myślałem, że wielkim wyzwaniem jest przezwyciężenie trującej opozycji między tradycjonalistami a postępowcami. Jak możemy uzdrowić tę polaryzację, która jest tak obca katolicyzmowi? Ale kiedy słuchałem, wydawało się, że istnieje jeszcze bardziej fundamentalne wyzwanie: jak Kościół może objąć wszystkie różnorodne kultury naszego świata? Jak możemy wciągnąć w sieć ryby z każdej kultury świata? Jak nie zerwać sieci?
Kiedy w 1989 roku upadł mur berliński, zimna wojna została uznana za zakończoną. Francis Fukuyama opublikował Koniec historii i ostatniego człowieka[4], argumentując, że wkroczyliśmy w nową erę, triumf zachodniej liberalnej demokracji. Każdy naród wydawał się być skazany na „ewolucję” do naszego zachodniego stylu życia. Niektóre kraje, zwłaszcza na globalnym Południu, musiały tylko nadrobić zaległości. Była to iluzja, z której Zachód powoli się budzi. Zamiast tego żyjemy w wielobiegunowym świecie, w którym wiele krajów globalnego Południa postrzega Zachód jako dekadencki i skazany na zagładę. Żyjemy w świecie postzachodnim[5]. Wielu ludzi Zachodu nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy.
Czekamy na nową Pięćdziesiątnicę, w której każda kultura przemówi w swoim ojczystym języku i zostanie zrozumiana. To jest także nasze zadanie podczas Synodu i fundament naszej misji w naszym rozdartym i podzielonym świecie. Prosimy o modlitwę Maryję, rozwiązującą węzły i Piotra, naprawiającego sieci!
Przede wszystkim uznajmy, że potrzebujemy siebie nawzajem, jeśli mamy być katolikami. Różnorodne kultury zgromadzone na tym Zgromadzeniu oferują sobie nawzajem uzdrowienie, rzucają wyzwanie wzajemnym uprzedzeniom i wzywają się nawzajem do głębszego zrozumienia miłości. Każda kultura ma swój sposób widzenia Nieznajomego na plaży i mówienia „To jest Pan”.
Na przykład papież Benedykt wyznał, że Zachód cierpi na „pewną formę choroby ducha[6]”, którą św. Jan Paweł II nazwał „kulturą śmierci”. Albo uciekamy przed śmiercią i udajemy, że nigdy się nie wydarzy, albo staramy się ją opanować poprzez wspomagane umieranie. Podobnie jak Piotr, my, ludzie Zachodu, potrzebujemy pomocy, aby zobaczyć Zmartwychwstałego Pana na brzegu, który zwyciężył śmierć. Potrzebujemy pomocy, by żyć z naszą śmiertelnością w nadziei.
Ukochany francuski dominikanin zmarł podczas kapituły generalnej w Bogocie. Na jego pogrzebie bracia z Zachodu byli pogrążeni w smutku. Młody kolumbijski brat zaprotestował: „To nie jest czas śmierci. To jest czas wiary[7]”. Nasz współbrat w tym Synodzie, ojciec Orobator SJ, dziękował, że został wychowany przez rodziców, którzy praktykowali tradycyjną religię afrykańską, z jej głębokim poczuciem daru życia. Napisał, że „centralnym elementem całego systemu religijnego w Afryce jest głęboka wiara w żywotność stworzenia.[8]” Nie wiesz, co to znaczy żyć, jeśli ukrywasz się przed śmiercią. Możemy się wiele nauczyć od naszych braci i sióstr z innych części świata, którzy mają oczy otwarte na śmierć i dzięki temu lepiej rozumieją, co to znaczy być żywym.
Być może naszym największym wyzwaniem jest przyjęcie tego, co papież Benedykt nazwał „międzykulturowością”. To nie jest czas na teoretyczne badanie tego, co to oznacza. Zamiast tego wyobraźmy sobie sieć. Sieć składa się z pustych otworów połączonych ze sobą linami. Przestrzenie i więzi. Bez jednego i drugiego nie byłoby sieci, w którą można wciągnąć rybę.
Kiedy kultury się spotykają, powinna pozostać między nimi przestrzeń. Żadna z nich nie powinna pożerać drugiej, jak dzieje się to w przypadku globalizacji konsumpcjonizmu. Powinniśmy szanować różnice kulturowe. Pamiętajmy o tym cudownym niemieckim słowie zwischenraum, „przestrzeń pomiędzy”. Jest to płodna przestrzeń między kulturami, gdy każda z nich zachowuje swoją tożsamość, ale jest otwarta na drugą. Akwinata powiedział, że kiedy istnieje miłość, obie stają się jednością, ale pozostają odrębne[9].
Żadna pojedyncza kultura nie mogłaby nas połączyć: Ani łacina, ani nawet tomizm! Sieć jest nierozerwana, ponieważ każda kultura jest na swój sposób otwarta na prawdę. Kardynał Ratzinger wyjaśnił w przemówieniu wygłoszonym w Hongkongu w 1992 r., że „fundamentalną otwartość każdego człowieka na drugiego można wytłumaczyć jedynie ukrytym faktem, że nasze dusze zostały dotknięte przez prawdę; i to wyjaśnia zasadnicze porozumienie, które istnieje nawet między kulturami najbardziej od siebie oddalonymi….. Nikt nie pojmuje całości; niezliczone spostrzeżenia tworzą i budują rodzaj mozaiki ukazującej ich komplementarność i wzajemne powiązania. Aby być całością, wszyscy potrzebują siebie nawzajem. Istoty ludzkie zbliżają się do jedności i całości naszej istoty tylko we wzajemności wszystkich wielkich osiągnięć kulturowych[10]”.
Łączy nas nasza wspólna wiara, Credo, które wykracza poza jakąkolwiek kulturę. Ale jak przetłumaczyć homoousios na suahili, hindi czy japoński? Z pewnością sieć musi być utrzymywana razem przez wzajemną radość, przyjaźń, wspólną radość, a nawet śmiech. Jednym z najbardziej fascynujących przykładów takiej międzykulturowości była misja jezuitów w Chinach w XVI wieku. To spotkanie Zachodu i Wschodu rozkwitło dzięki przyjaźni, która wzajemnie się wzbogacała. W rzeczywistości pierwsza książka Matteo Ricciego dotyczyła przyjaźni. Przyjaźń oplata sieć.
Ale zamiast mówić o tych godnych podziwu jezuitach, rzucę okiem na dwa przykłady, których doświadczyłem w moim zakonie, aby pomóc nam wyobrazić sobie nasze zadanie na Synodzie. Jednym z moich ulubionych miejsc jest farma w Beninie, założona przez naszego brata Godfreya Nzamujo. Nazywa się Songhai, po wielkim afrykańskim imperium, które rozkwitło w tym regionie pięćset lat temu. Nzamjo uczył się rolnictwa w domu w Afryce, a także studiował zachodnią naukę w Kalifornii. Songhai jest owocem afrykańskiego i zachodniego rolnictwa. Gospodarstwo zaczęło się od jednego hektara nieużytków, których nikt nie chciał, a teraz obejmuje 24 hektary i kształci młodych rolników z całej Afryki, a nawet świata.
Tutaj nic się nie marnuje. Muchy tuczą się na resztkach z restauracji, a następnie są karmione rybami. Nzamujo nazywa Songhai hotelem Sheraton dla much. Wszystkie zwierzęta i rośliny rozwijają się we wzajemnej zależności. W Songahi nawet komary mają swoją rolę do odegrania w równowadze życia, mimo że nie są jednym z najlepszych pomysłów Boga!
Eucharystia jest tutaj postrzegana w ramach ekologii wdzięczności, Nzamujo powiedział: „Msza jest połączeniem darów słońca, wody i ziemi. Wino jest bólem i udręką pochodzącą z winogron, które muszą zostać zmiażdżone, ale staje się symbolem przyjaźni”. Songhai promieniuje nadzieją. Powiedział: „Jest czas na narodziny i czas na śmierć, bo taka jest natura. Może się wydawać, że Afryka jest po przegranej stronie, ale szczerze mówiąc, z tego co czuję, z tego co widzę, jutro jest czas Afryki”.
To właśnie dzieje się, gdy kultury spotykają się w przyjaźni i rodzą nadzieję. Przestrzeń między nami zostaje wypełniona wzajemnym zachwytem, a nawet śmiechem. Nzamujo twierdzi, że jego świnie symbolizują zarówno projekt, jak i naszą przyjaźń, ponieważ są wynikiem krzyżowania dużych białych świń z Yorkshire, takich jak ja, z małymi czarnymi afrykańskimi świniami, takimi jak on. Różnica jest płodna.
Kolejny krótki przykład: Japoński dominikanin, Shigeto Oshida opisał siebie jako buddystę, który spotkał Jezusa. Założył aśram w pobliżu góry Fuji, gdzie chrześcijanie i buddyści żyli razem w harmonii. Nienawidził tendencji Zachodu do wypatroszenia rzeczywistości abstrakcyjnymi pojęciami. Nazywał to „trzecią nogą kurczaka”, która nie była ani prawą nogą, ani nogą, ale abstrakcyjną, nieistniejącą nogą. Powiedział: „My, Japończycy, wiemy we krwi, czym jest religia. Kościół katolicki nie jest pudełkiem czekoladek ani firmą”[11].
Kiedy Oshida prowadził rekolekcje, zwłaszcza dla biskupów przyzwyczajonych do siedzącego trybu życia, lubił wysyłać ich do sadzenia ryżu na polach ryżowych, nie zważając na ich protesty dotyczące bólu pleców. Pisał: „Rolnik, który ciężko pracuje od świtu do zmierzchu, wie, że ziarno ryżu nie jest jego produktem, rzeczą wykonaną własnym wysiłkiem, ale czymś danym mu przez Boga. Musi ofiarować ziarno ryżu Bogu, który jest ukryty, ale który daje wszystko. Musi powiedzieć: „To jest Twoje”[12]”.
Oshida był głęboko krytyczny wobec kultury zachodniej, ale podobnie jak Nzamujo, ze śmiechem i radością przekraczał podziały kulturowe. Lubił żartować, że Bóg oszukał go, by został chrześcijaninem, a następnie dominikaninem, ponieważ spotkał wspaniałych chrześcijan, a następnie dominikanów i pomyślał, że wszyscy tacy jesteśmy. Śmiał się mówiąc: „Myliłem się! Bóg mnie oszukał”.
Tak więc sieć Piotra jest wypełniona przestrzenią i trzymana razem przez prawdę, zachwyt i radość. Jest ciągnięta na plażę nie przez moc prawną, ale przez atrakcyjność Pana, który, gdy jest podniesiony, przyciąga wszystkich do siebie. Piękno ciągnie sieć do brzegu. Pomyślmy o Matatoshi Asari, japońskim katoliku z Nagasaki, który wysłał drzewka wiśni, symbole pojednania, do wszystkich narodów, które ucierpiały w wyniku II wojny światowej[13].
Niech Bóg pobłogosławi ten synod takimi pełnymi miłości spotkaniami kulturowymi, w których obie stają się jednością, ale pozostają odrębne. Żadna kultura nie może dominować. Ale musimy być świadomi tego, jak nierównowaga sił jest obecna w naszych rozmowach. Spotkanie kultur nigdy nie jest niewinne czy jedynie intelektualne. Kolonializm wciąż kształtuje nasz świat. Robator podzielił się afrykańskim przysłowiem: „Dopóki lew nie nauczy się pisać i mówić, polowanie zawsze będzie gloryfikować myśliwego.”[14] Lew teraz mówi, ale Zachód nie słucha.
Zgodnie z piosenką z czasów mojej młodości: „Pieniądze kręcą światem”. Być może żyjemy w świecie postzachodnim, ale system bankowy jest nadal kontrolowany przez Zachód. Imperializm jeszcze się nie skończył i nadal stara się narzucić swoje wartości innym. Ale nieznajomy na plaży nie był członkiem bogatej elity. Został ukrzyżowany przez największą imperialną potęgę swoich czasów, śmiercią zarezerwowaną dla niewolników, mającą na celu upokorzenie. Słuchajmy więc z uwagą tych, którzy są dziś krzyżowani przez imperialne władze naszych czasów. Słuchajmy z pokorą siebie nawzajem. Tego pokornego Szymona Piotra spotkamy dzisiejszego popołudnia.
[1] Prolog Reguły św. Benedykta, przetłumaczony na język angielski. A Pax Book, przedmowa W.K. Lowther Clarke. Londyn: S.P.C.K., 1931
[2] Bóg, Chrystus i my s. 94
[3] Herbert McCabe OP, Prawo, miłość i język, str. 18
[4] Penguin, Londyn.
[5] Oliver Stuenkel, Post-Western World: How Emerging Powers Are Remaking Global Order, Polity, 2016.
[6] Homilia podczas otwarcia Drugiego Specjalnego Zgromadzenia Synodu Biskupów dla Afryki, 4 października 2009 r.
[7] Przypomniał mi o tym incydencie brat Bruno Cadoret OP, późniejszy Mistrz Zakonu.
[8] Agbonkhianmeghe E. Religion and Fatih in Africa: Wyznania animisty, Orbis, Nowy Jork, 2018, s. 16.
[9] ST II II 17.3
[10] „Chrystus, wiara i wyzwanie kultur”, Spotkanie z Komisjami Doktrynalnymi w Azji. Hongkong, 3 marca 1993 r.
[11] P.135
[12] Opracowane przez Claudię Mattiello, Takemori Sōan: Teachings of Shigeto Oshida, a Zen Master, Buenos Aires, 2007.
[13] Naoko Abe, The Martyr an the Red Kimono, Chatto and Windus, Londyn, 2024.
[14] Str. xviii

Medytacja 3 - o. Timothy Radcliffe OP - Rekolekcje - dzień 2 (1.10.2024r.)
Kliknij tutaj aby pobrać plik PDF>>>
Medytacja 3 - o. Timothy Radcliffe OP - Rekolekcje - dzień 2 (1.10.2024r.) - transmisja
Kanały YT na których mogą być dostępne udostępniane transmisje w innych wersjach językowych



